W rozmowie z The Telegraph Gerard Piqué poruszył temat hipotetycznych występów Barcelony w Premier League, angielskiego stylu gry, swojego pobytu w Manchesterze oraz obecnej sytuacji Barçy. Zachęcamy do lektury wypowiedzi środkowego obrońcy katalońskiego zespołu.
- Jeśli się teraz zatrzymasz i zaczniesz zastanawiać nad tym, co osiągnąłeś, to poczujesz się rozluźniony i zaczniesz przegrywać. Nie myślę o tym wszystkim, co osiągnąłem. Będę to robił po zakończeniu kariery, bo wtedy będę miał co wspominać.
- Nigdy w moim życiu nie wyobrażałem sobie, że wygram te wszystkie trofea. Ale chcę zdobyć więcej i mam ku temu dobrą okazję. Mam jeszcze cztery, pięć lat kariery przed sobą… Ale muszę grać na topowym poziomie. Jeśli choć raz powiem sobie „słuchaj, nie chcę tak ciężko pracować”, to będę siedział na ławce. Potem na trybunach. Potem będę poza drużyną i to będzie koniec. Kiedy wygrałeś tyle, co ja i drużyny, w których grałem, ciąży na tobie wielka odpowiedzialność. Wtedy fani oczekują jeszcze więcej.
- Myślę, że jeśli Barcelona lub Real Madryt przeniosłyby się do Premier League, w pierwszym roku gry tam nie miałyby szans na mistrzostwo. Tak myślę, ponieważ jeśli jedziesz do Stoke czy innych drużyn tego typu, wtedy jest naprawdę ciężko. Moglibyśmy spędzić godziny, debatując o tym. Jeśli Manchester United czy Chelsea pojechałyby do Hiszpanii, tak samo. Nie miałyby szans na mistrzostwo.
- Czasami rozmawiam przez telefon lub piszę z Rooneyem. To fantastyczny facet. Kiedy byłem w United, on był naprawdę młody, tak samo jak ja, i bardzo mi pomagał. Wprowadził mnie do drużyny, pomógł w nauce angielskiego. W szatni był dowcipnisiem. Wspaniale to wspominam. Może nie jest tak szybki jak wtedy, ale zawsze będzie strzelał bramki – zdobył hat-tricka przeciwko Brugge, strzelił przeciwko CSKA. To prawda, że jest coraz starszy, wszyscy musimy to zaakceptować, ale on ma możliwość gry przez długi czas. Wiesz, czasem nie strzelasz nie ze swojej winy. Czasem jest tak, że to zespół nie stwarza ci okazji.
- Według mnie wszystko zależy od drużyn młodzieżowych. Pamiętam, kiedy Hiszpania zdobyła Mistrzostwo Europy w 2008 roku. Przedtem bardzo nas krytykowano. Wygraliśmy na EURO, potem na mistrzostwach świata, potem znowu na EURO. A grali tam tacy zawodnicy jak Andrés Iniesta i Fernando Torres, którzy pracowali razem od 12., 13. roku życia i w końcu seniorski zespół zaczął odnosić sukcesy.
- Rio Ferdinand i John Terry byli głównymi stoperami w Anglii, poziom światowy. Teraz myślę, że John Stones jest naprawdę dobrym zawodnikiem. Czeka go świetna kariera. On jest trochę jak Rio. Jest młody i potrzebuje obok siebie prawdopodobnie bardziej doświadczonego gracza. Jagielka ma kontuzję, ale Smalling dobrze gra w Manchesterze.
- Pamiętam, że kiedy przyjechałem do Anglii, wiele osób mówiło mi, że mój styl gry nie pasuje tutaj. A teraz to się zmienia. Pamiętam też, kiedy Cesc Fàbregas i Santi Cazorla pojechali na Wyspy, ludzie mówili „nie, to nie ten sam styl gry”. Ale każdy to kochał i teraz są gwiazdami ligi. Myślę, że angielsscy kibice muszą w końcu zaakceptować, że tak się gra w piłkę na całym świecie. To prawda, że oni kochają box-to-box, ale jeśli chcesz wygrywać trofea, to może musisz troszkę się zmienić.
- Teraz gra na pozycji środkowego obrońcy nie polega tylko na bronieniu czy byciu uciążliwym i silnym. Chodzi o to, by wiedzieć, jak grać w piłkę, kontrolować ją, podawać i czuć się bardziej komfortowo w posiadaniu. To coś, co dziesięć lat temu w Anglii nie było rozumiane. Rio był pierwszym, który tak grał. A teraz jest Stones, on jest z nowego pokolenia, które rozumie futbol nie tylko z perspektywy obrońcy.
- Stoper jest pierwszym napastnikiem, pierwszym, który buduje grę ofensywną. Potem piłka idzie do środka pola, a pomocnicy szukają napastników. Więc to obrońcy zaczynają tworzyć okazje. To trudne, bo oznacza to zmianę całego rozumienia futbolu. Ale Anglikom idzie to lepiej. To inna filozofia.
- Kluczem do sukcesu naszego tridente są ich relacje. Można to zobaczyć na boisku. To cudowne. Np. ostatnio Neymar, który strzelał wiele bramek, zostawił karnego Suárezowi, który tych goli miał mniej. Kiedy widzisz taką postawę, to wiele znaczy.
- Bo jedynym problemem, kiedy masz zawodników o takiej skali, jest ego. Suárez był największą gwiazdą w Liverpoolu, przed przyjściem Luisa i Neymara wszystko skupiało się na Leo. A ich współpraca pokazuje, że nie mamy żadnego problemu z ego i to jest najważniejsze.
- No i są inni. Neymar jest najlepszy w grze jeden na jeden. Jest nie do zatrzymania. Mamy Leo Messiego, który jest najbardziej kompletnym graczem na świecie – potrafi atakować, bronić, grać głową, mimo że jest niski. No i Luis Suárez i jego fantastyczne pierwsze zagranie w polu karnym.
- Naprawdę łatwo jest wygrywać trofea, kiedy masz takich kolegów jak Messi. No dobra, nie całkiem łatwo, ale łatwiej niż wtedy, gdy masz innych zawodników. Posiadanie Messiego, Neymara i Luisa Suáreza z przodu jest najlepszą rzeczą na świecie.
- Kiedy byłem w United, grali tam Van Nistelrooy, Cristiano Ronaldo, Giggs, Scholes, Roy Keane. Wygraliśmy Ligę Mistrzów w 2008 roku, wygraliśmy ligę. To był naprawdę dobry zespół. Na środku obrony mieliśmy Rio Ferdinanda i Vidicia. Miałem pecha! Oni nigdy nie doznawali kontuzji, potem odszedłem i zaczęli pauzować z powodu urazów. Taki jest futbol, ale nie byłem zły.
- To prawda, że byłem szczęśliwy w Manchesterze, pomimo że nie grałem tak dużo, jak bym chciał. Ale w dniu, w którym podpisałem kontrakt z Barçą i wróciłem do domu, czułem, że spełniają się moje marzenia. Potem wygraliśmy wiele tytułów i kolejne marzenia się spełniały, ale tym głównym była gra dla klubu, któremu kibicowałem przez całe życie.
- To coś, czego nie potrafię wytłumaczyć. Wyobraź sobie, od piątego roku życia każdego tygodnia chodziłem na stadion, kibicowałem drużynie. Pamiętam wszystko – składy zespołów, wszystkich zawodników. Najpierw wspierasz zespół, a potem sam jesteś w środku szatni z tymi piłkarzami.
- Wiemy jak grać w tę grę w sposób, w jaki Barcelona gra teraz, bo się tego nauczyliśmy. Jednocześnie wiemy, jak wiele to znaczy dla fanów Barçy. Naszym motto jest „więcej niż klub” i zdajemy sobie sprawę, że tu nie chodzi tylko o wygrywanie. Chodzi też o sposób, w jaki to robisz.
Komentarze (88)
edit: i jeszcze - przykłady że teraz angielskie drużyny coś grają w LM są troszkę naciągane, bo jeszcze niedawno takiego ManU w ogóle tam nie było, zaś szczytem były bodajże półfinały :) poza tym - LM to LM, a mówimy o lidze krajowej gdzie jest ponad 30 meczów - z czego większość z drużynami raczej średnimi. A LM to bądź co bądź już jakaś elita.
Tak, zaraz po Messim.
"Cieszę się, że Liga Mistrzów jest co roku. Dzięki temu Anglicy nie muszą czekać do mistrzostw świata, by ktoś im przypomniał, że nie potrafią grać w piłkę".
"Napastnik jest pierwszym jest obrońcą".
Chociaż patrząc też na to jakimi potęgami są te zespoły... Nigdy się tego nie dowiemy i takie gdybanie i kłótnie są nonsensem.
PS. Neymar nie poradzi sobie w Europie.
Z tym że wymienione drużyny nie miałyby szans na mistrzostwo Hiszpanii nie tylko w pierwszym roku gry, ale i w każdym następnym :)
Co do samego wywiadu to naprawde przyjemnie sie go czytalo. Pique ma w sobie taka szczerosc i nie leje typowych formulek, ktore zazwyczaj mozna uslyszec w wywiadach, jak np. z Lucho. Oczywiscie nie krytykuje Enrique, bo on wie, ze na media trzeba uwazac, bo potrafia przekrecic twoja wypowiedz i nie ma sensu czasami im za duzo mowic.
Natomiast drużyny z BPL nie zrobiły by tego w BBVA. W lidze hiszpańskiej nie można sobie pozwalać na stratę pkt, bo każdy punkt stracony oddala bardzo od mistrzostwa, a angielskie drużyny często cechuje gra w kratkę i wpadki.