Za nami już piąta kolejka fazy ligowej nowej Ligi Mistrzów. Kibice nadal przyzwyczajają się do odświeżonego formatu, zauważając zarówno plusy związane np. z nieoczekiwanymi pozycjami w tabeli niektórych drużyn i minusy jak np. różnica klas w dużej liczbie meczów. Ci drudzy mają mocne argumenty na obronę swojej tezy.
"Musicie mi wybaczyć, ale to nie jest Puchar Europy. To kawał gó*na" - napisał wczoraj na swoim profilu na portalu X słynny statystyk MisterChip, który załączył do tak ostrej opinii kilka liczb: "27 z 81 meczów (33%!!!), które rozegrano w nowym formacie, zakończyło się różnicą bramek co najmniej trzech bramek. W dzisiejszych dziewięciu meczach padły wyniki: 0:6, 1:6, 1:5, 5:0 i 3:0" - pisze.
"Ze 125 meczów ubiegłej edycji Ligi Mistrzów tylko 11 zakończyło się różnicą bramek co najmniej trzech bramek. Kawał gó*na to mało powiedziane z mojej strony, ale nie jesteście jeszcze gotowi na tę debatę" - podsumował dosadnie MisterChip.
Inny profil statystyczny, Football Meets Data, pisze: "9:2, 5:1, 0:4, 0:4, 4:0, 7:1, 5:0, 0:4, 4:0, 5:1, 5:0, 4:0, 4:0, 0:6, 5:0, 1:5, 1:6 - To są wyniki, jakie widzieliśmy w tym sezonie w Lidze Mistrzów. W aż 21% (17/81) meczów jedna drużyna pokonała drugą różnicą czterech lub więcej goli" - informuje profil, dodając: "Zmiana polegająca na ustaleniu bilansu bramkowego jako głównego czynnika decydującego przy takiej samej liczbie punktów sprawiła, że drużyny, szczególnie te wielkie, stały się nieustępliwe. Miejsce w pierwszej ósemce lub pierwszej 24 może zależeć od różnicy bramek i wszyscy o tym wiedzą. Nie ma zatrzymywania się, nawet jeśli prowadzisz dwoma lub trzema golami. Każdy gol się liczy" - zaznaczają statystycy.
Zmiana formatu Ligi Mistrzów miała na celu podniesienie jej atrakcyjności, poprzez zwiększenie liczby meczów, szansy na starcia wielkich ekip i wyeliminowanie powtarzających się pojedynków u siebie/na wyjeździe. Co więcej, większa liczba wysoko wygrywanych meczów niekoniecznie musi oznaczać spadek atrakcyjności, ponieważ drużyny nie zmniejszają biegu, tylko cały czas atakują.
Jednakże mecze, w których jedna drużyna zdecydowanie dominuje nad drugą, nie są ogólnie atrakcyjne dla widza, a takich spotkań jest w tej edycji dużo więcej. Wysokie wyniki, osiągane kosztem drużyn z mniejszych lig, budzą obawy, że Liga Mistrzów traci swój prestiż jako turniej skupiający najlepsze i najbardziej wyrównane zespoły Europy.
Komentarze (100)
Statystycy zawsze będą jęczeć.
Jeżeli decydują bramki to po prostu trzeba strzelać dużo bramek, a nie grać zachowawczo. Nawet jeżeli jest trochę drużyn dużo słabszych to i tak mogą gościć drużyny u siebie lub pojechać na mecz, którego nigdy nie zagraliby w starym formacie.
Na pewno interesujące będą jeszcze play-off. Oby Barcelona dotarła do finału.
Spotyka się teraz już we wczesnej fazie więcej silnych drużyn.
Jedyny minusy sa takie, ze jest 8 meczy w lidze i nalezy skonczyc w pierwszej 8, aby nie zwiekszyc kompletnej liczby o kolejne 2 mecze, i dwa, nie ma powiekszenia zarobkow.
Powinno być:
Czy wprowadzenie nowego formatu LM:
- pogorszyło atrakcyjność rozgrywek
- polepszyło ...
- bez zmian (jest tak jak było)
- nie mam zdania
i rozkład głosów pokazałby w miarę dobrze co sądzą użytkownicy fcbarca
Na minus: Ta tabela i jej zasady jeszcze nie do końca mnie przekonują ale może jak przejdziemy do playoffów i tabela się zamknie to odkryję jej magię :)
Dodatkowo akurat tak się trafiło, że z lig top 5 awansowały mniejsze kluby jak Girona, Brest, Bolonia, które w lecie zostały (mniej lub bardziej) rozkupione, więc naturalnie prezentują się gorzej niż w tamtym sezonie.
Ale lamentowanie "statystyków", że pada więcej goli niż zazwyczaj, a duże kluby nie odpuszczają i leją mniejsze jak jest okazja, jest śmieszne. Chyba właśnie o to chodzi w piłce, a nie strzelenie dwóch szybkich i "zabicie" meczu, bo więcej nie trzeba.
Ja tam chce oglądać bramki, nawet jak będzie grała Barcelona z jakimiś ogórami. Najgorsze mecze jakie można oglądać to 0:0 albo przepchnięte na farcie 1:0. To już wole jak chłopaki się bawią i strzelają sobie bramki. Na mocniejszych przyjdzie pora później.
Po pierwsze, wskutek włączeń i zastrzeżeń graliśmy niemal z tymi samymi drużynami.
Po drugie przejście do fazy pucharowej w mniejszym stopniu zależy od szczęścia w losowaniu
Po trzecie, te 24-26 drużyn do ostatniej kolejki będzie grać o coś .
Po czwarte, skręcenie jednego meczu przez sędziów nie pozbawia szans na faze pucharową ( patrz mecze dwa lata temu z Bayernem i zwłaszcza z Interem)
Szkoda, że o awans nie walczy tylko 16 zespołów. Byłoby jeszcze bardziej ciekawie.
Argument opiera się na tym (o tym czy słuszny można podyskutować), że jest więcej spotkań do jednej bramki, w której wynik rywalizacji nie leży na włosku. A także konsekwencje porażki nie są tak dotkliwe, bo wypaść z top24 jest cholernie trudno. A wy gadacie o tym że "więcej bramek to źle?" Wprowadźcie jeszcze słabsze drużyny i zestawcie je z topowymi zespołami, dołóżcie, że każde zwycięstwo powyżej 4 goli będzie warte 5 punktów zamiast 3 i będziecie mieli jeszcze więcej goli, jeśli o to wam tylko chodzi.