Andrés Iniesta, po raz pierwszy od dołączenia do rezerw Barcelony w sezonie 2002/03, nie rozegrał pełnych dziewięćdziesięciu minut aż do Bożego Narodzenia. Piętnaście lat później Hiszpan nie stracił na znaczeniu, wciąż jest kluczowy dla drużyny, ale w wieku 33 lat trzeba ostrożnie dawkować jego grę. Podobnie jest z Messim, który również zaakceptował, że czasem będzie zmieniany.
Iniesta zagrał w tym sezonie w 19 spotkaniach i w żadnym z nich nie przebywał na boisku przez 90 minut. W sezonie 2007/08 aż do Bożego Narodzenia rozegrał 20 pełnych meczów. Nie udało mu się to wcześniej, ponieważ przez pierwsze dwa lata naprzemiennie grał w pierwszym i drugim zespole Barcelony, a w kolejnych dwóch zaczął zyskiwać na znaczeniu, ale wciąż nie był gwiazdą. Finał Ligi Mistrzów w Paryżu (2:1 z Arsenalem) rozpoczął na ławce. W kolejnych latach pomocnik nigdy już nie grał aż tyle, również z powodu kontuzji. W sezonie 2010/11 rozegrał 16 meczów do końca roku, a w kampanii 2012/13 – 12. W dwóch poprzednich sezonach było już jednak tych pojedynków zaledwie po cztery, ponieważ trener zaczął oszczędzać Iniestę.
Mimo że w połowie drugiej części gry Valverde zazwyczaj zdejmuje go z boiska, Iniesta wciąż jest niezwykle istotnym punktem zespołu. Rozpoczął od pierwszej minuty wszystkie mecze oprócz tego z Las Palmas oraz siedmiu spotkań, kiedy był kontuzjowany. Z Realem Murcia trener pozwolił mu odpocząć. Pełne 90 minut zawodnik spędził na boisku tylko w pojedynku z Liechtensteinem, w którym Hiszpania walczyła o awans na mundial. W dalszej części sezonu wszyscy potrzebują najlepszego Iniesty, którego oglądaliśmy na Bernabéu.
Komentarze (11)