W rozmowie z dziennikarzami argentyńskiej telewizji TyC Cesc Fàbregas opowiedział o wydarzeniach podczas jednego z treningów, na którym Leo Messi ośmieszył obecnego zawodnika Chelsea i sprawił, że ten nigdy więcej nie chciał mierzyć się z Argentyńczykiem w pojedynku jeden na jednego. Ponadto Katalończyk wyraził swoje zdanie na temat krytyki, jaka płynie w stronę Messiego z Argentyny.
– Messi był bardzo nieśmiałym chłopcem. Był bardzo, bardzo mały i chudy, dlatego staraliśmy się podawać mu piłkę, aby się przed nami otworzył i czuł się swobodnie w naszej grupie. Historie? Pamiętam jedną, która mocno utkwiła mi w głowie, pozostałych nie mogę wam opowiedzieć.
– Messi naprawdę był bardzo mały. Wydaje się, że przesadzam, jednak tak po prostu było. Wykonywaliśmy ćwiczenie, które polegało na twardym pojedynku jeden na jednego. Jeden z zawodników zaczynał prowadzić piłkę w stronę bramki, zaś drugi z niej ruszał i starał się go powstrzymać. Obaj musieli zmierzyć się ze sobą w bezpośrednim pojedynku. W tym czasie bramkarz stał w bramce. Mieliśmy wtedy 13 lat. Właśnie w tym czasie dołączył do nas Messi.
– Będąc młodym zawodnikiem grałem ostro wobec kolegów, sam nie wiem dlaczego. Później rozwijałem ten element i teraz już tak nie gram, jednak w drużynach młodzieżowych wchodziłem ostro w zawodników. Tamtego dnia podszedł do mnie trener i przekazał mi, że będę wykonywał to ćwiczenie w parze z Messim. Powiedział mi: „musisz dać mu popalić”.
– Byłem dzieckiem i nie działałem złej wierze, ani nie miałem złych zamiarów. Pomyślałem: „niemożliwe, aby ten mały chłopiec mógł cokolwiek zrobić. To nic wielkiego”. Byłem dosyć pewny siebie w tym ćwiczeniu i tego, że odbiorę mu piłkę. On podbiegł do mnie bardzo szybko i wtedy zacząłem odczuwać zdenerwowanie. Powiedziałem do siebie: „uh, on jest bardzo szybki”. Wciąż jednak wierzyłem w siebie. Później Messi zrobił typowy dla siebie zwód. Zawsze wiesz, że zejdzie na lewą nogę, a ostatecznie zawsze kończy się w ten sam sposób. Wykonał ten zwód przeciwko mnie, ja upadłem na murawę, a on wykończył akcję charakterystycznym dla siebie strzałem. W głowie pojawiła mi się myśl: „ale co to ma być?”. To coś, czego absolutnie się nie spodziewałem.
– Od tamtego momentu nie powiedziałem nic trenerowi, ale zmieniłem partnera (śmiech). Pokazywałem, że starałem się poprawnie zasznurować buty, aby poszedł inny kolega i aby to on został zjedzony przez Messiego. Nie chciałem ponownie dać się ośmieszyć. Wtedy zobaczyłem, że przyszedł do nas wspaniały piłkarz.
– Kiedy cały świat oddaje hołd Messiemu z powodu tego wszystkiego, co robi, wydaje mi się, że nie jest normalne to, że tak bardzo krytykuje się go w jego własnym kraju. Nie potrafię tego zrozumieć, ponieważ to miejsce, gdzie powinien być najbardziej doceniany. Argentyna ma kadrę złożoną ze wspaniałych ludzi. Na ślubie Messiego miałem szczęście spotkać prawie wszystkich argentyńskich zawodników i widać, że oni utrzymują bardzo dobre relacje. Jeżeli oprócz tego w drużynie jest Lio i dobry trener, a takim jest Sampaoli, Argentyna może odegrać znaczącą rolę na mundialu.
– Otamendi znajduje się w wyśmienitym dla siebie momencie, tak jak inni zawodnicy z obrony, jak Mascherano czy Mercado. Oni brali udział w finałach mistrzostw świata i Copa América, co jest niezwykle istotne.
– Messi w reprezentacji Hiszpanii? Byłoby to niesamowite i być może zdobylibyśmy więcej trofeów, jednak on zawsze czuł się Argentyńczykiem i uważam, że podjął idealną decyzję o grze dla swojego kraju.
Komentarze (15)
Obaj urodziliśmy się w 1987 roku, znam go, od kiedy mieliśmy po 15 lat. Pojechałem na turniej w Vila-Real razem z młodzieżową drużyną Realu. Mieszkaliśmy w tym samym hotelu co zawodnicy Barçy. Miałem dobre relacje z piłkarzami, których znałem z reprezentacji – Piqué, Markiem Valiente, Ceskiem… Spotkałem się z Piqué w hotelu. W tamtych czasach zawsze wygrywaliśmy z Barçą, ale wtedy powiedział mi: „w tym roku to my wygramy”. Odpowiedziałem, że nie ma mowy, na co on odparł: „tak, ponieważ mamy nowego świetnego gracza”. Zapytałem, którego, a Piqué wskazał małego chłopca przy basenie – wspomina Granero.
− Siedział na brzegu basenu z nogami w wodzie, był zamyślony. Piqué uwielbia żartować i myślałem, że mnie podpuszcza. Pomyślałem, że nie dość, że sobie ze mnie żartuje, to jeszcze drwi ze swojego kolegi. Wtedy po raz pierwszy zobaczyłem Messiego. Barcelona nas wtedy zmiażdżyła, wygrała 3:0. Messi był spektakularny, niziutki, ale bardzo silny. Prawdziwym szaleństwem był jego sposób prowadzenia piłki, miał ją przyklejoną do stopy, nie dało się jej odzyskać. Baliśmy się, do czego może dojść w przyszłości. Piętnaście lat później mierzę się z nim na boisku i myślę „cholera, on wciąż tu jest” – dodał zawodnik Espanyolu.
Granero pokusił się również o porównanie Messiego i Cristiano Ronaldo: − kiedy widzisz Messiego, on wydaje się jak zaczarowany. Widząc bramki Cristiano, myślisz, że stoi za nimi milion strzałów oddanych na treningach. Z kolei Messi po prostu był w okolicy i przyszło mu do głowy strzelić w samo okienko.