Od drugiej połowy meczu z Espanyolem na początku listopada Barcelona nie wygląda już tak samo, jak wcześniej. Pojawiły się problemy. W środowisku klubu nikt jednak nie panikuje, a zaufanie do Hansiego Flicka i jego sztabu jest nienaruszone.
Toni Juanmartí ze Sportu pisze, że w Barcelonie wszyscy uciekają od jakichkolwiek alarmów i także od słowa "kryzys". W klubie panuje stabilność na poziome sportowym, ale to nie kłóci się z dawką zmartwienia, jeśli chodzi o spadek formy zespołu zarówno w grze, jak i w wynikach. Wszystko skupia się jednak bardziej na zawodnikach, a nie na trenerze, do którego jest pełne zaufanie.
Ogólny obraz jest bardzo pozytywny, bo drużyna dalej jest liderem w lidze (choć czeka na zaległy mecz Realu Madryt z Valencią), a w środę może już zapewnić sobie awans do 1/8 finału Ligi Mistrzów, jeśli wygra w Dortmundzie z Borussią. Ciężko, żeby w takiej sytuacji pojawiały się nerwy. Osoby z zarządu uważają, że jednym z błędów w ostatnim czasie była niezdolność do utrzymania spokoju w kluczowych momentach.
Uważa się, że główną przyczyną tego stanu rzeczy jest problem mentalny. Mimo że tego nie chciano, zawodnicy rozluźnili się po wygranych meczach z Bayernem i Realem Madryt. Rywale sprawiają, że piłkarze Barçy wracają na ziemię i prawdopodobnie już zdają sobie sprawę z tego, co się dzieje. A takie rzeczy mogą się zdarzać, zwłaszcza wtedy, gdy ma się tak młodą kadrę.
W meczach z Celtą i Realem Betis Barcelona prowadziła, ale nie była w stanie zamknąć meczu i utrzymać wyniku w końcówce. Kadra jest bardzo młoda, przez co może jej brakować doświadczenia w niektórych momentach takich, jak właśnie te. Wskazuje się również na słabszą dyspozycję zawodników bardziej doświadczonych, takich jak Jules Koundé, Dani Olmo, Robert Lewandowski, czy nawet Raphinha.
Źródła klubowe Sportu mówią również o nie najszerszej kadrze zespołu na niektórych pozycjach. Nie tylko przez kontuzje, ale też dużo niższy poziom zmiennika niż zawodnika w pierwszym składzie. Dlatego Pau Cubarsí, Iñigo Martínez, Pedri, Lewandowski, czy Raphinha zbierają bardzo dużo minut. Z mniej świeżymi nogami również jest ciężej wspiąć się na swój najwyższy poziom.
Barça skupia się do końca roku na utrzymaniu pozycji lidera w LaLidze i zapewnieniu sobie awansu do 1/8 finału Ligi Mistrzów. To pierwsze stanie się, jeśli nie straci punktów z Leganés i z Atlético. Ta druga rzecz może zostać zapewniona jedynie przez zwycięstwo na stadionie Borussii Dortmund w środę. Do stycznia wrócą już Ronald Araujo oraz Andreas Christensen, a także liczy się na to, że Gavi, Frenkie de Jong, czy Dani Olmo będą mogli być już w lepszej formie.
Komentarze (33)
https://www.instagram.com/reels/DDU_5Xnu63N/" target="_blank" rel="nofollow">https://www.instagram.com/reels/DDU_5Xnu63N/
Artykuł żeby podniecić hejterków z la bambli ;)
Zobaczymy, czy podniesie znowu zespół i ocenimy wszystko później. Teraz jest zbyt wcześnie.
Zajechani są i tyle. Przestali biegać jak na Duracellach i okazało się, że Flick nie poprawił ani trochę jakości gry, a nawet jest gorzej niż za Xaviego.
No i licze, se Flick ogarnie sie ze zmianami szybciej jak jest korzystny wynik. Czasem strasznie przeciąga zmiany lub wcale ich nie dokonuje, a wynik mega pewny.
przypomnienia w ostatnich meczach to doświadczeni gracze zawodzili - FDJ, Kounde, to po ich błędach traciliśmy punkty.