Medialny casting na nową "9", czyli kto (i kiedy) po Lewandowskim?

Michał Gajdek

18 listopada 2024, 17:40

28 komentarzy

Fot. Getty Images

Robert Lewandowski przeżywa w tym sezonie drugą (trzecią?) młodość. Polak przewodzi klasyfikacji Złotego Buta, a do czternastu ligowych trafień dołożył kolejnych pięć w Lidze Mistrzów. PESEL jednak nie kłamie – snajper Barcelony ma już skończone 36 lat. Nic więc dziwnego, że coraz częściej pojawiają się rozważania o tym, kto może go zastąpić.

Na wstępie trzeba zaznaczyć, że póki co wzmożony ruch jeżeli chodzi o nazwiska napastników łączonych z FC Barceloną istnieje wyłącznie w mediach. Dyrektor sportowy klubu, Deco, bardzo wyraźnie zaznaczył zaś ostatnio, że klub nie szuka obecnie następcy Roberta Lewandowskiego: Na dziś nie chcemy żadnej „9”. Mamy Roberta. Nie planujemy niczego z żadną „9”.

W tym kontekście należy też przypomnieć, że Polak pozostanie w stolicy Katalonii jeszcze na kolejny sezon. Nie wiemy wprawdzie, jak dokładnie brzmi klauzula gwarantująca mu automatyczne przedłużenie kontraktu, ale jej spełnienie wydaje się czystą formalnością. W tym sezonie Lewandowski jest przecież filarem drużyny Hansiego Flicka i rozegrał w każdym meczu Barçy minimum godzinę.

Nie da się jednak ukryć, że na starcie kampanii 2025/26 Lewy będzie miał 37 lat, zaś na jej koniec – niemal 38. Mimo więc słów Deco, trudno uwierzyć, aby klub nie rozważał obsady pozycji numer „9” przynajmniej w średnioterminowej perspektywie. Jak się zaś wydaje, aby odpowiedzieć na pytanie „kto” zastąpi Roberta Lewandowskiego, trzeba przede wszystkim rozważyć „kiedy” jego następca miałby pojawić się w klubie.

2025 – przygotować zmiennika

Pierwsza opcja zakłada sprowadzenie napastnika już w lecie 2025 roku. W takim wypadku trzeba jednak mieć na uwadze, że nowy nabytek przez rok dzieliłby minuty z Robertem Lewandowskim, najpewniej startując z pozycji jego zmiennika. Trudno wyobrazić sobie, aby gwiazda światowego formatu była zadowolona z takiego rozwiązania. Co więcej, trzeba też pamiętać, że pensja Polaka w istotnym stopniu obciąża klubowy budżet – duży transfer na środek ataku nie wydaje się więc realny choćby także z tego względu.

To wszystko nakazuje myśleć, że jeżeli jakiś napastnik zawita do Barcelony już kolejnego lata, to będzie to najpewniej opcja ekonomiczna, idealnie z wolnego transferu. Choć doskonale wiemy, że piłkarze bez odstępnego w ostatecznym rozrachunku wcale nie muszą się okazać tani, to odpowiednie ukształtowanie kontraktu może pomóc w początkowym spełnieniu wymogów Finansowego Fair Play – tak, jak to zresztą zrobiono przy okazji sprowadzenia samego Lewandowskiego.

Wśród kandydatów spełniających te wymogi, najbardziej gorącym nazwiskiem jest Jonathan David. Dzisiejsze słowa Kanadyjczyka dotyczące marzeń o grze w Barcelonie były zresztą bezpośrednim przyczynkiem do napisania tego tekstu. Kontrakt Davida z Lille wygasa po tym sezonie, a on sam legitymuje się póki co świetnymi liczbami – w Lidze Mistrzów niewiele ustępuje samemu Lewandowskiemu, mając już na koncie cztery bramki.

2026 – poczekać na gwiazdę

Równie realną alternatywą wydaje się jednak odłożenie procesu szukania następcy Lewandowskiego o rok. Bierność podczas najbliższego okienka transferowego i poczekanie do lata 2026 oznaczałaby najpewniej możliwość sprowadzenia piłkarza wielkiego formatu. Taki wniosek wynika według mnie z kilku okoliczności.

Po pierwsze, sprowadzany wówczas piłkarz zastąpiłby Roberta Lewandowskiego jako naturalny następca, od razu mogąc zająć miejsce w pierwszym składzie. Po drugie, klub mógłby sobie najpewniej na ten transfer ekonomicznie pozwolić – pod względem finansowego fair play, nie musiałby on stanowić większego obciążenia niż Polak, a uwzględnić należy też planowane przychody z nowego Camp Nou. Po trzecie wreszcie, 2026 ma być rokiem nie tylko wielkiego otwarcia stadionu, ale i wyborów prezydenckich. Joan Laporta wie zaś z doświadczenia, że nic tak nie kusi socios jak gorące nazwisko ofensywnego piłkarza.

To wszystko nakazuje myśleć, że w 2026 roku Barça mogłaby pokusić się o sprowadzenie nazwiska wielkiego formatu. Oczywiście trudno przewidywać, kto wówczas takim będzie. Rewelacją tego sezonu jest Viktor Gyökeres, ale trudno wyobrazić sobie, aby Szwed pozostał w Lizbonie jeszcze przez blisko dwa lata. Oczywiście nie można też zapominać o Erlingu Haalandzie, którego agentka, Rafaela Pimenta, jakiś czas temu bardzo ciepło wypowiadała się o Joanie Laporcie. W 2026 roku Norweg będzie już po czterech sezonach w Manchesterze i może chcieć zmienić środowisko.

Komfort czekania

Na rozważanie konkretnych nazwisk oczywiście przyjdzie jeszcze czas. Jedno jest zaś pewne – możemy się tylko cieszyć, że szukanie następcy Roberta Lewandowskiego nie następuje z nożem na gardle. Polak jest bowiem aktualnie w świetnej dyspozycji i obecnie trudno wręcz wyobrazić sobie skok jakości na tej pozycji.

Być może więc okaże się, że zamiast emocjonujących nazwisk z rynku transferowego po raz kolejny z pomocą przyjdzie młodzież. Wprawdzie dwóch poprzednich nastolatków szykowanych na nową „9” Barcelony już najpewniej nią nie zostanie (wychowany w La Masii Marc Guiu odszedł definitywnie do Chelsea, a sprowadzony w tym celu Victor Roque wprawdzie pozostaje własnością Barçy, ale mało kto już na niego liczy), ale… może do trzech razy sztuka? W szkółce Barcelony świetnie rozwija się przecież szesnastoletni Oscar Gistau, o którym więcej możecie dowiedzieć się z niedawnego tekstu Piotrka Guzińskiego.

Dajcie znać w komentarzach, jak Wy podeszlibyście do kwestii kolejnej „dziewiątki” Barcelony!

REKLAMA

Poleć artykuł

Aby dodawać komentarze, musisz być zalogowany.

W wy wiecie że nie możemy Christensena zarejestrować (tak wiem że kontuzja) a chcecie jakiegoś rezerwowego napastnika z dużą pensją żeby 5 razy w sezonie wstał z ławki?

Ja na Haalanda nie jestem jakoś specjalnie napalony choć oczywiście uznaję go za gwarancje min. 30 bramek/ sezon w samej LaLiga. TO gigantyczny koszt dla klubu. Wolałbym jednak podpisania Davida latem, ewentualnie nawet klepnięcia go zimą za jakieś 2-5 mln z wypożyczeniem do końca sezonu do dotychczasowego klubu - wtedy unikamy licytacji z innymi.
Nie skreślam też Roque - wiem, że pojawi się mnóstwo głosów że drewniany, itd. ale Lewy to też nie pokaz joga bonito ale ustawiony w polu karnym i obudowany licznymi podaniami robi swoje. Roque w tych nielicznych minutach do pozycji potrafił dojść nawet przy padlinie granej przez Xaviego. Chłopak, bez znajomości języka, 18 lat, którego w zasadzie media zaczęły wypychać zaraz po debiucie i z Xavim który wolał na boisko wpuścić Oriola czy Roberto do ataku niż rzeczywiście czegoś sensownego próbować. W Betisie może jeszcze nie podbił ligi ale też nie jest tak, żeby o własne nogi się potykał, coś zaczyna strzelać, ogrywa się - może nie będzie to gość na pierwszy skład ale już do rotacji z takim Davidem po dwóch latach w Betisie to dlaczego nie. Wtedy bez presji można spróbować takiego Gistau.
Wydaje się, że takich typowych "9" jest jednak coraz mniej i decyzja o szukaniu kogoś na tą pozycję to też swego rodzaju deklaracja klubu do gry w określonym systemie, w którym "9" się wykorzystuje. Musi być zatem stale obudowana dobrymi skrzydłowymi i gośćmi co dogrywają na mecz ileś piłek w pole karne. Bo jak Barca bez pomysłu a'la Xavi to szkoda prądu na zakupy.

David za darmo nawet jak nie wypali, to zawsze go będzie można sprzedać z zyskiem. Oczywiście, o ile nie dadzą mu pensji kosmicznej, jak Fatiemu…

Najwcześniej 2027. Jakad wielka gwiazda. Ale to melodia przyszłości.

Przecież kupiliśmy brazylijską perłę Vitora Roque ;D

Zacząłem trochę działać nad stroną https://ballondorforlewandowski.com/
Co sądzicie? Wiadomo, że jak byłoby milionów podpisów to byłoby coś...

Jest David za darmo latem i trzeba go brać, Lewy ma za rok 37 lat i musi mieć jakiego zmiennika a jeszcze jeśli zdarzy się sytuacja (oby nie) że Lewy wypadnie z poważną kontuzją i co kończymy sezon bo nie mamy ,,9" która jest kluczowa w naszym systemie?
David to super opcja na napastnika na lata, za rok zmiennik Lewego a potem jego następca

Jakby się udało sprowadzić Davida to w przyszłym sezonie on i Roque niech uczą się od mistrza, jednocześnie rywalizując ze sobą o miano następcy. Jeżeli któryś z nich (idealnie obaj) okaże się piłkarzem światowego formatu to mamy sprawę rozwiązaną i Gustau jako potencjalnego kolejnego w sztafecie pokoleń. Jeśli obaj okażą się flopami to tylko wtedy próbować sprowadzić gwiazdę.

Nowa "9" jak najszybciej i byle nie Haaland, a idealnie oby to był Lautaro.

Dobry zmiennik na sezon 2025/2026 plus ograny Roque, jeśli będzie się rozwijał, a latem 2026 roku wielki transfer. Tak to widzę.

Sesko, Openda...

Trzeba brać Haalanda zanim Real go weźmie.

Haaland, nikt inny nie wejdzie w siedmiomilowe buty.
2025- David free
2026- Haaland

Szkoda że reprezentacja Polski nie ma takiego komfortu czekania ;)