FC Barcelona zwyciężyła w meczu 32. kolejki LaLigi przeciwko Valencii 2:1. Gole dla Katalończyków strzelili Luis Suárez i Samuel Umtiti, zaś bramkę z rzutu karnego dla drużyny gości zdobył Dani Parejo.
Od początku meczu gracze Valencii zastosowali wysoki pressing i liczyli na błędy w rozegraniu po stronie Barçy. Podopieczni Valverde mieli wyraźne problemy ze swobodnym przemieszczaniem piłki, choć z czasem potrafili zepchnąć do głębszej defensywy graczy Marcelino. W 15. minucie fenomenalnym podaniem popisał się Philippe Coutinho, który zagrał do wbiegającego w pole karne Luisa Suáreza. Urugwajczyk natychmiastowo uderzył w kierunku bliższego słupka i dał prowadzenie swojej drużynie.
Stracona bramka podziałała motywująco na graczy Valencii, którzy zaczęli coraz śmielej atakować bramkę ter Stegena. Trzykrotnie do dobrych pozycji dochodził Goncalo Guedes i tylko dobra postawa niemieckiego bramkarza pozwoliła zapobiec utracie gola. W 23. minucie katastrofalny błąd przydarzył się ter Stegenowi, który niedokładnie zagrał do Sergio Busquetsa. W rezultacie piłkarze Valencii przejęli piłkę, a Rodrigo Moreno wykończył akcję strzałem, choć spektakularna parada Niemca pozwoliła mu naprawić jego wcześniejszy błąd i sparować piłkę na poprzeczkę.
Do końcowego gwizdka Barcelona nie stworzyła sobie żadnej dogodnej sytuacji, zaś Valencia bez kompleksów konstruowała swoje ataki. Kolejną dobrą okazję miał Rodrigo, jednak ponownie byłemu graczowi Benfiki nie udało się pokonać ter Stegena. Nie ulegało wątpliwości, że po pierwszych 45 minutach to Valencia zostawiła po sobie znacznie lepsze wrażenie.
Tuż po zmianie stron fatalny błąd popełnił Samuel Umtiti, który poślizgnął się i stracił piłkę w newralgicznym miejscu. Piłkarze Valencii popędzili w stronę bramki ter Stegena, a zmierzający do bramki strzał Rodrigo Moreno został wybity przez Gerarda Piqué. Już po chwili francuski obrońca zrehabilitował się i trafił do siatki po dośrodkowaniu Philippe Coutinho. Po tej bramce gracze Valencii wyraźnie spuścili z tonu i nie prezentowali już tak atrakcyjnej gry jak w pierwszej połowie.
W 86. minucie kompletnie nieprzemyślanym zagraniem wykazał się wprowadzony chwilę wcześniej Ousmane Dembélé. Francuz faulował w polu karnym gracza Valencii, który zdążył już pozbyć się futbolówki. Carlos Del Cerro Grande nie miał wątpliwości i podyktował jedenastkę, którą na bramkę zamienił Dani Parejo. Trzeba powiedzieć, że bliski wybronienia tego strzału był ter Stegen, jednak piłka nieszczęśliwie prześlizgnęła się pod pachą niemieckiego bramkarza. Do końca spotkania kibice nie oglądali więcej bramek, choć znakomitą okazję na zamknięcie rezultatu miał Denis Suárez.
Trudno powiedzieć, aby Barça zaprezentowała się tak, jak oczekiwali tego kibice. W pierwszej połowie to Valencia sprawiała znacznie lepsze wrażenie, zaś po zmianie stron goście wyraźnie osłabli, a Katalończycy potrafili dowieźć korzystny rezultat. Na wyróżnienie z pewnością zasługuje autor dwóch asyst Philippe Coutinho. Martwić może z kolei upór Ernesto Valverde i jego myśl taktyczna. Barça kolejny raz zaprezentowała mało atrakcyjny futbol w ustawieniu 4-4-2, a szkoleniowiec Barçy bardzo późno decydował się na zmiany (79., 84. i 93. minuta). Wydaje się, że klęska na Stadio Olimpico niewiele dała do myślenia trenerowi Blaugrany.
FC Barcelona: Ter Stegen – Sergi Roberto (Semedo 93'), Piqué, Umtiti, Alba – Busquets, Paulinho, Coutinho (Dembélé 79'), Iniesta (Denis Suárez 84') – Messi, Luis Suárez
Valencia CF: Neto – Gaya, Gabriel, Garay, Vezo – Kondogbia, Parejo, Guedes (Pereira 69'), Soler – Santi Mina (Vietto 71'), Rodrigo (Zaza 80')
Gole: 1-0 (Luis Suárez 15')
2-0 (Samuel Umtiti 50')
2-1 (Dani Parejo 86' rzut karny)
Komentarze (573)
Moze to jest tak ze jak masz za duzy komfort wygrywania to sie nie angazujesz (nawet tacy zawodnicy) - bierzesz La Liga prawie za darmo a LM jest nie do przejscia na pewnym etapie. Sukces rodzi sie po slabszym sezonie i odbudowywaniu druzyny z nowym pomyslem (przyklad: masakra z bayernem i w nastpnym sezonie wyrgywamy LM).
A bez zmian :)
Jeśli Valverde wystawi ten sam skład we wtorek i nie da odpocząć Suarezowi Pique czy Busquetsowi to finał PK może wyglądać jak ostatnie mecze Barcelony.
Na 1:0 to niech gra nie ubliżając ale Chelsea albo Juventus, ja wolę Barcę w stylu "Ronaldinho" jeżeli wiecie o czym mówię...
Taki chłodny pragmatyzm jest wbrew DNA Barcy !
Ulepszona wersja Neymara, z meczu na mecz co raz lepszy :)
Uwielbiam oglądać mecz gdy jest przy piłce, no gość tworzy pogrom, szkoda,że nie mógł nam pomóc z Romą, byśmy pewnie grali dalej, ale jak to się mówi co odwlecze to nie uciecze. Wykaże się w następnym sezonie :)
Trio widzę powoli się tworzy : Messi, Suarez, Coutinho ( MSC ) - nawet lepiej brzmi :D