Ferran Torres udzielił wywiadu dziennikowi Sport, w którym zabrał głos na temat zostania nową twarzą marki Under Armour. Napastnik był pytany o poprawę pod wodzą Hansiego Flicka, o to, jak radzi sobie z krytyką, a także o swoje nastawienie mentalne. Torres przyznał też, że w przyszłości widzi się coraz bardziej na środku ataku, choć podkreśla, że obecnie uczy sie od Roberta Lewandowskiego.
Odkąd nosisz nowe buty, nie przestajesz strzelać…
[śmiech] W tej chwili przynoszą mi dużo szczęścia. Mam nadzieję, że strzelę w nich dużo goli i wyniosę tę markę na szczyt.
Czy uważasz, że istnieją podobieństwa między tym, co przekazuje marka, a co reprezentujecie wy, piłkarze, jak Fermín, Rüdiger, Casadó czy ty?
Bez wątpienia. Myśle, że mamy bardzo podobną mentalność, jesteśmy bardzo pracowici, bardzo konsekwentni i w tym sensie to nas zjednoczyło.
Zmieniając trochę temat… Jak sądzę, przy sytuacjach, które naprawdę mają znaczenie, jak to, co wydarzyło się w Walencji [DANA], dochodzi do relatywizacji wszystkiego, co ma związek z futbolem. Nie jest tak?
Kiedy zdarzają się takie katastrofy, zdajesz sobie sprawę, że często martwimy się drobnymi problemami, które tak naprawdę nie są problemami, ale sami je wywołujemy. W takich sytuacjach zdajesz sobie sprawę, co jest naprawdę ważne, co musisz mieć w codzienności. Uczy cię to doceniania rzeczy.
Zbiegło się to w czasie z twoją kontuzją. Rozumiem, że na poziomie osobistym byłeś wkurzony przez ostatni miesiąc. Co się robi w takich chwilach?
To były bardzo trudne chwile, byłem w Barcelonie i czułem bezsilność, że nie mogę pojechać do Walencji pomagać we wszystkim, w czym mogę. Starałem się pomagać na odległość, ale czułem się bardzo źle, że nie mogę być obecny.
Jak oceniasz tę niemal połowę sezonu z nowym trenerem?
Generalnie to był wymarzony początek, bardzo się poprawiliśmy, a trener dał nam pewność siebie. Trzeba iść dalej, jesteśmy Barçą i wymagania są maksymalne, trzeba wyjść na każdy mecz z zamiarem zgromadzenia trzech punktów niezależnie od wszystkiego. Flick jest bardzo bliski, ale kiedy musi przycisnąć, przyciska. My, piłkarze, lubimy to. Nadaje też duże znaczenie zawodnikom, którzy nie mają tylu minut, ile by chcieli. Bardzo dba o szatnię i stara się popychać wszystkich do dalszej pracy, ponieważ w końcu, kiedy pracujesz na maksa, okazje nadchodzą.
Flick lubi trochę bardziej wertykalny styl ataku. Uważasz, że to ci przynosi korzyść?
Lubi bezpośredni futbol, ale też posiadanie piłki. Nadaje priorytet byciu jak najdłużej na połowie rywala i adaptujemy się do tego bardzo dobrze, bo mamy zawodników do kontrolowania piłki, ale także do wertykalności.
Jeśli powiem ci, że znów stajesz się „9”, odbierzesz to jako pochwałę czy krytykę?
Wychodząc z założenia, że im więcej pozycji, na których można grać, tym lepiej, to prawda, że na „9” czuję się bardzo komfortowo i tam lepiej mi idzie. Coraz bardziej widzę się w przyszłości na pozycji środkowego napastnika.
Co Flick wnosi w tej zmianie?
Dużo mi mówi, żebym skupiał się na Robercie, który w końcu jest punktem odniesienia w ostatnich 15 latach. Staram się być jak gąbka, kopiować go, robić to, co on robi, i nabywać cechy, które on ma.
Mentalność rekina polega na rywalizowaniu tak samo przez 5 minut jak przez 70?
Trzeba sprawić, żeby te minuty były użyteczne, żeby służyły. Jeśli masz 3, musisz dać z siebie wszystko, aż do granic możliwości. Jesteśmy zawodnikami, którzy mają talent, a kiedy dajesz z siebie wszystko, te rzeczy nadejdą. Nie jestem obecnie podstawowym graczem, ale moja mentalność polega na stawianiu czoła każdemu meczowi, jakby był tym ostatnim, niezależnie od tego, czy jako podstawowy gracz czy rezerwowy. Widzę tylko minuty.
Rozumiesz, że stałeś się punktem odniesienia lub wzorem dla wielu ludzi, którym sprawy w życiu zawodowym czasem nie wychodziły tak jak chcieli, ale na bazie wytrwałości ostatecznie uzyskali rezultaty?
Uwaga medialna futbolu jest wielka, a my jesteśmy punktami odniesienia dla wielu dzieci. Możliwość bycia dla nich wzorem jest czymś, co nas motywuje do dalszej pracy i stawiania czoła przeciwnościom. A przede wszystkim, zdrowie psychiczne, ponieważ bardzo często uznajemy za oczywiste, że mamy się dobrze, ale tak nie jest. Mówienie o tym otwarcie bez żadnego rodzaju problemów jest czymś, co się poprawia.
Otrzymana krytyka pomogła ci stać się silniejszym?
Nie wiem, jaka krytyka, ponieważ nie czytam prasy, ale na końcu zawsze udzielano mi rady: kiedy o tobie mówią, niezależnie od tego, czy dobrze, czy źle, to pozytywne, ponieważ oznacza, że coś robisz. Nie obchodzi mnie, o czym mówią. Naprawdę liczy się to, że jest ze mną mój najbliższy krąg i rodzina. To, co jest poza tym, nie zależy ode mnie, ma dla mnie niewielkie znaczenie.
Czułeś, że czasem wobec ciebie była pewna niesprawiedliwość?
Co jest niesprawiedliwe? Wiem, czego dokonałem, co osiągnąłem w swojej karierze. Moja rodzina to wie. Cieszę się małymi rzeczami, a tego, co ludzie o mnie mówią, nie da się kontrolować. Wiem, co jestem w stanie osiągnąć, i myślę tylko o kontynuowaniu tej konsekwencji, poświęcenia i pokory.
Uważasz, ze jesteś przykładem na to, że w dzisiejszym futbolu nie wystarczy talent, a do utrzymania się w elicie potrzeba dużo więcej?
Futbol ewoluował. Wcześniej utalentowani ludzie bardziej się wyróżniali, teraz też musisz być bardziej przygotowany fizycznie. Ponadto jest wiele meczów i niemal nie ma czasu na odpoczynek, więc trzeba być mocnym na poziomie fizycznym, mentalnym i nadawać znaczenie regeneracji.
Jaki cel sobie wyznaczasz podczas tej drugiej połowy sezonu?
Nadal się doskonalić, cieszyć się futbolem, moimi kolegami i bez wątpienia zdobywać trofea z Barceloną.
A jakieś wyzwanie osobiste na 2025 rok?
Utrzymać rodzinę w zdrowiu, aby moi ludzie nadal mnie wspierali, żebyśmy mieli dużo radości i wszyscy razem to celebrowali.
Jak byś chciał, żeby cię zapamiętano w dniu, w którym przejdziesz na emeryturę?
Nigdy nie zadano mi takiego pytania. Chciałbym, żeby zapamiętano mnie jako osobę, która stawia czoła przeciwnościom i dobrym rzeczom z naturalnością i radością, co jest bardzo ważne, i wszystko z tego wychodzi.
Na zakończenie ciekawostka. Wyjaśnij mi to z urodzinami 29 lutego. To dziwne, nie? Wyobrażam sobie, że jest powodem do wielu żartów…
[śmiech] To jasne, że to dość wyjątkowa data. Na początku było dziwnie, właściwie, gdy byłem mały, starałem się unikać urodzin. Zawsze mówiłem, że były 28. Potem dorastasz i nie przywiązujesz do tego żadnej wagi, nawet mogę czuć się młodszy, ponieważ oficjalnie mam tylko sześć lat [śmiech]. W zależności od tego, jak wypada, mogę to świętować 28 lub 1 marca.
Komentarze (27)
No właśnie ja oglądam mecze, a nie patrzę jedynie na tablicę wyników.
Widać jak na dłoni, że z Ferranem czy nawet Victorem gramy co najmniej o poziom lepiej niż z Lewym, a ludzie nie rozumiejący gry i tak będą oceniać po klasyfikacji strzelców.
Jeśli chciałbyś się dowiedzieć konkretów to odsyłam do moich wcześniejszych komentarzy, wielokrotnie już o tym pisałem.
Tak jest, zazdroszczę Lewemu, nie zazdroszczę Zielińskiemu, Szczęsnemu czy innym, ale Lewemu tak, bo.. w sumie nie wiem co tu można wpisać. Jakie jest Twoje myślenie? Dlaczego miałbym zazdrościć akurat jemu, a nie innym?
Ty jako jedyny rozumiesz wszystko. Lepiej niż Flick, lepiej niż wszyscy profesjonalni komentatorzy i obserwatorzy piłki. : )))
Lewy słaby... Szkoda gadać. Nie będe już na te bzdury reagować.
Czyli nie dowiem się dlaczego akurat Lewemu miałbym zazdrościć, a nie zazdroszczę chociażby Zielińskiemu?