Kataloński Sport opublikował dziś artykuł, w którym głosi, że Joan Laporta jest jednym z trzech podejrzanych w sprawie oszustwa na 4,7 miliona euro. Ofiarami ma być hiszpańska rodzina, która wygrała jedną z popularnych hiszpańskich loterii.
La Primitiva to loteria, którą można w pewien sposób porównać do polskiego Lotto. Chodzi o wybór sześciu numerów spośród 49. Jeśli będą one wygrywające, to otrzymuje się pewną kwotę pieniędzy. Germán González i Jesús Albalat ze Sportu informują, że Joan Laporta jest podejrzany przez sąd w sprawie oszustwa związanej z tą loterią.
"Sąd Śledczy nr 6 w Barcelonie sprawdza podejrzenie prezydenta FC Barcelony, Joana Laporty w sprawie rzekomego oszustwa na kwotę 4,7 miliona euro popełnionego między 2016 a 2018 rokiem. Pewna rodzina wniosła sprawę przeciwko Laporcie i dwóm innym osobom - handlowcowi z Sant Cugat oraz pracowniczce banku. Mieli oni zainwestować w spółkę CSSB Limited i nie dostać żadnych pieniędzy. W listopadzie ubiegłego roku sędzia wezwał prezydenta Barçy i innych oskarżonych do złożenia zeznań w najbliższy poniedziałek, 20 stycznia" - czytamy w artykule.
Dalej dowiadujemy się, że: "W 2014 roku rodzina wygrała nagrodę w wysokości 34 milionów euro w loterii La primitiva. Zdecydowali się na zakup luksusowego Lamborghini u dealera w Sant Cugat. Sprzedawca doradził im, jak najlepiej zainwestować pieniądze, polecając swoją ówczesną partnerkę, doradczynię z firmy Bankinter.
Zaproponowano im zainwestowanie w spółkę CSSB Limited kapitałem w wysokości 2,4 miliona euro na okres trzech lat (oprocentowanie roczne - 6%). Według tego, co wniesiono do sądu, umowa była nieprawidłowa, stworzona w języku angielskim, nie miała czytelnego podpisu i zawierała klauzule szkodzące rodzinie.
W skardze wskazano również, że umowę rzekomo doradzał Joan Laporta, który działał w imieniu CSSB Limited, ale także działał jako prawnik rodziny "gwarantując wypłacalność inwestycji". Rodzina wskazuje, że ufała Laporcie, gdyż był osobą publiczną i wiele razy zapraszał ich na Camp Nou, ale ostatecznie rzekomo miał wykorzystać ich brak wiedzy w tematach finansowych.
W ciągu dwóch lat podpisano pięć różnych umów kredytowych z pomocą tej samej doradczyni bankowej. Oprocentowanie roczne wynosiło 6-7%, co oznacza, że rodzina powinna zarobić ok. 792 tysiące euro, a otrzymała jedynie 84 tysiące. Nie zwrócono im również zainwestowanej kwoty. Osoby objęte dochodzeniem zostają więc w skardze wezwane do zwrócenia przywłaszczonych pieniędzy, choć nikt nie wykazał chęci, by to zrobić".
Sąd na ten moment bada, czy rzeczywiście firma CSSB Limited z siedzibą w Hongkongu otrzymała od rzeczonej rodziny kwotę 4,7 miliona euro w latach 2016-2018 oraz, czy i jaką rolę odegrał Joan Laporta w tym oszustwie.
Komentarze (21)