Dzisiejszego wieczora czeka nas mecz, który dla pesymistów jest po prostu przykrą formalnością, a dla optymistów wielkim, historycznym wyzwaniem, które trzeba podjąć. Jeżeli cały zespół Barcelony należy do tej drugiej grupy, to możemy liczyć na wielkie widowisko, które, niezależnie od rozstrzygnięcia, na długo pozostanie w pamięci.
W piłce nożnej ferowanie wyroków jest zawsze obarczone sporym ryzykiem, czego dowodem są ciągle poprawiane rekordy „nie do poprawienia”. Barcelona jest natomiast klubem mającym spore tradycje w ustanawianiu historycznych wyników. Co więcej – to właśnie ta generacja piłkarzy, z Iniestą i Messim na czele, odpowiada za najbardziej spektakularne osiągnięcia. Nic więc dziwnego, że po trzech tygodniach od klęski na Parc des Princes ból i rezygnację najpierw udało się przekuć w nadzieję, a później w wiarę popartą argumentami. Bo jeśli szukać piłkarzy do zadań specjalnych, to właśnie w stolicy Katalonii.
Elektryczne 3-4-3
Dokładnie 12 marca 2013 roku mogliśmy oglądać 94 minuty futbolu, o którym mówił podczas konferencji Luis Enrique. Ponad sześć kwadransów cierpliwego, konsekwentnego dążenia do celu, jakim było zdobycie możliwie dużej liczby bramek przy jednoczesnym odcięciu rywali od gry piłką. W efekcie udało się uzyskać wynik, który dziś gwarantowałby dogrywkę. Plan Tito Vilanovy w ogólnym zarysie był dokładnie taki sam, jak ten kreślony przez Luisa Enrique, i wydaje się, że nawet środki do jego realizacji pozostaną bardzo zbliżone. Mowa tu oczywiście o ustawieniu 3-4-3, przy wysokiej formie zawodników niemal gwarantującym dominację w środku pola.
Sama zmiana ustawienia nie miałaby jednak większego sensu, gdyby nie cechy poszczególnych zawodników, wręcz zachęcające do większego ryzyka. O ile przy klasycznym 4-3-3 miejsca na improwizację jest sporo, o tyle przy 3-4-3 gra kombinacyjna wchodzi na wyższy poziom, a piłka przepływa przez linię środkową niczym prąd o wysokim natężeniu. Ta elektryczność, która wynosi grę Barcelony na poziom niemal nieosiągalny dla rywali, musi się dziś pojawić na Camp Nou. W innym wypadku o awansie do ćwierćfinału będzie można zapomnieć.
Okoliczności sprzyjające remontadzie
Przed meczem z Milanem trudno było znaleźć jakiekolwiek pozytywy. Gra zespołu wyglądała źle, problemy miał Messi, a Tito Vilanova kierował zespołem zza oceanu. W takich okolicznościach mówienie o odrobieniu strat wydawało się przejawem naiwności, która powinna być zduszona w zarodku, by uniknąć rozczarowania. Dziś podobne odczucia pewnie towarzyszą wielu z nas, jednak sam grunt pod ewentualną remontadę jest zdecydowanie solidniejszy. Nawet pomimo wyraźniej różnicy w klasie przeciwnika i liczbie bramek do odrobienia.
Trudno myśleć o osiąganiu historycznych rezultatów, kiedy w zespole panuje bałagan czy niepokój. W tym kontekście decyzja Luisa Enrique o ogłoszeniu swojego odejścia przed rewanżem z PSG wydaje się przemyślanym posunięciem. Zawodnicy nie grają już dla trenera czy dla projektu – ten dobiega końca bez względu na rozstrzygnięcie. Jak zespół zareagował na tę sytuację, widzieliśmy w meczu z Celtą. Statystyka przebiegniętych kilometrów jest najlepszym wyznacznikiem poziomu zaangażowania. A w połączeniu z rosnącą formą Busquetsa, Messiego czy Neymara właśnie zaangażowanie może zadecydować o końcowym triumfie.
Mission impossible has begun
Awans do ćwierćfinału LM w przypadku Barcelony jest rozpatrywany jako misja niemożliwa do wykonania. Nic zresztą dziwnego – nawet uwzględniając formę zespołu, słabszy dzień przeciwnika i niemal perfekcyjną skuteczność, wystarczy jeden błąd w obronie, by zniweczyć cały wysiłek. Frank Herbert w swoim cyklu Diuny napisał, że „nadzieja przysłania jasność widzenia”. Trudno się z tym nie zgodzić. Najlepiej obrazuje to zmiana myślenia na przestrzeni ostatnich trzech tygodni. Spychanie racjonalnych argumentów tylko po to, by zrobić miejsce nadziei, to zjawisko mimowolne i raczej naturalne. Podobnie jak radykalny i bolesny powrót do rzeczywistości, gdy nadzieja ulatnia się wraz z upływem czasu. Miejmy nadzieję, że tym razem około północy owa rzeczywistość nie będzie dla nas tak brutalna.
Komentarze (131)