Trwa faza play-off w MLS. Inter Miami był najlepszą drużyną w fazie zasadniczej, a do tego drużyna z Florydy pobiła rekord ligi w liczbie punktów. Jednak 1/8 finału fazy pucharowej okazała się już nie do przeskoczenia. Atlanta United wyeliminowała zespół z Miami.
Atlanta United zajęła 9. miejsce w sezonie zasadniczym w konferencji wschodniej. By móc spotkać się z Interem Miami w 1/8 finału najpierw musieli pokonać CF Montreal w barażu, co udało im się dopiero po rzutach karnych. W pojedynku przeciwko ekipie prowadzonej przez Gerardo Martino byli skazywani na porażkę.
W tej fazie MLS gra się do dwóch zwycięstw. Pierwszy mecz 1/8 finału padł łupem Interu Miami (2:1), natomiast drugi zakończył się takim samym wynikiem, lecz w drugą stronę. Decydujące spotkanie było rozgrywane na stadionie mistrzów sezonu zasadniczego i zapowiadało się, że będą oni w stanie przechylić szalę zwycięstwa na swoją korzyść.
Tak się jednak nie stało. Po pierwszej połowie goście z Atlanty prowadzili 2:1 po dublecie Senegalczyka, Jamal Thiare'a. Sygnał do ataku w drugiej połowie dał Leo Messi, który zdobył bramkę głową. Niestety dla Interu Miami niedługo później podobnym uderzeniem popisał się... Bartosz Slisz. Gol Polaka ostatecznie pogrążył zespół byłych gwiazd Barcelony. Pojedynek zakończył się wynikiem 3:2 dla przyjezdnych z Atlanty, którzy przechodzą dalej.
twitter.com/MLS/status/1855440305752801558
twitter.com/MLS/status/1855443030171320581
Całe spotkanie rozegrali Leo Messi, Luis Suárez i Jordi Alba, a Sergio Busquets wszedł z ławki na ostatni kwadrans. Atlanta United zmierzy się w ćwierćfinale z Orlando City, a Inter Miami będzie musiał jeszcze poczekać na swój pierwszy triumf w MLS.
Komentarze (19)
Co on myślał, że jak przeciwnik jest przy ich polu karnym to za każdym razem wystarczy się położyć i już sędzia groźną akcję przerwie?
Ładny sabotaż w takim kluczowym meczu. Facet bezjajeczny. Wstałby chociaż po chwili i kuśtykając próbował przeszkadzać, a tak to nie dość, że nie pomagał drużynie, to jeszcze spowodował rozkojarzenie całego zespołu, bo połowa z nich zamiast grać, machała tylko łapami.
Gdyby to było w Europie, to taki piłkarz nigdy by u większości trenerów już nie zagrał ani minuty. Bardzo ważny mecz, faza pucharowa, a on się sam kładzie i leży jak kłoda. Nawet jaj mu nie trzeba za to urywać, bo on po prostu ich już nie ma.
Za to co chłop zrobił bramkarzowi powinien dostać czerwoną.
Wielki Polak niszczy drużynę zbudowaną na burgerodolarach.
Może i Miami gra słabo, ale mają ładną morską koszulkę, którą sam nabyłem.
Szkoda, bo fajnie byłoby zobaczyć Leo, Luisa, Sergio i Jordiego w walce o kolejne trofeum w ich karierze.
Może za rok się uda :)