Crvena Zvezda - analiza kolejnego rywala Barcelony w Lidze Mistrzów

Dariusz Maruszczak

6 listopada 2024, 11:45

4 komentarze

Fot. Getty Images

Barcelona zmierzy się dziś z Crveną zvezdą w 4. kolejce Ligi Mistrzów. Dla większości fanów Barçy rywal jest dość anonimową ekipą, więc postaramy się przybliżyć różne szczegóły związane z serbskim zespołem.

Wyniki

Crvenej Zvezdzie nie idzie najlepiej w Lidze Mistrzów. Serbowie przegrali do tej pory wszystkie trzy mecze z Benficą (1:2), Interem (0:4) i Monaco (1:5). Tylko Dinamo Zagrzeb (12) i Slovan (15) straciły więcej goli. Nie było łatwo już w eliminacjach, gdzie po porażce z Bodo 1:2 na wyjeździe Crvena ostatecznie zdołała odrobić straty w rewanżu (2:0) i minimalną przewagą zapewnić sobie grę w elitarnych rozgrywkach. Drużynie prowadzonej przez Vladana Milojevicia dużo lepiej wiedzie się na krajowym podwórku, gdzie wygrała 12 z 13 meczów i pewnie zmierza po obronę tytułu, mając bilans bramkowy 43:8.

Piłkarze

Bez wątpienia zagrożeniem dla Barcelony może być środkowy napastnik Cherif Ndiaye. W tym sezonie strzelił on już 10 goli w 14 meczach. Według CIES jest to trzeci najlepszy piłkarz w czołowych 66 ligach na świecie, jeśli chodzi o częstotliwość zdobywania bramek w przeliczeniu na 90 minut. Ndiaye wyprzedzają tylko Harry Kane i Leo Messi, a napastnik wyprzedza nawet Roberta Lewandowskiego. 28-latek pracuje na swój wynik w dużo mniej wymagających rozgrywkach, ale i tak trzeba na niego uważać.

Zabraknie za to innego groźnego piłkarza ataku Petera Olayinki, który doznał poważnej kontuzji. Mogą go zastąpić doświadczony Aleksander Katai (7 trafień w tym sezonie), Bruno Duarte (6 bramek i 2 asysty) lub Luka Ilić (6 goli i 2 asysty). Ważną postacią drugiej linii jest Rade Krunić, który jeszcze niedawno występował we Włoszech i ma na koncie 139 występów w barwach Milanu.

Wczoraj głośno było o Andrji Maksimoviciu, który z uśmiechem i pewnością siebie zapewniał podczas przedmeczowej konferencji prasowej, że jest lepszy od Lamine Yamala. 17-latek rzeczywiście jest wschodzącą gwiazdą serbskiego futbolu, o czym świadczą dwa gole i cztery asysty w 12 występach dla Crvenej Zvezdy. Ponadto Maksimović ma też na koncie dwa mecze w seniorskiej reprezentacji. Grał m.in. w wyjazdowym starciu z Hiszpanią (0:3), gdzie miał okazję spotkać się z Pedrim i Cubarsím.

Maksimović to ofensywny pomocnik, który może też grać nieco niżej w środku pola lub na prawym skrzydle. Wyróżnia się dynamiką, dobrą techniką i kreatywnością. Całkiem niedawno zdobył piękną bramkę w rywalizacji z Vojvodiną, co świadczy o tym, jak dobrze ma ułożoną nogę. Maksimovicia już teraz mają na celowniku duże europejskie kluby.

Trener

Dla Milojevicia to już czwarte podejście do Crvenej Zvezdy. Podczas kariery piłkarskiej przez pół roku terminował w tym klubie w pierwszej połowie 1996 roku. Wiele lat po zawieszeniu butów na kołku, gdy skierował się na drogę trenerską, pracował z zespołem do lat 19 tego klubu. Stopniowo budował swoją renomę, przejmując seniorskie zespoły – rodzimy Cukaricki, a potem także cypryjską Omonię oraz grecki Panionios.

W 2017 roku Milojević wrócił do Crvenej Zvezdy, z którą zdobył trzy z rzędu mistrzostwa Serbii, odbierając tytuł Partizanowi. Dwukrotnie zdołał awansować z drużyną do fazy grupowej Ligi Mistrzów. Najpierw w rozgrywkach 2018/2019 wyeliminował RB Salzburg, a jego ekipa potrafiła u siebie zremisować z Napoli (0:0) i… wygrać z Liverpoolem (2:0). W kolejnej edycji Crvena sprostała Young Boys w kwalifikacjach, ale w fazie grupowej zakończyła zmagania na ostatniej pozycji, przegrywając m.in. z Bayernem (0:6) Hansiego Flicka i Roberta Lewandowskiego (Polak strzelił cztery gole).

Milojević rozstał się z Crveną Zvezdą w połowie sezonu, ale na brak zajęć nie narzekał. Pracował później w Al-Ahli, AEK-u Ateny, Al-Ettifaq, APOEL-u Nikozja i Apollonie Limassol, już bez trofeów. Po czterech latach wrócił do Crvenej Zvezdy. Wspomniane porażki w obecnej edycji Ligi Mistrzów, wliczając też rywalizację z Bodo, są jedynymi dla Milojevicia w 40 spotkaniach od ponownego przejęcia klubu. Po drodze 54-latek zdobył mistrzostwo i puchar Serbii.

Sposób gry

Milojević najczęściej stosuje ustawienie 4-2-3-1, ale może zdecydować się na wariant gry z trójką stoperów, skoro mierzy się z Barceloną. Tak właśnie uczynił np. w konfrontacji z Monaco, co jednak nie dało zbyt dobrego rezultatu (1:5), podobnie jak w pojedynku z Interem (0:4). W rodzimej lidze Crvena Zvezda oferuje jednak ofensywny futbol, z szeroko grającymi skrzydłowymi, gotowymi wchodzić w pojedynki i atakować wolną przestrzeń. Szczególnie to ostatnie będzie miało znaczenie przy stylu gry Blaugrany.

Można się spodziewać, że ważnym elementem gry Serbów będzie próba ominięcia pressingu Barçy i szybkie skierowanie piłki do rosłego Cherifa Ndiaye (190 cm), który potrafi stawić czoła fizycznej rywalizacji z defensorami. Atutem Crvenej Zvezdy są też ofensywne stałe fragmenty gry. Świetnie potrafi je egzekwować Słoweniec Elsnik, a stoper Spajić potrafi wygrać pojedynek główkowy. Serbowie dużo gorzej radzą sobie w takich sytuacjach pod własną bramką, a bramkarz Ilić jest niepewny na przedpolu.

Stadion

Dzisiejszy mecz odbędzie się na stadionie imienia Rajko Miticia. Popularnie zwie się go "Małą Maracaną". W przeszłości mógł wypełnić nawet 95 tysięcy widzów, ale obecną pojemność obiektu szacuje się na 51 755 miejsc. Warto zwrócić uwagę, że murawa stadionu Crvenej Zvezdy ma bardzo duże wymiary (110x73m). W takich warunkach jeszcze większe znaczenie ma dobra wytrzymałość zawodników.

Co ciekawe, Barcelona ma dość wyrównany bilans meczów wyjazdowych z Crveną Zvezdą – dwa zwycięstwa, remis i porażka. Do pierwszego starcia doszło w pierwszym meczu półfinału Pucharu Miast Targowych 1961/1962, gdy Barça wygrała 2:0. Serbowie zwyciężyli jednak kolejny pojedynek w 1/8 finału kolejnej edycji tych samych rozgrywek (3:2). Te spotkania odbywały się jednak jeszcze przed wybudowaniem obecnego stadionu 1963 roku. Barça grała już na obiekcie imienia Rajko Miticia w 1/8 finału Pucharu Zdobywców Pucharów (wygrała 4:2). Katalońskie media wspominają przede wszystkim niesamowite trafienie Diego Maradony z października 1982 roku. Argentyńczyk sam określał tę bramkę jako jedną z najładniejszych w karierze. Ostatnia wizyta Barcelony na tym stadionie to 1996 rok, gdy w 1/8 finału PZP padł remis 1:1.

Na "Małej Maracanie" grali całkiem niedawno Lamine Yamal, Dani Olmo, Pedri i Ferran Torres, gdy Hiszpania rywalizowała z Serbią w Lidze Narodów. Muszą oni zdawać sobie sprawę, jak trudny jest to teren, ponieważ ekipa Luisa de La Fuente nie potrafiła uzyskać nic więcej niż bezbramkowy remis. Dziś na trybunach ma zasiąść komplet widzów, ponieważ wszystkie bilety zostały wyprzedane. Nie będzie wśród nich kibiców Barcelony ze względu na karę od UEFA.

REKLAMA

Poleć artykuł

Aby dodawać komentarze, musisz być zalogowany.

To, że Crvena Zvezda wygrała 12/13 meczów ligowych nie brzmi imponująco. W końcu Barcelona wygrała 11/12. Takie rzeczy się zdarzają.

Jednakże, są w posiadaniu niesłychanego rekordu, który wciąż śrubują.

Ich ostatnia ligowa porażka, na swoim stadionie miała miejsce 18 kwietnia 2017 roku. Od tamtej pory zagrali 135 spotkań, nie przegrali żadnego z nich. W grudniu zeszłego roku pobili rekord Europy Realu z lat 57-65.

To może być dużo trudniejszy mecz niż większość myśli.
konto usunięte

Oby więcej takich analiz

Liczę na przynajmniej 4 bramki z takim rywalem

wyniki w serbskiej lidze nienpowinny nas przestraszyć. LM zweryfikowała poziom tej ligi.
Myślę że powinniśmy dzisiaj kontynuować passę i wbić serbom MANITĘ