Po meczu z Athletikiem na Camp Nou wiceprezydent FC Barcelony Jordi Mestre wyjawił, na kogo chciałby trafić w ćwierćfinale Pucharu Króla, oraz podkreślił, że nie był adresatem słów Gerarda Piqué po meczu z Villarrealem.
Mecz: „To było dobre, emocjonujące spotkanie, ponieważ jeśli Athletic strzeliłby jeszcze jedną bramkę, awansowałby do dalszej fazy”.
Losowanie: „Uważam, że na tym etapie rozgrywek wszystkie drużyny są silne. Jeśli miałbym wybrać jedną, postawiłbym na Alcorcón, tak dla odmiany, ponieważ nigdy ze sobą nie graliśmy. Jednak będziemy zadowoleni niezależnie od wyniku losowania”.
MSN: „Odpoczynek, przede wszystkim mentalny, przydaje się piłkarzom z elity, jednak tridente zawsze gra wspaniale, przed wakacjami i po nich”.
Piqué: „Nie rozmawiałem z nim ani nie zamierzam tego robić. Nie przywiązuję do tego wagi. Kiedy to się wydarzyło, nawet tego nie widziałem, ponieważ udzielałem wywiadu. Po pierwsze byłem w innym miejscu, a po drugie rozmawiamy ze sobą po katalońsku. Nie będę tego komentował”.
Sędziowie: „Powinno się rozmawiać tylko w futbolu. Trzeba pomagać sędziom. Mylą się tak jak my wszyscy. Rozwiązaniem na to jest wideoweryfikacja”.
Komentarze (29)
W jedna strone ze spalonymi prosta sprawa - jesli byl gol, podczas gdy zawodnik byl na spalonym, to challenge i mozna anulowac takiego gola - jednak w druga strone sprawa nie jest juz taka prosta.
problem jest taki, ze jak sedzia gwizdze to jest koniec akcji - pilkarze czesto slysza gwizdek, ale czesto tez nie wiedza o co chodzi (czasami oze chodzic o faul, a czasmi o spalonego, a czasami o cos jeszcze) - gra sie do gwizdka sedziego. Jezeli tak nie bedzie to moze byc lekki chaos - sedzia gwizdze, a pilkarze dalej graja ....
Gwizdek sedziego - oznacza przerwanie gry i cokolwiek sie nie wydarzy nie ma wplywu, wiec bramkarz ma prawo odpuscic. Jedyne rozwiazanie to ze sedziowie gwizdza pozniej w sytuacjach zwiazanych ze spalonymi (czekaja na rozwoj akcji) - ale mowie jest tu element trudnosci.
co do zegara - wszystko fajnie, tylko to by moglo wydluzac mecze, a na to nie zgodza sie telewizje, bo mecz moglby sie niesamowicie przedluzac. (chyba, ze np skracamy polowy do 35-40 minut - ale tak jak mowisz wprowadzamy zegar)
"Logiczne jest ze majac dwa czy trzy challenge na mecz, nikt nie marnowal by ich na kazdego spalonego czy faul w meczu," - a jesli ktos bedzie chcial zakwesitonowac dana sytuacje? Jesli ktos ma prawo challenge spalonego - to trzeba byc gotowym ze kazdy spalony moze byc zakwestionowany - nie mozna przyjac, ze logiczne, ze ktos nie bedzie na cos zuzywal challengow. (a szczegolnie gdy wynik bedzie niepewny np. 1-0 i bedzie ostatnie 10-15 minut, to dla trenera tej druzyny kazdy faul/ spalony/ rozny moze miec znaczenie i bedzie kwestionowal to na co mu prawo pozwala)
Czasami tez jest taka sytuacja ze ktos jest na spalonym a pozniej ida 2-3 kolejnego podania i dochodzi do dobrej sytuacji.
Zeby nie bylo ja tez jestem za powtorkami, ale z tymi spalonymi trzeba byc cos sensownego dopracowac
O nie dla niektorych taka zmiana bylaby nieREALna :-D
Logiczne jest ze majac dwa czy trzy challenge na mecz, nikt nie marnowal by ich na kazdego spalonego czy faul w meczu, a jedynie sytuacje grozne ktorym po prostu trzeba by dac sie zakonczyc. Juz teraz spalonego gwizdze sie dopiero w momencie dotkniecia pilki przez "podejrzanego" wiec trzeba by grozne akcje puszczac do rozwiazania i wtedy decydowac.
Większość interwencji lekarskich odbywałoby się poza murawą, bo i zostawanie na niej, byłoby bez sensu.
No i to de facto nie zmieniłoby nic. Myślę że mecz i tak nie trwałby z przerwami na zatrzymany zegar więcej niż 95-100 minut. Czyli nie trzeba nic skracać.
Z drugiej strony, w czasach 80 meczów w sezonie (popatrzcie ile rozegrał mistrz ameryki południowej we wszystkich rozgrywkach, ale nawet 70 w Europie), wielu podróży i mundialu na 48 ekip i euro na 24 ekipy, może rozsądne jest zmniejszenie obciążeń piłkarzom, skracając połowę o 5-10 minut. Choć to pewnie raczej jak zauważył ktoś wyżej - nieRealne ;)
Co więcej, wprowadziłbym też "rzeczywisty" czas gry -gdy gra jest wstrzymana, zegar też i wznawiany, od pierwszego dotknięcia piłki ponownie rozpoczynającego grę. W końcu skończyłaby się głupia gra na czas, przedłużanie, kontrowersje z meczami przedłużonymi o albo 3 albo 7 minut.
Zwłaszcza że zegar w obecnej postaci, to relikt czasów początku footballu. Dziś nie ma technicznych trudności z tablicą wyświetlająca czas gry na stadionie, czy sygnalizowaniem sędziemu kiedy ma zakończyć połowę czy grę w ogóle. Nie musi mieć nawet zegarka.