Piłkarze Barcelony nie mieli wiele czasu na świętowanie zdobycia Superpucharu Hiszpanii. Już w środę przyszło im zmierzyć się z Realem Betis w 1/8 Pucharu Króla. Hansi Flick nie mógł liczyć na Wojciecha Szczęsnego, który obejrzał czerwoną kartkę w meczu z Realem Madryt. Nie była to jedyna zmiana w składzie względem niedzielnego finału. Nie zagrali kontuzjowany Martínez, a szansę na odpoczynek otrzymali Balde, Casadó oraz Robert Lewandowski. Linię obrony złożoną z Koundé, Araujo i Cubarsíego uzupełnił Gerard Martin. Do Pedriego w środku pola dołączyli natomiast Frenkie de Jong oraz Gavi. Na skrzydłach zagrali Raphinha i Lamine Yamal, a w rolę fałszywej dziewiątki wcielił się Dani Olmo.
Barcelona świetnie weszła w mecz. Piłka krążyła od nogi do nogi, a piłkarze Betisu mieli problem z przerwaniem akcji. W trzeciej minucie świetnie akcję wyprowadził Pedri, podał do Olmo, a ten przedłużył do Gaviego, który precyzyjnym uderzeniem pokonał Vieitesa. Bliski podwyższenia prowadzenia był Dani Olmo, ale tym razem bramkarz Betisu dobrze się spisał. W 12. minucie Raphinha świetnie zgrał piłkę do Olmo, który niestety uderzył niecelnie. Hiszpan był jeszcze bliżej gola w 20. minucie, kiedy trafił w słupek. W 25. minucie sędzia uratował honor Raphinhi, który zmarnował okazję w sposób wręcz kompromitujący - wcześniej Lamine Yamal był bowiem na pozycji spalonej. Chwilę później było już 2:0 po rewelacyjnej akcji Barcelony. Koundé przepuścił piłkę do Lamine Yamala, a później sam przyjął od niego perfekcyjne podanie i silnym uderzeniem w kierunku dalszego słupka zmusił Vieitesa do kapitulacji.
W 32. minucie znów akcję rozpoczął Pedri, a okazję na finalizację zmarnował Gerard Martin. Barcelona całkowicie dominowała na boisku. Betis był bezradny. Lamine Yamal do spółki z Pedrim i Olmo momentami ośmieszali rywali, a kolejna bramka wisiała w powietrzu. W doliczonym czasie gry goście po raz pierwszy poważnie zagrozili i od razu Iñaki Peña popisał się bardzo efektowną, instynktowną interwencją na linii, broniąc strzał Roque. W ostatniej akcji pierwszej połowy Lamine Yamal po raz drugi świetnie wypatrzył Koundé, a Francuz potężnym uderzeniem w krótki róg podwyższył prowadzenie. Niestety interweniował VAR i bramkę Koundé anulował - pozycja spalona liczona w milimetrach. Nie mogło to jednak wpłynąć na nastroje kibiców Barcelony - było to naprawdę dobre 45 minut w wykonaniu gospodarzy.
Pomimo korzystnego wyniku Hansi Flick nie zdecydował się na żadną zmianę w przerwie. Barcelona wciąż prowadziła grę i szukała kolejnych bramek. W 55. minucie Frenkie de Jong znakomicie podał za plecy obrońców do Lamine Yamala, a ten silnym strzałem zmieścił piłkę w bramce przy dalszym słupku i było 3:0. Radość nie trwała jednak długo, bo sędziowie cofnęli się do wcześniejszego momentu akcji i zarejestrowali pozycję spaloną. Wściekli piłkarze Barcelony dopięli swego już minutę później, kiedy Lamine Yamal wyprowadził kontratak, a do piłki wyblokowanej przez obronę dopadł Raphinha i podwyższył prowadzenie. Brazylijczyk swoją pracę wykonał i w 64. minucie został zmieniony przez Ferrana Torresa. Boisko opuścił również Ronald Araujo, którego zastąpił Eric García. A Barcelona nie zwalniała. W 67. minucie Dani Olmo świetnie zagrał do Ferrana Torresa, który się nie pomylił i zdobył bramkę numer cztery.
W 72. minucie na boisko weszli Pau Victor oraz Fermín, a na ławce rezerwowych usiedli Pedri i Gavi. W 75. minucie po raz kolejny do siatki trafił Lamine Yamal i znów były wątpliwości, czy znajdował się na pozycji spalonej w momencie podania. Tym razem VAR okazał się łaskawy i trafienie wychowanka zostało uznane, a gospodarze prowadzili już 5:0. Od razu po celebracji gola Hansi Flick zdjął strzelca z boiska, a w jego miejsce wpuścił Pablo Torre. W 80 minucie na bramkę uderzył Pau Victor, jednak Vieites sparował piłkę na rzut rożny. Chwilę później zaatakował Betis, a sędzia dostrzegł stempel Koundé w polu karnym i słusznie podyktował jedenastkę. Do piłki podszedł Roque i strzałem po ziemi pokonał Peñię. Końcówka nie była już szczególnie emocjonująca, a sędzia zakończył spotkanie równo z upływem 90 minuty. Barcelona bez trudu wysoko pokonała Betis pomimo rotacji i wielu zmian w trakcie meczu. Przy takiej formie można z optymizmem patrzeć na dalszą część sezonu.
Barcelona: Iñaki Peña - Koundé, Araujo (min. 64, Eric García), Cubarsí, Gerard Martín - De Jong, Pedri (min. 72, Fermín)- Lamine Yamal (min. 77, Pablo Torre), Gavi (min. 72, Pau Victor), Raphinha (min. 64, Ferran Torres) - Dani Olmo.
Real Betis: Vieites - Ruibal (min. 21, Sabaly), Bartra (min. 46, Llorente), Natan, Perraud - Johnny, Altimira (min. 46, Flores) - Juanmi (min. 64, Fornals), Isco (min. 64, Losada), Jesús Rodríguez - Vitor Roque.
Komentarze (431)
Ale ja żałuję ze nie wszedl na 30min chociaz ewentualnie zejsc po 45'.
Nie grac to powinien z Barbastro na klepowisku..
Za to Kounde w takim wygranym meczu jak dal z siebie wszystko powinien odpocząć juz od 60' i nie zrobiłby karnego ze zmeczenia.
Piekna gra barca wraca panowie! Dawac następny mecz!
Jeżeli tak to Sky is the limit.
Prawa strona chodziła dziś TOP - z małym minusem za spalone :)
Nie ma już dużego marginesu błędu, trzeba wszystko seryjnie wygrywać do końca sezonu.
62 min
Tfu!
Edit: odszczekuję