Ligowy pojedynek z Deportivo Alavés okazał się nadspodziewanie ciężką przeprawą. Barcelona odrobiła jednak punkty do Realu Madryt, a Hansi Flick przed meczem z Valencią w ćwierćfinale Pucharu Króla zdecydował się dokonać kilku rotacji. Nie było zmian w bramce i ponownie między słupkami stanął Wojciech Szczęsny. Na środku obrony obok Cubarsíego zagrał Eric García, a na bokach wystąpili Koundé i Balde. Partnerami Pedriego w środku pola byli Frenkie de Jong oraz Fermín, natomiast miejsce na skrzydłach zajęli Raphinha i Lamine Yamal. W rolę środkowego napastnika tym razem wcielił się Ferran Torres.
Spotkanie rozpoczęło się znakomicie dla gości. Alejandro Balde posłał dobre prostopadłe podanie do Ferrana Torresa, który wpadł w szesnastkę i płaskim strzałem pokonał golkipera Valencii. Po słabszym początku powoli budzili się gospodarze. W 14. minucie znakomitym wślizgiem Frana Péreza powstrzymał Cubarsí. W odpowiedzi Raphinha świetnie obsłużył Lamine Yamala, a piłkę po jego strzale na słupek sparował Dimitriewski. Bramkarz Valencii był jednak bezradny przy dobitce Torresa. Sędzia na początku zasygnalizował pozycję spaloną, ale po weryfikacji druga bramka Ferrana została uznana. Gospodarze nie zdążyli się otrząsnąć, a już było 3:0. Tym razem za plecy obrońców uciekł Fermín, minął golkipera Valencii i wpakował piłkę do pustej bramki.
Choć Barcelona spokojnie prowadziła grę, to Wojciech Szczęsny musiał być uważny zarówno na przedpolu, jak i na linii. Tymczasem w 30. minucie Raphinha dobrze odegrał do Ferrana Torresa, który poprawił sobie piłkę i uderzył bardzo precyzyjnie, a Dimitriewski po raz czwarty musiał sięgnąć do siatki. W końcówce pierwszej połowy piłkarzom Valencii zaczęły puszczać nerwy. Najpierw żółtą kartkę za brzydki faul ujrzał Fran Pérez, a chwilę później arbiter ukarał również Sadiqa, który z premedytacją zaatakował Pedriego. W sportowej rywalizacji byliśmy świadkami prawdziwej deklasacji. Hansi Flick mógł się zastanawiać, jakich zmian dokonać w drugiej połowie.
Po zmianie stron ładnym strzałem Szczęsnego pokonał Sadiq, ale znajdował się na pozycji spalonej w momencie podania i gol nie został uznany. W 52. minucie Ferran dobrze odegrał na skrzydło, a Lamine Yamal po zwodzie uderzył na bramkę i trafił w słupek. Barcelona wyraźnie zwolniła i z boiska zaczynało wiać nudą. W 59. minucie Raphinha wycofał piłkę do Lamine Yamala, a ten od razu zdecydował się na płaski strzał. Piłkę jeszcze trącił Diakhaby, co zmyliło Dimitriewskiego i mieliśmy już 5:0! Chwilę później Hansi Flick dokonał kolejnych dwóch zmian. Raphinhę zastąpił Dani Olmo, a Casadó zmienił Pedriego. W 75. minucie świetnym wyjściem z bramki Dimitriewski zatrzymał Olmo, ratując zespół przed utratą szóstej bramki.
W 84. minucie po koronkowej akcji kolejną dobrą okazję miał Lamine Yamal, ale tym razem uderzył niecelnie. Barcelona atakowała nieśpiesznie, ale i tak sprawiała sporo problemów gospodarzom. W 88. minucie piękną akcję indywidualną przeprowadził Fort i zagrał do Fermína, który już się nie popisał i uderzył bardzo niedokładnie. Sędzia nie przedłużył spotkania nawet o sekundę i podopieczni Hansiego Flicka mogli cieszyć się z awansu do półfinału Pucharu Króla. Znakomite spotkanie rozegrał Ferran Torres, który zdobył trzy bramki. Cały zespół zasłużył jednak na brawa. Trzeba się teraz szybko zregenerować, ponieważ wyjazd do Sewilli może być zdecydowanie trudniejszy.
Valencia: Dimitriewski, Aarons, Mosquera, Diakhaby (min. 64, Tarrega), Yarek, Vázquez, Hugo Guillamon (min. 81, Barrenechea), Pepelu, Fran Pérez (min. 64, Diego López), Sergi Canos Tenes (min. 71, Ivan Jaime), Sadiq (min. 71, Mir).
Barcelona: Szczęsny, Koundé (min. 79, Hector Fort), Cubarsí (min. 46, Martínez), Eric García, Balde (min. 46, Gerard Martin), De Jong, Pedri (min. 64, Casadó), Fermín, Raphinha (min. 64, Dani Olmo), Lamine Yamal, Ferran.
Komentarze (377)