Yaya Touré kontynuuje burzę na angielskim rynku. Sezon w Premier League już się skończył, a pomocnik Manchesteru City wciąż nie uzgodnił warunków kontraktu, który spełniłby jego oczekiwania.
Powołując się na jeden z filarów nowego Mistrza Anglii, podobno gracz z Wybrzeża Kości Słoniowej oraz jego kontrowersyjny manager, Dimitrij Seluk, od kilku miesięcy prowadzą negocjacje mające na celu przedłużenie umowy oraz zapewnienie zawodnikowi dochodów na poziomie 370,5 tyś. euro tygodniowo. Oburzać może fakt, iż jest on już jednym z najlepiej opłacanych zawodników w lidze, a w dodatku skończył właśnie 31 lat. Rozmowy te do niczego jednak nie doprowadziły, a właściciele City ostrzegli, iż nie zamierzają zaproponować mu wzrostu płac, który mógłby doprowadzić do zaburzenia hierarchii w zespole.
Wywołane tą sytuacją demonstracje zbiegły się z kilkoma oświadczeniami Yayi, a także jego agenta, w których zaznaczali oni, iż zawodnik bardzo miło wspomina lata spędzone w Barcelonie i bardzo chętnie powróciłby na Camp Nou.
W ostatnich godzinach, kiedy to Touré wybrał się na krótką wycieczkę do Kataru, potwierdził przed kamerami stacji Bein Sport, że mógłby znów zagrać w katalońskiej drużynie. Ponadto realizator tamtejszej telewizji pochwalił się zdjęciem z Yayą trzymającym podpisaną przez niego koszulkę Dumy Katalonii, do którego dołączył taką oto notkę: „Spytałem Touré, czy chciałby wrócić do Barcelony, a on odpowiedział, że tak".
Komentarze (85)