Mundo Deportivo nieoczekiwanie opublikowało dziś w nocy wywiad z Leo Messim z okazji 125-lecia FC Barcelony. Argentyńczyk wspominał historię klubu, przedstawiając szczególne dla niego wydarzenia i wyjątkowe postaci z dziejów Blaugrany.
Co jako pierwsze przychodzi ci na myśl, gdy widzisz, że FC Barcelona kończy 125 lat?
Wiele rzeczy, ale z pewnością pierwsze, co przychodzi mi do głowy, to wiele pięknych wspomnień z całego czasu, jaki spędziłem w najlepszym klubie na świecie.
Jakie były według ciebie najważniejsze momenty w klubie?
Cóż, były momenty, których ja nie przeżyłem, ale wiem, że był bardzo ważne, jak założenie klubu przez Gampera czy budowa Camp Nou. Potem era Cruyffa jako piłkarza, pierwszy Puchar Europy na Wembley z nim jako trenerem w 1992 roku… A z tych, co ja przeżyłem, na pewno epoka Pepa jako trenera, wszystko to, co oznaczał Ronaldinho, z Ligą Mistrzów 2005/2006 i tryplet z Luisem Enrique.
A kim są, poza tobą, najważniejsze postaci w historii klubu?
Ufff, jest ich wiele, jestem pewny, że gdy zacznę wymieniać, to o kimś zapomnę. To klub, który zawsze wyróżniał się posiadaniem najlepszych na świecie zawodników i trenerów. Wielkie gwiazdy futbolu zawsze chciały przyjść do Barçy i być w niej: od Cruyffa, przez Puyiego, Iniestę, Xaviego, dwóch Luisów Suárezów, Christo (Stoiczkowa), Pepa jako piłkarza i potem trenera, Ronniego, Rijkaarda (dodaję go ze względu na to znaczył dla mnie i dla klubu), Diego (Maradonę), który, choć był krótko, wygenerował ogromny wpływ ze względu na to, kim był, Koeman z golem na Wembley w pierwszym Pucharze Europy. Słyszałem też wiele o Césarze, Kubali i tym ataku, który Serrat wymienia w swojej piosence: Basora, César, Kubala, Moreno i Manchon. Na pewno zapomniałem o wielu ważnych osobach.
Ze wszystkich twoich doświadczeń jako culé, które pamiętasz najmilej?
Prawda jest taka, że było wiele szczególnych momentów. Najlepiej pamiętam trofea drużynowe, jakie zdobyliśmy: rok sekstetu i też te momenty nie tak dobre, w których byliśmy w stanie odwrócić sytuację. Było wiele wyjątkowych chwil i bardzo się nimi cieszyłem.
Która historyczna postać z klubu wywarła na tobie największy wpływ?
Myślę, że były dwie, które bardzo na mnie wpłynęły z odmiennych powodów. Pepa, ponieważ miałem go jako trenera przez wiele lat i osiągnęliśmy niesamowite rzeczy, których nigdy byśmy sobie nie wyobrażali. I Ronaldinho, ponieważ sposób, w jaki mnie przyjął, jak mi pomógł, bardzo dobrze mi posłużył w pierwszych chwilach w pierwszym zespole. Dobrze wspominam też Andrésa i Xaviego jako kolegów, a także trójkę, która gra ze mną tutaj w Miami (Suárez, Alba, Busquets), to też moi przyjaciele. I oczywiście wyjątkowe wspomnienie dla Tito Vilanovy, za którym tak bardzo tęsknimy.
Złoż życzenia klubowi w tym momencie jego historii.
Mam nadzieję, że klub będzie mógł wrócić do tego, czym zawsze był. Oprócz bycia światowym punktem odniesienia, którym nigdy nie przestał być, żeby zawsze walczył o zdobywanie trofeów do końca każdego sezonu. Jako zawodnik Barçy nigdy nie możesz się zadowolić byciem drugim lub brakiem wygrywania, ponieważ socios i kibice wymagają od ciebie maksimum. Bycie w najlepszym klubie na świecie pociąga za sobą bardzo duże wymagania. Byłbym zachwycony, gdybym znów zobaczył Barcelonę wygrywającą LaLigę, Puchar Króla i Ligę Mistrzów. A w latach, gdy się nie da, przynajmniej rywalizowania do samego końca.
Jaką wiadomość przesłałbyś culés?
Bardzo za wami tęsknię, mam nadzieję, że wkrótce będziemy mogli znów się zobaczyć, i że będziecie czuć dumę z bycia częścią najlepszego klubu na świecie.
Komentarze (28)
Tęsknię też za Dinho, Iniesta, Masche, a nawet za Valdesem. No i za Camp Nou, rzecz jasna, chociaż CN zobaczę pewnie wkrótce ( jeśli jakiś zawał mnie nie zdejmie z planszy).
Mam nadzieje ze bartolele ktoregos dnia okaze sie w pierdlu i nigdy stamtad nie wyjdzie za to co zrobil z tym klubem!