Burofax wysłany przez Leo Messiego. Procedura wotum nieufności wobec Josepa Marii Bartomeu. Wybory prezydenckie w środku pandemii. Meandry Finansowego Fair Play i dźwigni finansowych. Caso Negreira. Saga z rejestracją Daniego Olmo jest już kolejną w ostatnich latach, w której cenniejsi niż najlepsi nawet piłkarze mogą się okazać klubowi prawnicy. Spróbujmy się jej zatem przyjrzeć z ich perspektywy.
Nim jednak zaczniemy, dwie kwestie wstępne. Po pierwsze, zdaję sobie sprawę, że część komentarzy w tej sprawie skupi się na odpowiedzialności Joana Laporty i jego świty. Uprzedzę je zatem - to oczywiste, że to właśnie zarząd Barçy zawinił w tej sprawie. Gdyby nie ich zaniechania i opieszałość, nigdy nie znaleźlibyśmy się w tej sytuacji. Skoro jednak już w jej jesteśmy, to moim zdaniem warto rozważyć dlaczego tak się stało, a także czy i jakie wyjścia są z niej możliwe.
Po drugie, pamiętajmy, że mówimy o kwestii prawnej i to naprawdę całkiem zagmatwanej. Żeby właściwie ocenić tę sprawę, trzeba byłoby chociaż zapoznać się z dokumentami i korespondencją wymienianą pomiędzy trzema podmiotami: FC Barceloną, LaLigą oraz RFEF. Tymi jednak nie dysponujemy, a zatem z braku laku opieramy się wyłącznie na przekazach medialnych. To siłą rzeczy oznacza, że poruszamy się głównie w sferze spekulacji i domysłów.
Skoro jednak już się tutaj zebraliśmy to pospekulujmy, co tak naprawdę zdarzyło się w tej sprawie - i jakie mogą być jej dalsze losy.
Co wydarzyło się do tej pory?
Przypomnijmy, że Dani Olmo (będziemy się skupiać na bardziej rozpoznawalnym Hiszpanie, ale sytuacja Pau Victora jest identyczna) do Barcelony trafił zeszłego lata z RB Lipsk. Wychowanek La Masii jednak już wtedy został zarejestrowany tymczasowo, w miejsce kontuzjowanego Andreasa Christenesena. Już od tego momentu Barça wiedziała (albo przynajmniej powinna była wiedzieć), że musi rozwiązać sprawę najpóźniej do 31 grudnia 2024 roku.
Dlaczego? Kluczowym dokumentem w tej sprawie jest Regulamin RFEF, a konkretnie dwa jego artykuły:
Art. 130 ust. 2
Piłkarz może być zarejestrowany tylko w jednym zespole danego klubu, bez możliwości wyrejestrowania i zarejestrowania go przez ten klub w trakcie tego samego sezonu, z wyjątkiem przypadku siły wyższej czy postanowienia regulaminu. Podobnie, w trakcie sezonu [piłkarz] nie będzie mógł zostać zarejestrowany i zagrać w więcej niż trzech różnych [zespołach].
Dalej przepis odnosi się jeszcze do kwestii piłkarzy reprezentujących ten sam klub w różnych dyscyplinach, jak piłka nożna, futsal oraz beachsoccer, co oczywiście możemy pominąć... chyba, że akurat ktoś w klubie wpadnie na zarejestrowanie Olmo jako zawodnika drużyny futsalu (wówczas oczywiście liczę na sutą prowizję). Zerknijmy zatem na kolejną regulację:
Art. 141 ust. 5
Piłkarze, których licencja zostanie anulowana, nie mogą, w trakcie tego samego sezonu, uzyskać licencji w tym samym zespole klubu, z którym byli już związani.
Sprawa zatem pozornie jest bardzo prosta. Dani Olmo posiadał licencję na grę w barwach FC Barcelony ważną do 31 grudnia 2024 roku. Skoro następnie został wyrejestrowany, to w trakcie sezonu 2024/25 nie może już ponownie uzyskać licencji zawodniczej w Barçy. O co więc chodzi i dlaczego klub jeszcze nie rzucił ręcznika? Cóż, zapraszam do sfery domysłów.
Gdy przepis jest jasny...
Przede wszystkim, należy przyznać jedno. Już na pierwszy rzut oka widać, że oba przepisy są bardzo jasne i zdają się nie pozostawiać wątpliwości interpretacyjnych. Zgodnie zaś z jedną z pierwszych paremii poznawanych przez młodych adeptów prawa, clara non sunt interpretanda - to, co jasne nie wymaga interpretacji. My jednak bawiąc się w klubowych prawników złamiemy tę zasadę i rozpoczniemy od pozornie banalnego pytania: w jakim celu zostały uchwalone te przepisy? Innymi słowy - czyje interesy one zabezpieczają?
Sprawa wydaje się oczywista: powstrzymują one kluby przed dokonywaniem szemranych operacji w trakcie sezonu, jak np. ustawicznego żonglowania zawodnikami, których mają w kadrze. Choć bowiem liczba licencji na grę w pierwszym zespole jest ograniczona, to kluby mogą zawrzeć kontrakty z nieograniczoną liczbą zawodników. Innymi słowy, w przypadku braku tych regulacji, te bogatsze mogłyby w teorii na każdy mecz zgłaszać innych 25 piłkarzy, a następnie ich wyrejestrowywać. Cierpieliby na tym sami zawodnicy (mając ważny kontrakt z danym klubem, ale nie będąc zarejestrowanym do rozgrywek), jak i przeciwnicy (trudno byłoby z takim zespołem rywalizować) - ogólnie zaś przepisy regulujące rynek transferowy promują stabilność kadr w trakcie rozgrywek.
Trudno zaś zrozumieć w jaki sposób art. 130 ust. 2 oraz art. 141 ust. 5 Regulaminu RFEF spełniają opisaną rolę w sytuacji, w której:
1) Dani Olmo (oraz Pau Victor) mają ważne kontrakty i pozostają zawodnikami FC Barcelony,
2) Od 2 stycznia 2025 roku otwarte jest tzw. okienko transferowe, czyli okres, w którym możliwe jest rejestrowanie piłkarzy do rozgrywek,
3) FC Barcelona spełnia obecnie wymagania Finansowego Fair Play, co przyznały LaLiga oraz RFEF w oficjalnym komunikacie.
Innymi słowy, gdyby Barça chciała sprowadzić Daniego Olmo z RB Lipska dopiero teraz, to mogłaby to zrobić, bo spełnia ku temu wszystkie warunki. I, patrząc na sprawę od drugiej strony - Dani Olmo zgodnie z przepisami mógłby zagrać w tym sezonie w barwach dowolnej hiszpańskiej drużyny, oprócz właśnie FC Barcelony.
... ale absurdalny?
Droga dla klubowych prawników wydaje się zatem jasna - pokazać absurd tej sytuacji. Dlaczego to takie istotne? Ano dlatego, że w doktrynie i w judykaturze nie budzi wątpliwości pogląd, że należy odstąpić od wyników wykładni językowej gdy prowadzi [ona] do absurdalnego wniosku. Jeżeli macie wrażenie, że to zdanie brzmi jakoś mądrzej niż reszta tekstu, to nie bez przyczyny - to nie moja opinia, a Sądu Najwyższego (w tym konkretnym przypadku wyrażona w postanowieniu z 27 lutego 2009 roku, sygn. akt II CNP 119/08).
Dowiedzenie, że LaLiga oraz RFEF poprzestały na wykładni językowej nie jest akurat trudne - w treści oficjalnego komunikatu o odmowie rejestracji Daniego Olmo oraz Pau Victora wprost mowa bowiem o "literalnej interpretacji art. 130 ust. 2 oraz art. 141 ust. 5 Regulaminu". Prawnicy Barçy będą więc zaś z pewnością dowodzić, że owa "literalna interpretacja" wskazanych przepisów prowadzi w tym przypadku do absurdu.
Choć bowiem wskazane regulacje mają promować stabilność kadr zespołów i chronić zawodników, to aktualnie spowodowały, że aby Dani Olmo oraz Pau Victor mogli jeszcze zagrać w tym sezonie w piłkę nożną, musieliby zmienić zespół. Podobnie reguły Finansowego Fair Play, mające uchronić kluby przed ruiną finansową, w tym przypadku prowadzą do tego, że Barca, która wydała już niemałe pieniądze na transfer oraz pensje zawodników, nie będzie mogła z nich przez pół roku skorzystać - a przecież może ich też definitywnie stracić, jeżeli rozwiążą oni kontrakty.
Oprócz tego, można rzecz jasna spodziewać się kilku mniej lub bardziej naciąganych argumentów pobocznych (czy ktoś zwrócił uwagę, że art. 130 ust. 2 Regulaminu zdaje się odnosić do wyrejestrowania zawodnika na wniosek klubu?), ale ogólny kierunek pozostanie zapewne niezmienny. O tym, czy to wyraz rozpaczy, który można podsumować słowami "tonący brzytwy się chwyta", czy też coś rzeczywiście może być na rzeczy, każdy niech zdecyduje sam - ja chcę dać ku temu narzędzia, czyli pokazać, jaka najpewniej będzie argumentacja klubu.
Co się dalej wydarzy?
Najważniejsze będzie zaś to, co uzna pan José Manuel Rodríguez Uribes z Wyższej Rady ds. Sportu (CSD). Jak bowiem donoszą media, klub już jutro z samego rana zwróci się do CSD w tej sprawie.
Technicznie rzecz ujmując, Barça wystąpi do CSD o uchylenie decyzji LaLigi oraz RFEF o wyrejestrowaniu Daniego Olmo oraz Pau Victora. Docelowo ta sprawa potrwa jednak sporo czasu. Z pewnością zatem klub zawnioskuje o udzielenie zabezpieczenia do czasu jej rozpoznania - innymi słowy, Blaugrana poprosi CSD o tymczasowe wstrzymanie decyzji podjętej przez LaLigę oraz RFEF, podnosząc, że w przeciwnym wypadku grozi jej nieodwracalna strata. Gdyby ostatecznie okazało się, że to klub rację, to nikt bowiem nie zwróci mu meczów, w których nie mógł skorzystać z zawodników.
Kiedy może zapaść decyzja? Wnioski o zabezpieczenie rozpatrywane są niezwłocznie, maksymalnie w przeciągu kilku dni. Szybko zatem powinniśmy poznać rozstrzygnięcie CSD. Jeżeli zaś będzie ono nie po myśli klubu, to... Barça najpewniej ponowi wniosek, tym razem już w ramach drogi sądowej. Również i na niej akurat sprawy związane z udzieleniem zabezpieczenia rozpatrywane są błyskawicznie. Dość szybko zatem powinniśmy się dowiedzieć, czy Dani Olmo oraz Pau Victor powrócą do składu, choć jedynie tymczasowo, do czasu ostatecznego rozpoznania sprawy. To zaś zajmie zdecydowanie dłużej - dość powiedzieć, że Barça dalej spiera się z LaLigą o rejestrację Gaviego, a sprawa ta ciągnie się od stycznia 2023 roku. I, szczerze mówiąc, nie chcę nawet otwierać puszki Pandory i rozważać, co stałoby się, jeżeli ostateczna decyzja sądu będzie negatywna dla klubu.
W największym skrócie, tak zatem przedstawia się na dziś sprawa rejestracji Daniego Olmo oraz Pau Victora. Oczywiście, w tekście jest pełno uproszczeń, a sporo wątków nie zostało w ogóle poruszonych (jak choćby kluczowy - co Barcelona przesłała LaLidze 31 grudnia 2024 roku, a czego oczekiwał Javier Tebas?). Moim celem nie była jednak wyczerpująca analiza prawna tej sytuacji, a raczej przedstawienie, jakie zadanie czeka klubowych prawników - i pospekulowanie, jak mogą chcieć do niego podejść. Wokół tej sprawy narosło już bowiem wiele mitów (moim ulubionym była chyba absurdalna koncepcja potraktowania Świąt Bożego Narodzenia jako "siły wyższej") i uznałem, że warto choć część z nich odczarować.
Komentarze (43)
Jak dla mnie odpowiedź jest dość jednoznaczna. Nie był.