Rywalem FC Barcelony w półfinale Klubowych Mistrzostw Świata będzie chiński zespół Guangzhou Evergrande, który wyeliminował faworyzowaną meksykańską Américę.
Warto powiedzieć, że Chińczycy zwyciężyli z Américą CF w iście dramatyczny sposób. W 53. minucie Peralta zdobył pierwszą bramkę i dla ekipy z Meksyku. Goście potrzebowali zatem dwóch trafień, aby odwrócić losy rywalizacji. W 80. minucie Long dał nadzieję Guangzhou, a już w doliczonym czasie gry (93. minuta) o awansie Chińczyków przesądził Paulinho (ten sam, który jeszcze niedawno grał w Tottenhamie, a wcześniej miał swój epizod w ŁKS Łódź). Warto powiedzieć, że oprócz Paulinho do chińskiej drużyny przed tym sezonem dołączył Robinho, a trenerem Guagzhou jest sam Luis Felipe Scolari, który został skuszony bardzo wysokimi zarobkami.
Guangzhou Evergrande to zespół założony w 1954 roku, jednak jego gracze nie byli profesjonalistami aż do 1994 roku. Od tego momentu zdobyli oni łącznie siedem tytułów mistrzów Chin. W przeszłości trenerem tej drużyny była inna znana postać w świecie futbolu Marcello Lippi.
Spotkanie Barçy z Guagzhou Evergrande jest zaplanowane na 17 grudnia w Jokohamie. Nie ulega wątpliwości, że to najlepszy klub Europy jest zdecydowanym faworytem tego spotkania, jak i zresztą całego turnieju.
Komentarze (28)
Ja osobiście dał bym pograć Masipowi. Mimo jego niskiego wzrostu, uważam że jest to dobry bramkarz i po takim turnieju powinien zostawić dobre wrażenie ;)
Plusy były by następujące:
+ Pograł by sobie trochę więcej niż tylko pierwsze mecze CdR
+Poczuł by że również jest potrzebny drużynie
+Ograł by się lepiej (rywale przeciętni/dobrzy a nie tylko "ogórki" z 3 ligi)
+Szansa na zdobycie Trofeum, a to na pewno podniosło by jego morale
PS. Na kogo postawilibyscie w bramce?? Bo ja wyjątkowo na MAtS-a.
Jego największym błędem było odejście z Realu Madryt.
W wieku 24 lat na sam koniec okienka transferowego Brazylijczyk opuścił Madryt za 43 mln. euro na rzecz Manchesteru City.
Obywatele wtedy dopiero montowali wielką ekipę. Mieli kilku ciekawych piłkarzy, a mianowicie Shaun Wright-Phillips, Craig Bellamy, Elano, Martin Petrov... Do tego młodzi Pablo Zabaleta, Vincent Kompany, Nigel De Jong i jeszcze młodsi obiecujący piłkarze jak Daniel Sturridge, Joe Hart, Felipe Caicedo, Stephan Irland, czy wielki niespełniony talent Michael Johnson.
Nie zmienia to jednak faktu że Robinho był ponad nimi wszystkimi i to znacznie.
Robinho poleciał za pieniędzmi bo jak inaczej wytłumaczyć to że Brazylijczyk w idealnym wieku kochany przez Madrycką publiczność i piłkarz z talentem na miarę złotej piłki odchodzi z drużyny mistrza Hiszpanii do 9 drużyny Premier League?
Szkoda chłopa, talent nie mniejszy od Neymara.