Real Madryt w ćwierćfinale Ligi Mistrzów po konkursie jedenastek

Dariusz Maruszczak

12 marca 2025, 23:30

327 komentarzy

Fot. Getty Images

Dziś kończymy 1/8 finału Ligi Mistrzów. Atlético szybko wyrównało straty z rywalizacji z Realem Madryt, co doprowadziło do zaciętego boju między tymi drużynami. Rozstrzygnięcia nie przyniosła nawet dogrywka, a ostatecznie Los Blancos awansowali do ćwierćfinału po rzutach karnych.

Atlético zaczęło w piorunujący sposób, bo już w 26. sekundzie gry wyszło na prowadzenie. Do siatki trafił Gallagher po podaniu De Paula. Metropolitano niemal eksplodowało. Rojiblancos zadowolili się jednak tym prowadzeniem i Real częściej gościł na połowie rywala. W jednej z akcji goście domagali się rzutu karnego, ale polscy sędziowie uznali, że ręka Giuliano Simeone była ułożona wzdłuż ciała i nie było podstaw do podyktowania jedenastki. Eduardo Iturralde i Łukasz Rogowski twierdzą podobnie. Innego zdania jest jednak Archivo VAR, wskazując na ruch ramieniem zawodnika Atléti.

Atlético odgryzło się za sprawą Álvareza, ale Courtois skutecznie sparował uderzenie Argentyńczyka. Belg dobrze interweniował również po zagraniu Griezmanna i kolejnym strzale Álvareza. Real dłużej był przy piłce, ale to Atlético było konkretniejsze pod bramką rywala. Los Blancos zdołali oddać tylko jeden celny strzał, przy trzech takich uderzeniach gospodarzy.

Druga połowa zaczęła się od kolejnego groźnego strzału Álvareza, z którym poradził sobie Courtois. Obraz gry specjalnie się nie zmienił. Real zdołał jednak wyjść z zabójczą kontrą. Kylian Mbappe ograł defensorów, a Clement Lenglet powalił go w polu karnym. Do jedenastki podszedł Vinícius, ale fatalnie przestrzelił.

Chwilę potem uderzenie Giuliano Simeone wybronił Courtois. Na boisku było sporo walki, ale mniej klarownych sytuacji bramkowych, choć konkretniejsze znów było Atlético. W końcówce regulaminowego czasu gry szansę miał jeszcze Angel Correa, którego strzał poszybował nad poprzeczką. O intensywności pojedynku derbowego świadczyło zejście z boiska z urazami Mendy’ego czy De Paula. Wynik nie uległ zmianie, więc sędzia Szymon Marciniak zarządził dogrywkę.

Na początku dogrywki Real oddał swój trzeci celny strzał w tym meczu autorstwa Brahima, ale Oblak nie miał problemu ze skuteczną interwencją. Atlético sporadycznie kontratakowało, a najlepszą szansę miało bodaj po zagraniu Correi, przeciętym przez Rüdigera, a także w sytuacji, gdy Sorloth nie trafił w piłkę po dośrodkowaniu. Piłkarze słaniali się na nogach, walcząc do granic możliwości, ale dogrywka też nie przyniosła bramek. Do rozstrzygnięcia rywalizacji potrzebne były rzuty karne.

W nich lepsi okazali się goście. Pierwsza pomyłka nadeszła w nietypowy sposób - VAR uznał, że Julian Álvarez dotknął piłki nogą postawną przed strzałem, więc jego trafienie zostało anulowane. Później Oblak wybronił jeszcze uderzenie Lucasa, ale potem Llorente trafił w poprzeczkę. Sytuację mógł uratować słoweński bramkarz, jednak piłka po strzale Rüdigera przeszła mu po rękawicach i wpadła do siatki. Real wygrał w karnych 4:2 i zameldował się w ćwierćfinale.

 

REKLAMA

Poleć artykuł

Aby dodawać komentarze, musisz być zalogowany.

Mam dylemat patrzac na ten mecz. Powinien wygrac nasz najwiekszy wrog real czy ochydnie dla oka grajace atletico. Ciezko zdecydowac. Bo na gre atleti nie idzie patrzec na trzezwo i w dodatku im kibicowac zeby wyeliminowali real...

@RumbleDelivery Od kiedy Real jest naszym największym wrogiem? Pierwsze słyszę ale ok

@MirusAmisz wrogiem oponentem przeciwnikiem rywalem . zwal jak zwal

@RumbleDelivery ja znam nieco inną definicję wroga. Więc jak już to rywal ;)

@MirusAmisz o to mi chodzilo. niema co zogrzebywac
« Powrót do wszystkich komentarzy