FC Barcelona, która w bieżącym sezonie ligowym zdobyła już 40 bramek, co jest znakomitym wynikiem, w meczu z Realem Sociedad niespodziewanie pobiła również niechlubny rekord, nie oddając żadnego celnego strzału na bramkę gospodarzy. Jedynym "celnym" strzałem był gol Lewandowskiego, który został anulowany kontrowersyjną decyzją VARu, przez co nie jest zaliczany do statystyk meczowych.
Barça bez Lamine Yamala, ale z Robertem Lewandowskim, Raphinhą i Fermínem Lópezem w linii ofensywnej stanęła naprzeciwko najsłabszemu gospodarzowi w LaLidze. O ile porażkę można wytłumaczyć zmęczeniem i brakiem koncentracji, o tyle brak jakiegokolwiek celnego strzału ze strony drużyny, która do tej pory była w wybitnej formie strzeleckiej świadczy o dwóch rzeczach: o tym jak ważny dla zespołu jest Lamine Yamal, i o tym, że Hansi Flick po prostu źle zestawił wyjściowy skład, do czego zresztą przyznał się ściągając z boiska Frenkiego de Jonga.
Ostatni raz sytuacja, w której Barçy nie udało się oddać celnego strzału na bramkę rywala miała miejsce w 2014 roku, podczas wyjazdowego spotkania rozgrywanego przeciwko Máladze. Po 10 latach od tamtego wydarzenia Barcelonie "udało się" wyrównać niechlubny rekord, chociaż Álex Remiro musiał skapitulować już w pierwszych minutach spotkania. Przez błąd systemu półautomatycznego spalonego, gol ten nie został jednak uznany. Bramkarz Realu Sociedad musiał też popisać się refleksem przy strzale Fermína Lópeza, który odbił się od Aramburu i gdyby nie Remiro wylądowałby w siatce.
Trzeba przyznać, że Real Sociedad był drużyną, która w tym spotkaniu była zdecydowanie lepsza. Gospodarze oddali sześć celnych strzałów, a tak niską porażkę Barça zawdzięcza bardzo dobrej dyspozycji Iñakiego Peñi oraz Iñigo Martíneza, którzy jako jedyni na Estadio Anoeta stanęli na wysokości zadania. Pomogły też rozregulowane celowniki graczy baskijskiego klubu, którzy kilkukrotnie nie potrafili wykorzystać błędów w defensywie Barcelony.
Komentarze (12)
Może nie przesadzajmy z tym wybitnym występem Peñi. Ok, obronił kilka sytuacji ale większość to zawdzięczamy celności strzałów sociedadu. Wybitny występ to miał sędzia. Ale swoją drogą to sociedad zasłużyli na zwiciestwo patrząc na przebieg meczu. Nasi spuchli po nieuznanym prawidłowym golu i żaden Photoshop mi tego nie wmówi.
De Jong zszedł z boiska TYLKO dlatego, że miał silne stłuczenie.
A skład był źle zestawiony, to fakt. Przede wszystkim rozgrywający na skrzydle, po drugie Cubarsi, który nie powinien jeszcze nawet trenować, a co dopiero grać (to on poślizgnął się przy golu i "wypracował" jeszcze 2 setki dla Sociedad) i do tego oczywiście nie pasujący element na szpicy, ale to już niestety norma.
Tak jak początki czasami wyglądały nieźle, ale szybko coś siadało,
tak teraz udało się przebrnąć właściwie najcięższą serię z mega wynikami.
Oby ten mecz nie był przełomem w złym kierunku.