Dziennikarz ESPN i autor kilku książek o FC Barcelonie i futbolu Graham Hunter w dość krytycznych słowach skomentował obecną formą Roberta Lewandowskiego i jej tendencję. Jak pisze Hunter, "Lewandowski albo znajduje się w fazie przyspieszonego upadku jako czołowy piłkarz, albo nie stara się wystarczająco mocno". Zachęcamy do lektury przetłumaczonego felietonu dziennikarza.
Graham Hunter: "Koniec roku Barcelony w LaLidze był tak katastrofalnie zły, że trudno byłoby wskazać jeden powód ich tragikomicznej słabości. Ale każda próba zdefiniowania, dlaczego Barcelona nagle stała się słabą postacią hiszpańskiej piłki nożnej, bez wymienienia Roberta Lewandowskiego, byłaby daleka od celu.
Polski napastnik stał się rażącym i prawdopodobnie nierozwiązywalnym problemem dla katalońskiego klubu i stanowi ogromną piętę achillesową, na którą nie cierpi żaden z ich dwóch głównych rywali do tytułu, Real Madryt i Atlético Madryt. Można argumentować, że wszystkie słabości, które Lewandowski powoduje w drużynie Hansiego Flicka, mogą przekreślić ich szanse na wygranie LaLigi w tym sezonie - zadanie, które jeszcze niedawno (kiedy prowadzili w tabeli z 10 punktami przewagi nad Atlético i pokonali Los Blancos 4:0 na wyjeździe) wydawało się ich minimalnym celem.
Po pierwsze, trzeba uczciwie przyznać, że początek sezonu w wykonaniu 36-latka był nie tylko dobry pod względem statystycznym, ale także imponujący pod względem formy, konsekwencji i niezawodności. Kiedy otaczająca go młodzież grała z werwą i pewnością siebie, ale przede wszystkim energią, Lewandowski korzystał z absolutnie wyjątkowych usług, a jego umiejętność wykańczania szans była na przyzwoitym poziomie.
Co więcej, jego dwa oszałamiające gole z Realem Madryt w El Clásico były wykończeniami najwyższej jakości - coś, czego 36-latek nie miał w zwyczaju od czasu przybycia z Bayernu Monachium dwa i pół roku temu zarówno za wysoką opłatą transferową (46,8 miliona dolarów), jak i absurdalnie wysokimi zarobkami.
Podsumowując tę sekcję "równowagi", przyznajmy, że ten sezon rollercoastera nie rozpoczął się tak katastrofalnie, jak teraz dla najlepiej opłacanego piłkarza Barcelony (37 milionów dolarów brutto w tym sezonie), którego wkład w bramki na minuty spędzone na boisku jest nadal zdrowy. W LaLidze trafiał do siatki lub asystował koledze z drużyny co 82 minuty, co wynika z jego 16 goli i dwóch asyst podczas 1484 minut spędzonych na boisku.
Dla porównania najlepszy strzelec Realu Madryt, Kylian Mbappé, ma wkład w bramkę co 115 minut, wynikający z 10 bramek i dwóch asyst w ciągu 1 376 minut na boisku, podczas gdy Alexander Sørloth, najlepszy strzelec Atlético, ma osiem bramek i dwie asysty w 778 minut (jeden wkład w bramkę co 78 minut).
Podsumowując: Lewandowski jest najlepszym strzelcem Hiszpanii, odegrał swoją rolę w zdobyciu przez Barcelonę 15 bramek więcej niż na tym etapie poprzedniego sezonu i nadal ma lepszy współczynnik udziału w bramkach niż Mbappé, ale od października nie udało mu się strzelić zwycięskiej bramki (decydującej o meczu), nie strzelił gola w żadnej z pięciu domowych porażek Barcelony w tym sezonie i zaczął marnować wiele szans. Ale co najgorsze, słabość, w której najbardziej różni się od dwóch czołowych strzelców innych pretendentów do wygrania LaLigi, polega na tym, że kiedy Lewandowski nie strzela bramek, otrzymujesz od niego absolutnie fatalne standardy w innych aspektach gry.
Pozwolę sobie przytoczyć, co dwie katalońskie gazety piłkarskie powiedziały o Polaku po pierwszym wyjazdowym zwycięstwie Atléti nad Barceloną w 13-letniej karierze menedżerskiej Diego Simeone. Mundo Deportivo skrytykowało: "Jego poziom ofensywny spadł, co może być zrozumiałe, bo sezon rozpoczął rewelacyjnie. Niezrozumiałe jest to, że nie pracuje tak ciężko, jak reszta jego kolegów z drużyny". Tymczasem Diario Sport argumentowało: "Od tygodni jest zdecydowanie zbyt oderwany od gry Barcelony. Jest nieprecyzyjny, jeśli chodzi o kontrolę nad piłką i sposób, w jaki przekazuje ją kolegom z drużyny. Przeciwko Atléti zmarnował szansę, która była niewłaściwa dla zawodnika na jego poziomie. Jego forma pod koniec roku jest niepokojąca".
Na wypadek, gdyby ci, którzy oddają cześć Lewandowskiemu, uważali, że w kilku felietonach byłem zbyt surowy dla napastnika, myślę, że warto zwrócić uwagę, że inne rzeczy w drużynie także poszły źle. Po pierwsze, drużyna Flicka jest wyraźnie zmęczona, zarówno psychicznie, jak i fizycznie. Po drugie, spadła jakość pressingu, który pomagał tak dobrze funkcjonować wysokiej linii defensywnej Barcelony. Po trzecie, Barcelona traci zbyt wiele bramek bez swojego bramkarza, Iñakiego Peñy, broniącego kluczowe, decydujące o losach meczu strzały, mimo że jego początkowa forma uległa poprawie. Bardzo brakuje im Marca-André ter Stegena.
Ale kiedy słucham, jak eksperci, fani, dziennikarze czy byli piłkarze analizują Lewandowskiego, zadziwia mnie, jak jego sława, status i statystyki zbyt często pozwalają im ignorować niezwykle niski, niewiarygodny i szkodliwy poziom gry, jeśli chodzi o wszystko inne poza wykorzystywaniem prostych szans stworzonych przez Lamine Yamala i Raphinhę.
Nie naciska, nie goni za zawodnikami, którzy go minęli, jego kontrola nawet prostych podań jest niezwykle słaba, nie utrzymuje piłki w górze, aby koledzy z drużyny mogli przesunąć się na korzystne pozycje, a zawodność jego podań, gdy faktycznie kontroluje piłkę, jest zaskakująca. Nie tylko istnieje mocny argument za tym, że powinien być od czasu do czasu sadzany na ławce, ale twierdzę, że gdybyś oglądał młodego piłkarza grającego w ten sposób, byłbyś krytyczny wobec jego poziomu, zostałby poproszony o wykonanie pracy naprawczej na treningu i z pewnością nie zaczynałby meczów w drużynie z aspiracjami do bycia mistrzem Hiszpanii i Europy.
Wiem, wiem - jednym z obszarów, w których niesprawiedliwe jest porównywanie go do Mbappé i Sørlotha, są szkody wyrządzane przez Starego Ojca Czasu. Francuz ma dwadzieścia kilka lat, Norweg dopiero co skończył 29, podczas gdy Lewandowski jest bliżej czterdziestki niż trzydziestki i po porażce z Atléti przyznał, że "brakuje mu spokoju przed bramką i odczuwa pewne zwątpienie w siebie". Ale dla tych, którzy nie rozumieją, to nie tylko to, że jako napastnik zmarnował rażące okazje w ostatnich tygodniach, sprawia, że wskazuję na niego palcem oskarżenia. Każdy napastnik przechodzi przez takie momenty.
Lewandowski albo znajduje się w fazie przyspieszonego upadku jako czołowy piłkarz, albo nie stara się wystarczająco mocno. To takie proste.
To, co zaostrza porównanie z Sørlothem i Mbappé, nawet jeśli czyste statystyki nadal mówią, że Lewandowski radzi sobie lepiej, to fakt, że dwaj pozostali tworzą szanse i cenną wolną przestrzeń dla kolegów z drużyny, dryblują obok przeciwników, utrzymują piłkę i obaj, pomimo trudnych początków sezonu, są na fali wznoszącej i pracują niezwykle ciężko. Czego nie można powiedzieć o nr 9 Barcelony.
W weekend Lewandowski stwierdził, że zarówno on, jak i Barcelona wrócą po krótkiej przerwie świątecznej odświeżeni i grający lepiej. Dowody z ostatnich sezonów przeczą temu. W każdym z ostatnich dwóch sezonów jego forma spadała wraz z rosnącym ciężarem coraz bardziej wymagającego harmonogramu. I oczywiste jest, że niektórzy w Barcelonie chcieliby, aby nie było tak, że jego kontrakt zostanie automatycznie przedłużony na kolejny rok, jeśli Lewandowski rozegra jeszcze kilka meczów do lutego - i chcieliby, aby nie było wzajemnej opcji negocjowania dodatkowego roku w barwach Blaugrany.
Z pewnością nie jest winą Lewandowskiego, że jego pracodawcy, próbując pozyskać go z Bayernu, wykonali fatalną robotę w negocjacjach kontraktowych, biorąc pod uwagę, że mogli już przewidzieć nieuchronny spadek jego wartości piłkarskiej wraz z wiekiem. Ale to wina Barcelony, że w czasie, gdy ich sytuacja finansowa jest tak zła, że muszą walczyć jak tygrysy na drodze sądowej, aby móc zarejestrować Daniego Olmo na pozostałą część sezonu - a ich finansowa pozycja fair play jest nadal wyjątkowo słaba - nikt nie zajmuje się sytuacją Lewandowskiego.
Powinien być w wyjściowej jedenastce tylko wtedy, gdy jego forma na to zasługuje, a nie z powodu tego, ile ich kosztuje lub z powodu hierarchii. Oni, a przynajmniej Flick, powinni wbijać do głowy wiadomość, że nawet jeśli jego wskaźnik wykończenia wzrośnie, jego ogólna gra jest słaba.
I choć jest to delikatna kwestia, klub powinien wykorzystać swoją nowo odkrytą hojność finansową (dzięki uprzejmości nowego kontraktu sponsorskiego z Nike), aby wynegocjować wykupienie tego, co w przeciwnym razie będzie automatycznym dodatkowym rokiem kontraktu i wysłanie niegdyś wysokiej jakości, ale teraz swobodnie spadającego napastnika do jego następnego miejsca docelowego".
Komentarze (158)
Nie obrona, nie bramkarz, nie krótka kadra, tylko najbardziej bramkostrzelny napastnik jest wszystkiemu winien xD
A ludzie mu tu klaszczą xD
Starczy mi tutaj zdanie że Mbappe jest na fali wznoszącej i HARUJE dla drużyny, tak! W dwóch ostatnich meczach! Zawodnik czysto motoryczny, jeden z najszybszych piłkarzy globu od dwóch spotkań zaczął biegać za piłką, fenomem.
Stwierdzenie też że Lewym wykorzystuje "proste piłki od Raphinii i od Yamala" również mnie przerasta. Zabijamy legendarnosc Ruudów Nisterlooyów I innych Insaghih? To przecież jest jego największe zadanie.
Tak, wiem i zgadzam się że gra Lewego w ostatnich dwóch miesiącach była daleka od postawionych oczekiwań przez październik, ale my gramy nastolatkami, w bramce mamy ręcznik, który bardzo powoli się rozwija i tylko Raphinia pozostaje bez krytyki za zaangażowanie w grę. Ale no właśnie, czy Raphinia nie zmarnował kilku sytuacji sam na sam w ważnych momentach od listopada? Zmarnował. Czy Yamal od kiedy wrócił po kontuzji przestał podawać i szuka gola i boi się wchodzić w dryblingi? Tak. Czy Casado od dwóch miesięcy jest bardziej jak wkurzony Gavi albo Fermin i zamiast panować nad piłką i boiskiem zaczyna machać łapami i skupiać się na sędziach? Vide sytuacja z Pedrim w meczu z Leganes kiedy ten podbiega do Casado żeby szybko wznowić grę i nie lamentować?
Moja teza to to że cały zespół zdechł.
Lewy nie pomaga i gra tragicznie, ok. Ale czy jego obsługa nie spadła do zera? Piłki jakie dostaje są niecelne, na awanturę, nie szuka się czystego pola jak w meczu z Bayernem czy Realem i wszystko staje w połowie boiska a rywal zmusza nas do ataku pozycyjnego który jest antytezą myśli taktycznej Flicka, kiedy widzę jak piłka lata po obwodzie to ja już wiem że z takiej akcji nie da się strzelić bramki, bo mamy 1.60m grajków którzy nie przebija się przez obronę rywala.
Graliśmy na ryzyko, wysoką obrona wyciągała druga drużynę z fazy defensywnej, my odbieraliśmy piłkę i siup, leciała ona do napastników, teraz ani nie gramy poradnie w defensywie ani w ataku.
Daleki jestem od zwalania wszystkiego na Lewandowskiego, bo on się jeszcze pod Flickiem obudzi, cały zespół musi. Jeżeli będzie żreć to będą bramki i nie trzeba będzie dramatyzować.
Robercik ma swoje lata i zbliża się do prehistorii piłkarskiej tak jak niedawno Giroud i Ibra. Różnica polega na tym że kibicujemy od kilku lat bardzo toksycznemu klubowi gdzie najmniejszy kryzys potrafi być nieproporcjonalnie wybuchowy. Giroud strzelał i został legenda piłki, bo mu nie przeszkadzano starzec się zgodnie z organizmem. Jeżeli RL9 będzie RL0 do końca sezonu to przyznam że się myliłem, ale ta cała dyskoteka pt Lewy jest największym rakiem naszej drużyny to jest po prostu kolejna afera rozpieszczonych kibiców i dziennikarzy, którzy mogliby zasiąść do wigilijnego stołu, pójść się napić na sylwestra i w spokoju oczekiwać na rozwój wydarzeń.
Będzie dobrze, magia tak po prostu nie ulatuje, a młode i gorące serca drużyny muszą też spojrzeć w lustro i zadać sobie pytanie, gdzie to wszystko się pogubiło.
I tu nie chodzi o formę z tego sezonu.
Jestem pewien, że nawet gdy Barca zdobędzie ligę i pichichi - dalej będzie mòwił, że miał rację.
Przecież jakby ktoś przynajmniej się zbliżał do Lewego to by Bobusia posadzili na ławie, bo dostaje premie za rozegrane minuty.
Po prostu nie ma nikogo kto mógłby mu zagrozić. Wszyscy, którzy przyszli go usadzić na ławie to sami siedzą, albo zostali pogonieni do innego klubu.
Obwinianie Lewego za ostatnie wyniki jest nadużyciem
Z praktycznie wszystkim w tym artykule się w pełni zgadzam, ale poniższe to praktycznie jakby autor z moich tutejszych komentarzy kopiował ;)
"Ale kiedy słucham, jak eksperci, fani, dziennikarze czy byli piłkarze analizują Lewandowskiego, zadziwia mnie, jak jego sława, status i statystyki zbyt często pozwalają im ignorować niezwykle niski, niewiarygodny i szkodliwy poziom gry, jeśli chodzi o wszystko inne poza wykorzystywaniem prostych szans stworzonych przez Lamine Yamala i Raphinhę.
Nie naciska, nie goni za zawodnikami, którzy go minęli, jego kontrola nawet prostych podań jest niezwykle słaba, nie utrzymuje piłki w górze, aby koledzy z drużyny mogli przesunąć się na korzystne pozycje, a zawodność jego podań, gdy faktycznie kontroluje piłkę, jest zaskakująca. Nie tylko istnieje mocny argument za tym, że powinien być od czasu do czasu sadzany na ławce, ale twierdzę, że gdybyś oglądał młodego piłkarza grającego w ten sposób, byłbyś krytyczny wobec jego poziomu, zostałby poproszony o wykonanie pracy naprawczej na treningu i z pewnością nie zaczynałby meczów w drużynie z aspiracjami do bycia mistrzem Hiszpanii i Europy."
Gdyby w tym sezonie był Lewy z przed 5-6 lat to on by nastukal z co najmniej 10 bramek więcej. Czasu się nie oszuka
Zobaczymy, jak będzie dalej. Oby lepiej, a nie gorzej jak w jego pierwszym sezonie. Tak jak po dwóch miesiącach za wcześnie było, by pisać psalmy pochwalne na jego cześć, tak i teraz za wcześnie jest, by go skreślić.
Błędem Flicka była zbyt duża eksploatacja Roberta, i pogoń za bramkami Lewego. Było 3-0 to Robert powinien siadać na ławkę w meczach czy to z las Palmas czy leganes czy że słabeuszami w LM powinien zacząć mecz ba ławce i wejść tylko gdy będzie potrzeba
Lider klasyfikacji strzelców Ligi Mistrzów UEFA
Najlepszy strzelec w 2024 roku
Cały zespół zjechał z formą, ale jak zwykle to Robert dostaje gównem.
15 razy więcej bramek? To ile tych bramek Barcelona zdobyła?
Stać nas pewnie na Davida i byłby ciekawym rozwiązaniem. Na pewno szarpałby w pressingu jak dzik.
Suarez był lepszy technicznie, w grze kombinacyjnej itp. Był magikiem jednak w niezwykle szybko zaliczył motoryczny zjazd i w wieku 33 lat odszedł z Barcy i już wtedy grał jak oldboy.
W kwestii fizyczności i motoryki to Suarez może czyścić buty Lewemu. Dzisiaj Lewy ma 36 lat, a Suarez jest tylko rok starszy, a ma motorykę 50 latka i gra w niepoważnej lidze, gdzie nie znają słowa pressing.
Gra głową? Lewy był zawsze o wiele lepszy.
Wykończenie? Lewy był zawsze lepszy, nieniej Suarez w swoim prime był rónież topowy.
Wniosek? Nie ma sensu gadać takich głupot, że Lewy jest słaby. Jest jednym z najlepszych finalizatorów w historii futbolu jednak problemem może być jego wiek (nie wiadomo kiedy zaliczy nieodwracalny zjazd) i na pewno wysoka pensja, która mu dał Laporta...
Padają im ostatnie szczątki argumentów, nie tak dawno czytałem tu, że "WSZYSCY dziennikarze i eksperci chwalą Lewego" ;)
,i przede wszystkim brak pieniędzy temu ja nie liczę i nie wierzę w ten projekt,i nigdy nie zapłaciłbym 50 mln za 34 letniego piłkarza,tak samo jak nie mając kasy nie kupiłbym Olmo czy Roque. Barca zarządzają idioci niestety. Mieli defensywnego pomocnika Nico Gonzalez to oddali go za grosze do Porto a wzięli szrot Romeu
. Taki to klub. Bedzie dobrze za kilka lat.