Na dzisiejszej konferencji prasowej Dani Alves opowiadał o powodach, które skłoniły go do pozostania w Barcelonie, o swojej rozmowie z Leo Messim i klasie Luisa Enrique.
Problemy w negocjacjach
"To nie była tylko kwestia finansowa, bo nie zostałbym tutaj, gdyby chodziło tylko o pieniądze. Słucham swojego serca i serce powiedziało mi, że powinienem zostać. Na Camp Nou zdałem sobie sprawę, że ludzie mnie kochają. Przez całą długą niedzielę zdarzyło się tyle rzeczy z moimi kolegami, które wpłynęły na moją wrażliwość i to wszystko skłoniło mnie do podjęcia takiej decyzji. Teraz mogę powiedzieć, że mój kontrakt jest na trzy lata, bo chcę zrobić wszystko, co możliwe, by wywalczyć ten dodatkowy rok. Wyzwaniem nie jest odejście do innego klubu lub wybranie przygody, ale ponowne odkrycie siebie w Barcelonie, by kontynuować ten sen. To z pewnością jest trudniejsze, zwłaszcza po tym wszystkim, co wygraliśmy i czego się nie spodziewaliśmy, po kolejnym tryplecie. Dlaczego nie spróbować jeszcze raz? Teraz trzeba myśleć o sześciu trofeach (w roku - red.). Wciąż możemy tworzyć historię z tym klubem. Jest jeszcze wiele stron chwały do napisania".
Relacje z Bartomeu
"Gdy powiedziałem prezydentowi, że zostaję, był bardzo szczęśliwy. Bardzo go lubię, właszcza teraz, gdy przedłużyłem kontrakt (śmiech). A tak poważnie, mam z nim dobre relacje, ale klub to nie tylko prezydent i są osoby, które we mnie nie wierzyły. Zawsze jest ktoś kto doniesie ci, co inny powiedział. W negocjacjach z prezydentem normalne jest to, że każdy broni swoich interesów, a ostatecznie, udało nam się osiągnąć porozumienie".
Rozmowa z Messim
"Powiedział mi, żebym został, że gdzie będzie mi lepiej niż tutaj, w tym klubie, w tym mieście. To prawda, że tutaj mamy wszystko, miasto jest wspaniałe, pogoda świetna. To wszystko ma na ciebie wpływ, ale tym, czego każdy chve najbardziej, jest danie z siebie wszystkiego w Barcelonie".
Luis Enrique
"Miał wielki udział w tych sukcesach. W niego także wątpiono, ale on nigdy nie wątpił we mnie. Gdy rok temu byłem w punkcie, gdy nie wiedziałem, co robić, Luis Enrique powiedział mi: Zostań i ciesz się. To zdanie przyszło mi do głowy kilka razy w trakcie sezonu, a zwłaszcza wtedy, gdy skończyło się spotkanie w Berlinie. Chcę zostać i nadal czerpać radość. Trener zasłużył na to przedłużenie kontraktu. Lubię ludzi z osobowością i charakterem i widzę odzwierciedlenie siebie w Luisie Enrique, jestem do niego bardzo podobny, zarówno w grze, jak i pod względem osobowości. Trener ma pomocników, którzy planowali wszystko ciężką pracą, to także bardzo mi się podoba. Bez pracy się nie wygrywa".
Aleix Vidal
"Uwielbiam go, bo to dobry zawodnik, jest tutaj mile widziany. Jego przyjście rodzi wobec mnie większe wymagania, będzie dużo trudniej i trzeba będzie mocniej rywalizować. To mi się podoba. Vidal to gracz, którzy przychodzi ze względu na zalety, jakie posiada, a nie przez przypadek. To mnie motywuje. Myślę, że ja uczynię go lepszym i on mnie także. Gdy będzie grał, musi mieć pomoc z zewnątrz i odwrotnie. Już powiedziałem, że Dani Alves w przyszłym sezonie będzie lepszy niż w tym".
Odczucia
"Odczucia są bardzo dobre, mam wspaniałych kolegów w drużynie. Powiedziałbym, że grupa i zespół, nie porównując do nikogo i niczego, są nieco lepsze niż te z 2009 roku. Wygrywanie i pozostanie zwycięzcami to dobry nałóg i dobrze, że ja i moi koledzy go mamy. To nałóg, który nikomu nie szkodzi, który sprawdził się za każdym razem, gdy ta drużyna nie zdobyła tytułu. Dowiedzieliśmy się, jak bardzo cierpisz, gdy ucieka ci Liga. Zespół miał tę siłę i moc, by się podnieść".
Zakończenie kariery w Barcelonie?
"To jedna z opcji, ale nie mogę oczekiwać takiego pożegnania, jakie miał Xavi, to był zbyt wielki gracz dla tego klubu. Sądzę natomiast, ze jeśli odejdę z Barçy, nie chciałbym grać przeciwko niej".
Wybory
"Nie rozmawiałem z żadnym kandydatem na prezydenta, ale moje biuro tak. Wszyscy kandydaci chcieli, bym został. Minęło sześć miesięcy bez żadnych rozmów, bowiem pomyślałem, że muszę przemówić na boisku".
Żart Piqué w stronę Kevina Roldana
"Po prostu brakowało nam tego, że nie przyszedł zaśpiewać na naszą fiestę. Profesjonaliści muszą się szanować i żart Piqué podczas fiesty nie był brakiem szacunku, ani niczym podobnym. To tylko żart, zabawa, bez złych intencji czy złośliwości. To zwykły żart". (Roldan wcześniej śpiewał na imprezie Cristiano Ronaldo - red.).
Komentarze (731)
Nie mam pytań... :D