Dyrektor sportowy FC Barcelony Deco udzielił dziennikowi Mundo Deportivo bardzo obszernego wywiadu na temat bieżących spraw w drużynie Barçy. Dziennik opublikował dziś pierwszą część tej rozmowy, której tłumaczenie prezentujemy poniżej. Jutro w MD pojawić się ma druga część wywiadu.
Mundo Deportivo: Jak oceniasz drugą porażkę drużyny w LaLidze?
Deco: Nie zagraliśmy dobrego meczu, trzeba zaakceptować fakt, że kiedy nie gra się dobrze, trzeba być otwartym i bezpośrednim. To druga porażka, na trudnym terenie, tak samo jak z Osasuną. Ale musimy dalej pracować, nie ma innego sposobu, nie wygramy każdego meczu. Sezon jest długi, idzie nam dobrze, ale musimy uczyć się na błędach. Jeśli nie zagramy dobrego meczu, zawsze można coś poprawić i zobaczyć, co się stało. Jestem pewien, że trenerzy to analizują.
Pomimo porażki, progres drużyny jest bardzo dobry. Czy przekracza on oczekiwania, które zostały stworzone?
Oczekiwania w klubie takim jak Barça są zawsze wysokie. Kiedy rozpoczynaliśmy presezon, wiedzieliśmy, co chcemy zrobić, czego oczekuje trener i nad czym pracujemy. To prawda, że zespół rozegrał kilka bardzo ważnych meczów, w których był ekscytujący nie tylko ze względu na zdobycie trzech, czterech czy pięciu bramek, ale także ze względu na sposób gry. Piłka nożna taka jest, musimy być dość pokorni, pracować, ponieważ jest jeszcze bardzo wcześnie jak na cele, które mamy w klubie. Jesteśmy szczęśliwi, ponieważ pracujemy dobrze każdego dnia, ale jeszcze nic nie zrobiliśmy.
Jak oceniasz kontrowersyjne zagranie na Anoecie? Wydaje się, że but Lewandowskiego jest dłuższy niż w rzeczywistości…
Myślę, że VAR, i to nie z powodu sytuacji z tego meczu, jeszcze nie rozwiązał problemów, które w teorii miał rozwiązać. Pewne rzeczy się poprawiły, ale w innych nadal mamy interpretację jednej osoby. Technologia jeszcze nie była w stanie wyprzedzić decyzji ludzkiej. Nadal podejmujemy kontrowersyjne decyzje, takie jak ta na Anoecie, która z pewnością nie jest prawidłowa. Nie znam się, ale jeśli jest to półautomatyczny, a nie automatyczny, ktoś musi nacisnąć guzik. To jak z samochodem, nie wiemy, czy to automat, czy hybryda… To coś, co będą nam musieli wyjaśnić. Dlaczego jest półautomatyczny? Gubię się. Nadal nie wiem, czy buty były żółte, czy czarne… Nie chcemy iść tą drogą, ponieważ nie chcemy szukać wymówek. Jest jednak jedno pytanie: co się stało? Gdzie jest błąd, jeśli do niego doszło? Jeśli nie, nic się nie dzieje, ale niech nam wyjaśnią, muszą to zrobić, ponieważ jesteśmy trochę zagubieni w tym, czym jest półautomatyczny spalony, czy jest wpływ VAR, czy arbiter naprawdę nie może nic zrobić…
Poprosicie o jakieś wyjaśnienie?
To nie naprawi tego, co wydarzyło się podczas meczu. Nie wiemy, co się stało. Mogło być 0:1. Gol został anulowany, a mówią, że w sposób nieprawidłowy. Futbol musi ewoluować, jeśli nie, jesteśmy zgubieni. Jeśli to jest temat półautomatycznego, który ostatecznie niczemu nie służy, wróćmy do innego systemu. Ci, którzy rządzą, muszą nam coś powiedzieć. Nie mówimy tego dlatego, że Barça była poszkodowana, ale w celu poprawy. Jeśli to jest błąd, musimy znaleźć rozwiązanie, muszą nam wyjaśnić, dlaczego doszło do pomyłki i co może się wydarzyć. VAR miał uczynić decyzje klarowniejszymi i sprawić, że futbol będzie łatwiejszy, nawet dla tych, którzy oglądają mecz w domu, żeby go rozumieli i zostało to wyjaśnione. Doszło już do ewolucji w wielu kwestiach, a my mieliśmy korzyści, w cudzysłowie, z półautomatycznych przy kilku spalonych. Nie wypowiadam się jako dyrektor sportowy Barçy, tylko widz futbolu, i chciałbym lepiej zrozumieć, dlaczego podjęto takie decyzje i jeśli jest półautomatyczny, jakie jest ryzyko, że nie będzie spalonego. Muszą nam udzielić jakichś wyjaśnień.
Barcelona dostała coś na temat tego gola Lamine’a na Bernabéu, przy którym klub zastanawiał się, żeby wkroczyć i domagać się ujęć od Komitetu Technicznego Arbitrów?
Nie wiem, ponieważ to zależy od działu prawnego klubu, ale uważam, że złożyliśmy wniosek. Nie wiem jednak, co się stało. Myślę, że bardziej niż narzekać musimy postarać się, żeby futbol był klarowniejszy dla wszystkich. To nie jest tylko temat Barçy, to temat futbolu. Jutro może to być zła decyzja dla Atlético, Realu, Sevilli, Rayo, Valladolidu… Jesteśmy w takim czasie, w którym jesteśmy liderami i być może nam to nie szkodzi, ale wyobraź sobie, że to decydujący punkt w kolejce, w której rozstrzyga się LaLiga, spadek… Bardziej niż narzekać i mówić, że Barça została pokrzywdzona, chcielibyśmy zrozumieć. Myślę, że to jest dobre dla futbolu, dla LaLigi, żeby nie przydarzyło się to już pozostałym klubom. To wszystko. Nie będziemy narzekać, ponieważ nie przegraliśmy z tego powodu, oni strzelili, a my nie byliśmy w stanie wyrównać i odwrócić losy meczu. Chcielibyśmy jednak, żeby ta sprawa była przykładem, aby wyjaśniać wszystko, co się dzieje, co można poprawić dla przyszłych spraw.
Kolejna ważna kwestia: jak się ma Lamine Yamal?
Myślę, że wszystko zostało wysłane do federacji. Kiedy zawodnik ma problem fizyczny, lekarze rozmawiają z lekarzami federacji. Ricard Pruna, który jest w futbolu i w Barçy od wielu lat, zna ich wszystkich. Rozmawiają ze sobą, sporządzany jest raport i na tej podstawie federacja decyduje, czy zawodnik powinien podróżować, czy nie, a w przypadku Lamine'a, na podstawie wszystkich testów, które przeszedł, mówią, że nie powinien podróżować na zgrupowanie. Od tego momentu będziemy go leczyć i dbać o niego, aby był gotowy tak szybko, jak to możliwe.
Pytanie brzmi, skoro był już kontuzjowany, dlaczego pojechał do Donosti?
Ponieważ trener z reguły ich powołuje, wszyscy jadą, a następnie podejmuje decyzje przed sporządzeniem kadry meczowej. Lamine miał wątpliwości, ponieważ podczas porannej sesji treningowej odczuwał pewien dyskomfort podczas sprintu. Jako że już był z nami, podjęto decyzję, że będzie podróżował, a decyzję, aby nie uwzględnić go w kadrze meczowej, podjęto po południu. To może się zdarzyć wiele razy.
Lewandowski jest kolejnym zawodnikiem, którego nie będzie na zgrupowaniu drużyny narodową. Nie ma się czym martwić, prawda?
Nie, dla mnie reprezentacje nie są problemem w piłce nożnej, dla mnie problemem jest kalendarz, to bardziej złożona sytuacja, nie dotyczy tylko nas, jest ogólna. Robert czuje się w porządku, jest w dobrej formie, ale ważne jest, aby był w 100% gotowy dla swojej reprezentacji i dla Barçy.
Porozmawiajmy o składzie, który dotyczy bezpośrednio ciebie. Zacznijmy od Casadó, który bardzo dobrze odpowiada [na zaufanie]. Co takiego zobaczyłeś w nim i Marcu Bernalu tego lata, że na nich postawiłeś?
Piłka nożna to praca, umiejętności techniczne i cierpienie. Jest szereg rzeczy, które zawodnik musi posiadać, aby odnieść sukces. Casadó był zawodnikiem, który w zeszłym sezonie bardzo dobrze radził sobie w drużynie rezerw, był również wielokrotnie powoływany do pierwszej drużyny, ale z różnych powodów nie miał tak wielu okazji do gry. Ale wiedział, jak czekać, cierpieć i wracać do drużyny rezerw. A jeśli zejdziesz do drużyny rezerw, musisz być najlepszym, przykładem. On to zrobił. W drużynie rezerw ciężko pracował, walczył, dawał z siebie wszystko. W zeszłym sezonie bardzo się rozwinął pod okiem Rafy Márqueza, grał na boku obrony, w środku, jako "szóstka"... Widzieliśmy, że może wiele wnieść do pierwszego zespołu, ale ostatecznie kwestia szans zależy od trenera. Myślę, że w pełni wykorzystał te, które otrzymał i jest w dobrej formie. Zasługuje na to powołanie do reprezentacji.
Kolejnym zawodnikiem, który radzi sobie bardzo dobrze jest Pedri, nawet na poziomie fizycznym. Jak przebiega sprawa przedłużenia kontraktu Kanaryjczyka?
Mówiąc o przedłużeniach, przede wszystkim w piłce nożnej wiemy, że wszyscy gracze chcą mieć najlepsze kontrakty, a kluby chcą najlepszych graczy, ale dla mnie najważniejszą kwestią jest wiedzieć, czego chcą zawodnicy. Aby przedłużyć kontrakt, trzeba przede wszystkim wiedzieć, czego oczekują zawodnicy, a myślę, że chcą oni zdobywać tytuły, być w konkurencyjnej drużynie i oczywiście mieć dobre kontrakty. Myślałem w ten sposób i uważam, że mamy zawodników, którzy również myślą w ten sposób. Myślę, że przedłużenie kontraktu Pedriego dojdzie do skutku, ponieważ uważam, że Pedri chce tworzyć historię klubu, czuje się tu komfortowo. Jest szczęśliwy, chce zdobywać tytuły... Znów jest na swoim najlepszym poziomie po ciężkiej pracy i po zrozumieniu, że jest praca do wykonania po tylu latach cierpienia z powodu wielu rozgrywanych meczów i kontuzji. Zrozumiał i zobaczył, że musi pracować w inny sposób, aby się poprawić i był gotowy. Jeśli chodzi o przedłużenie, to zrobimy to, pozostaje mu ten i kolejny sezon. Skupiamy się na wygrywaniu ważnych rzeczy w tym sezonie, ale także na zagwarantowaniu przyszłości ważnych zawodników, a Pedri jest jednym z nich.
Teraz wrócił Gavi... Czy wkrótce dojdziecie do porozumienia w sprawie przedłużenia jego kontraktu?
Gavi jest wyjątkowym zawodnikiem. Charakter Gaviego i to, co ma, to wszystko, co musi mieć piłkarz. Gavi ma przed sobą cały świat i myślę, że nie ma dla niego lepszego klubu niż Barça. Myślę, że Barça również stanie się wielka z takimi piłkarzami jak Gavi, Cubarsí, Lamine, Raphinha, Dani Olmo... Ja, jako zawodnik, w wieku 20 lat i mając to, co Gavi ma w tym klubie, chciałbym zostać na kilka następnych lat. Wyobrażam sobie, że on musi myśleć podobnie. My jako klub i ja, chcę, aby czas, w którym tu jestem, pomógł zrobić coś dobrego i chcę widzieć Gaviego jeszcze przez wiele lat w Barcelonie. Chociaż na pewno już mnie tu nie będzie, mówimy o zawodniku, który uosabia wszystko, czym jest Barça. Oczywiście negocjacje składają się z dwóch części, ale wracając do tego, co powiedziałem wcześniej, kiedy zawodnik tego chce, zawsze tak się stanie. Wszystko zależy od tego, czego on chce i wyobrażam sobie, że Gavi, podobnie jak Pedri, chce być w Barcelonie.
Araujo również jest skłonny przedłużyć kontrakt? Była ta oferta z Bayernu.
Tak. Wracamy do bycia Barçą, którą każdy w Europie szanuje, która ma jakościowych graczy, umie rywalizować i zawodnicy chcą tutaj być. To przede wszystkim oni muszą chcieć tu być, a jeśli już tak się dzieje, wtedy po naszej stronie jest praca do wykonania. Musimy być na wysokim poziomie, wykonywać dobrą pracę i mieć ludzi, którzy są dla nas każdego dnia. Piłkarze muszą to czuć. Myślę, że robimy to bardzo dobrze i Ronald chce być częścią tego projektu na kolejne lata. Barcelony, która zwycięża, zdobywa tytuły. Ja jako zawodnik bardzo bym tego chciał, myślę, że Ronald podobnie. Pracujemy nad tym i wkrótce wszystko się wyjaśni.
Jesteś optymistą w tej kwestii?
Nie chciałbym podchodzić indywidualnie do przedłużeń umów. Tych przypadków jest więcej, musimy pracować z dnia na dzień. Pracujemy, ale najważniejsze jest to, żebyśmy pomysły zawodników zgadzały się z naszymi. Wiemy, czego chcemy, reszta jest po stronie piłkarzy. Jeśli oni też będą chcieli, wszystko wyjdzie.
Frenkie de Jong również ma kontrakt do 2026 roku.
Powtórzę, nie musimy indywidualizować, ponieważ nie mówimy tylko o odnowieniach. Myślę, że zostaną dokonane w odpowiednim momencie, dla mnie to bardzo jasne. Póki co, nie jest to moment, aby martwić się przedłużeniami umów, które dobiegają końca za 2 lata. Najpierw musimy się skupić na tym, co mamy do zrobienia.
Ale Frenkie ma już ofertę od klubu.
Nie mogę jednak udzielić więcej informacji na ten temat, ponieważ musiałbym wyjaśniać wszystko, co będziemy robić. Przedłużenia umów odbywają się w sposób dyskretny, nie muszę tłumaczyć się, co robię z agentami. Sam nie chciałbym, żeby chodzili do prasy i opowiadali o spotkaniach. W przypadku Frenkiego jest to normalna procedura, mamy zawodnika jakościowego, w pewnym wieku, który może wnieść wiele do zespołu, ale pracujemy w określonych ramach naszych możliwości. Pracujemy, są to gracze ważni dla klubu z perspektywy obecnego i przyszłego projektu, ale nie chcę indywidualizować, są ważniejsze rzeczy.
Rozmawialiśmy o kondycji fizycznej Lamine Yamala. Czy kibice mogą być spokojni o jego kontrakt? Przedłużył umowę z klauzulą miliarda euro, ale PSG chciało go pozyskać.
To normalne, że zawodnik taki jak Lamine lub inni, których mamy, wzbudza zainteresowanie klubów, to normalne. Wiemy, jaki jest rynek i jakie są kluby. Lamine jest bardzo młody, ale bardzo dojrzały jak na swój wiek. Mogę sobie wyobrazić i widzę to, że jest szczęśliwy, że tu jest. Biorąc pod uwagę wszystko, co ma w Barcelonie, śmiem twierdzić, że bardzo trudno jest mu zmienić klub na inny. I to nie dlatego, że jestem culé czy dyrektorem sportowym klubu. To zawodnik, którego Barça posiada, i który może mieć spektakularną historię w klubie, i nie sądzę, że zmieniłby ją na inną, ale to zależy od nas. Jesteśmy bardzo zadowoleni z Lamine'a, musi być ceniony jak inni i musi budować swoją historię. Jesteśmy spokojni, nie ma żadnych obaw w tym względzie, ale klub musi robić to, co do niego należy. Nie ma nic innego. Nawet jeśli masz kontrakty i klauzule, najważniejsze jest to, że zawodnicy czują się szczęśliwi i komfortowo i chcą tworzyć historię w klubie, to jest najważniejsze.
Czy porównanie Lamine'a do Messiego to coś dobrego, złego, a może dla ciebie to obojętne?
Koniec końców każdy ma swoją własną historię, nie ma porównania. Ale rozumiem, że w Barcelonie dokonuje się porównań między zawodnikami, piłka nożna zawsze taka jest. Nie można tego zrobić? Będzie to robione. Czy nie powinni być porównywani? Będą i tak porównywani. Nie możemy mówić różnych rzeczy, bo w ostatecznie piłka nożna to emocje, to pasja, to normalne, że ludzie rozmawiają, porównują, wspominają.... Tak było zawsze i to się nie zmieni. Ale Lamine jest wyjątkowy, to jego życie, ma swoją historię życia i jedyną wspólną rzeczą, którą ma, jest bycie w tym samym klubie co Leo i wczesnego wejścia do drużyny, choć w różnych sytuacjach. Leo przybył do klubu i wchodził w dynamikę bardziej ugruntowanej drużyny, a Lamine jest częścią rewolucji, przebudowy klubu. To różne momenty. Ale to miłe, kiedy się tak porównuje, to znaczy, że masz coś w sobie dobrego. Nie sądzę, żeby porównywanie go do Leo było dla niego problemem, ale powodem do dumy. Nie wiem, czy to dobrze, czy źle, to zależy od niego. On się rozwija i nie widzę w tym problemu.
Iñaki Peña gra dobrze, skonsolidował się jako podstawowy zawodnik. W jego przypadku też jest plan przedłużenia kontraktu?
Wszystkie przypadki przedłużenia kontraktu trzeba analizować w swoim czasie. Iñaki dostaje swoje szanse, pozycja bramkarza nie jest łatwa, czasem przydarzają się lata bez gry. W poprzednim sezonie grał prawie dwa i pół miesiąca, a w obecnym, przy kontuzji Marca, chcieliśmy kolejnego bramkarza, żeby mieć więcej opcji, ponieważ nie możemy mieć tylko dwóch młodych, którzy nie mają jeszcze wielu rozegranych minut. Decyzja zostanie podjęta na koniec sezonu, nie możemy teraz ocenić, co będziemy robić w przyszłości, ponieważ rozmawialibyśmy tylko o przyszłości.
Są piłkarze, którzy mają automatyczne przedłużenie kontraktu o rok, jeśli spełnią pewne cele w swoich kontraktach. To przypadek Iñigo i Lewandowskiego. Czy poza spełnieniem zmiennych w ich kontraktach jest zainteresowanie przedłużeniem umowy o ten rok?
W piłce nożnej kontrakty są po to, żeby ich przestrzegać, nawet jeśli mają klauzulę, ale najważniejsze jest to, żeby obie strony były zadowolone i zaangażowane. Mamy listopad i długa droga przed nami. To część zarządzania, w dyrekcji sportowej zawsze musisz myśleć, szukać, ale moim wielkim celem tego sezonu jest walczenie o trofea. Jeśli jest coś, co musimy zrobić, żeby osiągnąć ten pierwszy cel, zostanie to zrobione. Jeśli trzeba przedłużyć kontrakt piłkarza, aby mieć tę stabilność, ponieważ jest ważny, jeśli trzeba podjąć decyzje, które pomogą ci wykreować tę stabilność, aby móc wygrywać, zrobimy to. Wtedy, jeśli w pewnym momencie, przed spełnieniem celów, uznamy, że trzeba porozmawiać z piłkarzami i zapytać, czy chcą zostać, czy nie, ponieważ sądzimy, że jest to ważne dla równowagi klubu i zespołu oraz dla jego codzienności, zrobimy to. Jednak nie sądzę, żeby to był już ten moment, jesteśmy na początku, cieszymy się tym, co robimy, ale uważam, że musimy dalej pracować, ponieważ z każdym dniem będzie trudniej. Zrobimy to w codziennej pracy, aby osiągnąć wielki cel tego sezonu. W futbolu zawsze możemy tworzyć plany, ale trzeba myśleć z dnia na dzień.
Nie wchodząc w szczegóły, ile ofert otrzymałeś za piłkarzy Barcelony o wielkich perspektywach?
Zawsze mówiłem, że ta kadra jest odbudowywana. Zawodnicy zostali pozyskani, wyszli z cantery, są tacy, którzy są od lat, ale są jeszcze bardzo młodzi, jak Gavi, Pedri i Araujo, ale już ugruntowali się jako bazowi piłkarze drużyny. Pozyskano Koune, Raphinhę, Ferrana, Lewandowskiego, aby zbudować kadrę, i zawsze mówiłem, że ten zespół musi dojrzeć, musi być razem przez lata, a jeśli już musisz włączyć zawodników, niech zwiększają jakość i konkurencyjność ekipy. Staraliśmy się to robić w tym roku poprzez Daniego Olmo i Pau Victora. Próbowaliśmy wprowadzić tę metodę. Jesteśmy w gotowości zrobić wszystko, żeby ulepszyć zespół, ale nigdy pogorszyć. Nie możemy tracić piłkarzy. Nie słuchasz ofert nie dlatego, że nie chcesz, tylko dlatego, że nie jesteśmy zainteresowani sprzedażą. Dlatego nigdy nie rozważaliśmy sprzedaży ważnego zawodnika, biorąc pod uwagę, że przebudowujemy zespół tak, aby wygrywał, nie chcemy tracić ważnych graczy.
Czy jest zapewnione Finansowe Fair Play, aby zarejestrować w styczniu Daniego Olmo i Pau Victora? Teraz domknięto umowę z Nike.
Część finansowa klubu pracuje bardzo dobrze, wykonano świetną pracę z Nike. To nie jest mój obszar, ale wiem, co się dzieje, a klub podpisał bardzo ważny kontrakt. Mówiło się wcześniej o pewnych liczbach i osiągnęli znaczące liczby na dziś i na przyszłość. Myślenie zawsze polegało na odbudowie na teraz i na przyszłość, a mówiąc o części sportowej, decyzje też są podejmowane na teraz i na przyszłość. To wszystko jest projektem klubu, a ws. Nike trzeba im pogratulować. Na pewno pomoże w Finansowym Fair Play, ale w swoim czasie wyjaśnimy to lepiej. Przy Fair Play obowiązują przepisy ligowe, które trzeba interpretować, klub zawsze jest w kontakcie z LaLigą, starając się znaleźć formuły, i zostanie to naprawione.
Jak postrzegasz sytuację Ansu Fatiego?
Dla mnie miał pecha z tą kontuzją podczas presezonu, ponieważ spisywał się bardzo dobrze. Kontuzja podeszwy stopy mu nie pomogła, ponieważ zahamowała jego presezon i cały rozwój, a także fakt bycia z kolegami. Ci, którzy byli za nim, wyszli na prowadzenie, ponieważ Ansu stracił trochę tego rytmu, a trudniej jest się odbudować, gdy drużyna już jest w odpowiednich trybach. Dobrze jednak pracuje każdego dnia, aby znaleźć swoje miejsce, mieć szanse i wykorzystać je. Taki jest futbol, nie trzeba więcej wyjaśniać. Miał pecha, że nie mógł mieć tej ciąglości podczas świetnego presezonu na początku, czekamy, żeby podążał tą linią rozwoju.
Raphinha, zawodnik, którego reprezentowałeś, kiedy podpisał kontrakt z Barceloną, zbierał krytykę. Mówiono nawet o jego odejściu, aby pozyskać Nico Williamsa, ale teraz jest w wyjątkowym momencie. Nadal będzie się na niego stawiać, prawda?
Ja nie muszę na nikogo stawiać, to praca trenera. Raphinha ani nie jest tym zjawiskiem, który teraz wszyscy chcecie ukazywać, ani nie był tym samym piłkarzem, który był ważny dla Barçy przy tytule, jaki został wygrany z Xavim, gdy był zawodnikiem z największą liczbą meczów i asyst [Deco zdaje się sugerować, że Raphinha zawsze prezentował się dobrze, choć teraz poprawił swoje osiągi - przyp. red.]. Wiemy, co nam może dać, nie ma to nic wspólnego z Nico Williamsem czy kimkolwiek innym. Pomysł zawsze był klarowny, aby na niego liczyć, a on chce tu zostać. Nie możemy być codziennie ofiarami tego, co mówi prasa i kibice, nie ma znaczenia, czy cię krytykują, ponieważ to część futbolu. Raphinha jest skupiony, pokazuje swoje zaangażowanie, ale w tym sezonie sprawy wychodzą mu trochę lepiej.
To dopiero pierwsza część wywiadu. Drugą Mundo Deportivo opublikuje jutro.
Komentarze (2)
I nigdy nie będzie inaczej. Nawet w siatkówce, gdzie pewnie z 95% sytuacji nie podlega interpretacji, są takie historie jak czysto interpretacyjna piłka niesiona. Jak Deco sobie inaczej to wyobraża?