Po znakomitej grze w pierwszej połowie spotkania i absolutnej dominacji na placu gry Barça pokonała Getafe 6:0 i umocniła się na prowadzeniu w tabeli La Liga na cztery kolejki przed końcem sezonu. Bramki dla Dumy Katalonii zdobywali Messi (dwie), Suárez (dwie), Neymar i Xavi.
Przedmeczowe zapowiedzi olbrzymich rotacji i możliwego debiutu Thomasa Vermaelena zostały szybko zdementowane przez Luisa Enrique, ktory posłał w bój tylko delikatnie przemodelowany skład w porównaniu z sobotnim meczem z Espanyolem. Z kolei w Getafe najbardziej widoczny był brak kontuzjowanych Pablo Sarabii i Ángela Lafity, którzy mogli sprawić, że ten pojedynek wyglądałby nieco inaczej...
Jak to zazwyczaj bywa, od pierwszych minut obraz meczu nakreśliła bowiem dominacja Barçy i cierpliwe szukanie luk w defensywie rywala. Pierwszą okazję już w 4. minucie miał Dani Alves, jednak trafił prosto w Guaitę. Już pięć minut później przepięknym podaniem popisał się Marc Bartra, z piłką próbował zabrać się Suárez, ale został nieprzepisowo powstrzymany przez rywala. Fernández Borbalan bez wahania wskazał na „wapno”, do futbolówki podszedł Leo Messi i klasyczną podcinką w stylu Antonina Panenki wyprowadził Barçę na prowadzenie. W chwilę po tym trafieniu do głosu zaczęło dochodzić Getafe, które co najmniej trzykrotnie próbowało zagrozić bramce Claudio Bravo - bez skutku jednak.
Co nie udało się ekipie Azulones, bez problemu wyszło Barçy. W 25. minucie piękne dośrodkowanie między obrońców rywala posłał Leo Messi, a Luis Suárez wspaniałym strzałem z półwoleja podwyższył prowadzenie swojej drużyny. Już dwie minuty później śmiało można było stwierdzić, że jest po meczu. Prostą stratę Getafe przy wyprowadzaniu piłki wykorzystał Suárez, podał do Neymara, a ten po krótkim dryblingu pewnie uderzył w bliższy róg bramki. 3:0 - mało? Wygląda na to że tak, bo nie minęło pięć minut, a zza pola karnego genialnie przymierzył Xavi, dokręcając piłkę w dalszy róg bramki Guaity i podwyższając na 4:0. Na tym jednak nie koniec. Po kolejnych dziesięciu minutach Leo Messi pięknie rozpoczął akcję na prawej stronie, podał do Xaviego, ten delikatnie odegrał do Luisa Suáreza, który bez zastanowienia huknął z pierwszej piłki w długi róg i kolejny raz tego wieczora pokonał bezradnego Guaitę.
Cóż można napisać po takiej połowie... Nawet mając na względzie poziom rywala, ręce same składały się do oklasków, gdy pilkarze Blaugrany raczyli nas kolejnymi akcjami, bramkami, wspaniałymi zagraniami. Najbardziej szkoda w tym wszystkim zawodników Getafe, którzy posłużyli jedynie za statystów przy absolutnie fenomenalnej postawie Barçy.
Mozna było się spodziewać, że w drugiej części spotkania podopieczni Lucho nieco przystopują, mając na względzie nadchodzący finisz rozgrywek ligowych oraz trudną przeprawę z Bayernem w półfinale Ligi Mistrzów. Niejako z rozpędu strzelili oni jednak kolejnego gola, a uczynił to nie kto inny jak Leo Messi, po dokręceniu piłki w dalszy róg bramki tuż po wznowieniu gry. Dalsze losy drugiej połowy to nieco wolniejsze tempo, kolejne, tym razem nieskuteczne próby podwyższenia rezultatu przez Barçę i zmiany w składzie Blaugrany, mające na celu danie odpoczynku kilku kluczowym zawodnikom przed finiszem rozgrywek.
Na ten mecz można znaleźć wiele określeń: demolka, masakra, dominacja, festiwal strzelecki... Najważniejsze jest jednak utrzymanie prowadzenia w tabeli La Liga na cztery kolejki przed końcem, znakomita forma tercetu MSN (102 bramki w tym sezonie!) przed wielkimi półfinałami z Bayernem oraz świetny obraz gry zespolu, który absolutnie zdominował rywala, nie dając mu nawet na chwilę dojść do słowa. Barça ma w tej chwili wszystkie argumenty, by do walki o wszystkie mozliwe trofea podejść w roli faworyta. I miejmy nadzieję, że tej szansy nie zmarnuje. Força Barça, vamos!
Komentarze (3835)