Raphinha o grze u Xaviego: Podświadomie wiedziałem, że będę zmieniony

Dawid Lampa

2 listopada 2024, 20:45

El País

18 komentarzy

Fot. Getty Images

Raphinha udzielił wywiadu dla El País, w którym po raz kolejny poruszył temat pewności siebie. Wypowiedział się również na temat Xaviego i tego, że już przed początkiem meczu wiedział, że będzie zmieniony. Dodał też kilka słów o swoim czasie w Brazylii, presji, a także sytuacji z ostatniego Klasyku.

[El País] Czy wolałbyś, żeby derby Barcelony były bardziej wybuchowe?

Raphinha: W derbach, po tym wszystkim, co przeżyłem, mogę zapewnić, że nie ma znaczenia, że jeden zespół walczy o utrzymanie, a drugi o tytuł ligowy. Na przykład w Anglii Leeds przeciwko Manchesterowi United to historyczne derby i sprawiliśmy im wiele roboty. Musieli biegać dużo więcej niż się spodziewali.

W jakich derbach grałeś w Brazylii?

Tych ulicznych i one są naprawdę ostre. Kiedy jesteś mały i żyjesz w faweli, to przyzwyczajasz się, że mijasz ludzi z pistoletami. I są też kibice, którzy chodzą z bronią na mecze. Próbują straszyć, żeby ich drużyna wygrała. Któregoś razu, jako dzieci byliśmy w szatni i zaczęli trzaskać nam w drzwi. "Jeśli wygracie, to stąd nie wyjedziecie", krzyczeli do nas. Przegraliśmy, ale dlatego, że byli od nas dużo lepsi. 

Z perspektywy czasu, jak wspominasz ten etap swojego życia?

To ciężkie o tym rozmawiać. Nasze życie w Ameryce Południowej nie ma nic wspólnego z tym w Europie. Jest całkowicie inaczej.

Myślisz o tej części swojego życia, czy o tych złych rzeczach się zapomina?

To niemożliwe do zapomnienia. To ciężkie momenty, takie, które sprawiają, że jesteś silniejszy i rozwijasz się jako człowiek i jako profesjonalista.

Pamiętasz coś szczególnego?

Miałem około dwunastu lat. Byłem z moim przyjacielem i byliśmy cali brudni po zakończonym treningu. W klubie nie było pryszniców. A autobus bardzo się spóźniał. Byliśmy głodni, ale nie mieliśmy pieniędzy. Więc zaczęliśmy prosić na ulicy, by nam coś dano. To było trochę trudne, bo ludzie nie chcieli, żeby się im przeszkadzało. Osoby o dobrym sercu nam pomogły. Ale rozumiem ludzi, którzy nic nam nie dali. To trudne, kiedy cię zatrzymują... A wyglądaliśmy, jak chłopcy żyjący na ulicy. To normalne, że się trochę przestraszali.

Inne życie.

Tak, inne życie. Ważne jest, żeby nie zapominać o wszystkim, co przeszliśmy. Pamięć o tym zmienia cię w lepszą osobę. 

I jak ucieka się od takiego życia?

Znam wielu chłopców, którzy moim zdaniem byli lepsi ode mnie. Technicznie dużo lepsi. Ale sportowiec to dużo więcej niż technika. Dzisiaj możesz być technicznie najlepszy w swojej generacji, ale bez dyscypliny... Jeśli nie jesteś świadomy tego, że będziesz musiał cierpieć z powodu bycia daleko od domu i daleko od twoich przyjaciół... Jeśli nie myślisz o tym, że będzie trzeba to wszystko zostawić, to technika do niczego ci się nie przyda. Technika jest ważna, ale musi iść na równi z pracą.

Technika i praca. I jeszcze podejmowanie decyzji?

Podejmowanie decyzji jest bardzo trudne. Mamy mniej niż sekundę na jej podjęcie. Ostatecznie to, co ty myślisz, że jest najlepsze na boisku, inaczej widzą osoby poza nim. Na boisku masz tylko dwoje oczu, twoich oczu. Te poza mogą widzieć wszystko.

Czy podejmowanie decyzji to coś, co robi różnicę między zawodnikiem topowym a bardzo dobrym?

Najważniejsze jest, żeby wiedzieć, co chcesz zrobić, zanim piłka do ciebie dotrze. Mieć przeskanowane całe boisko. Musisz spuścić oko z piłki, by zobaczyć wszystko to, co dzieje się dookoła ciebie. Ludzie, którzy to potrafią, to geniusze.

Messi?

Messi jest z innego świata. To niewytłumaczalne.

Lamine idzie tą drogą?

Uważam, że jest bardziej podobny do Neymara. Dryblingi i to jak szybko myśli, żeby kogoś przejść. Kiedy już myślisz, że możesz zabrać mu piłkę, to on zrobi ci coś, czego nigdy nie widziałeś w swoim życiu.

Piłka nożna to gra, która może być bardzo przyjemna, ale równocześnie może zamienić się w tortury?

Presja... Nie grałem w piłkę, kiedy nie było mediów społecznościowych, więc nie mogę tego porównać. Ale we współczesnym kontekście, to ludzie myślą, że jeśli wrzucasz zdjęcie na Instagrama, to oni mają prawo powiedzieć ci wszystko, a ty musisz być cicho. My wykonujemy swoją pracę. Mamy szczęście, jesteśmy profesjonalnymi piłkarzami, ale bardzo na to pracujemy. Nie jest łatwo, kiedy ludzie obrzucają cię gó**em, jeśli coś ci nie wyjdzie. Jeśli jakiś adwokat nie wygra swojej sprawy, to mam pójść na jego profil na Instagramie i napisać mu, że jest tragiczny?

Ciężej jest w Europie, czy w Ameryce Południowej?

Tam jest gorzej. Ludzie rzucają w twój dom petardami, jadą za tobą samochodem. Tutaj też jest trudno, ale z innych powodów. Jeśli grasz w tak wielkim klubie, jak Barcelona, to krytyka jest normalna. Tutaj wymagania są na najwyższym poziomie. Ja potrzebowałem czasu na adaptację.

Piłkarską czy mentalną?

Obie. W tym klubie trzeba zawsze wygrywać. A kiedy coś ci nie wychodzi...

Dlaczego nie wychodziło?

Nie wiem. Wymagania, które miałem sam wobec siebie prawdopodobnie miały na mnie wpływ. Gdybym to wiedział, to szybciej bym to przezwyciężył.

Przed meczem z Bayernem na konferencji prasowej mówiłeś o pewności siebie. Czy pewność siebie to wszystko?

Pewność siebie nie jest ważna tylko w piłce nożnej, ale także w życiu. Jeśli w swojej pracy nie masz pewności siebie, żeby robić coś lepiej, to jest ciężej, żeby ci coś wychodziło. I jeśli jej nie masz, to wiele razy zapominasz nawet rzeczy, które potrafisz robić.

Czy jest ciężej, kiedy wiesz, że będziesz grał 60 minut [w czasach Xaviego Raphinha ukończył 7 z 60 meczów]?

Wtedy jest to bardziej skomplikowane. Śmieję się, bo mi się to zdarzało wiele razy. To nie jest żadna krytyka Xaviego. Podświadomie zdawałem już sobie sprawę, że zejdę z boiska. Próbowałem robić wszystko przez te 60 minut i nic mi nie wychodziło. A innym razem, kiedy już wychodziło, to i tak byłem zdejmowany.

Rozmawiałeś z nim o tym?

Tak, ale to są decyzje trenera.

A co ma w takim razie Flick? To praktycznie ten sam zespół, do którego dołączył Dani Olmo, który był kontuzjowany przez wiele kolejek.

To inne osoby, które mają inny sposób wykonywania swojej pracy i traktowania zawodników. Pomaga także zmiana mentalności po tym, jak się nic nie wygrało.

Treningi są teraz ciężkie?

Są ciężkie... Tak.

Czujesz się jak bohater pierwszoplanowy w tej drużynie?

Nie czuję się tak. Wiem, że gram bardzo dobry sezon, ale głównym bohaterem jest cała drużyna. Jeśli strzelimy dziesięć goli i stracimy też dziesięć, to będzie remis. Jeśli wszyscy grają dobrze, to normalne, że napastnicy bardziej się wyróżniają, bo to oni zdobywają bramki. Moim zdaniem wszyscy są głównymi bohaterami.

Czułeś, że jesteś poza Barceloną w niektórych momentach?

W niektórych tak. Przede wszystkim w pierwszych sześciu miesiącach, wtedy przed mistrzostwami świata. Ale też czułem to w reszcie okienek transferowych. Zawsze mówiło się takie rzeczy albo inne... Że jeśli nie będzie dobrze, to będzie trzeba mnie sprzedać.

Co myślałeś?

Czasami w to wierzyłem.

A co mówił ci dyrektor sportowy, Deco?

To samo, co moi rodzice i moja żona. Mówili mi, żebym był cierpliwy. Wszyscy byli spokojni i wiedzieli, co mogę pokazać na boisku. Ale ostatecznie grałem ja. I przez to, że miałem tak wysokie wymagania, to kiedy mi nie wychodziło, było ciężko.

Teraz wszystko ci wychodzi?

Tak, teraz wszystko mi wychodzi.

Wielu twoich kolegów przyznało, że podczas El Clásico Vinícius mówił wam, że w poniedziałek odbiera Złotą Piłkę. Tobie też to mówił?

Szczerze mówiąc to nie. Po meczu spotkaliśmy się, ale próbowaliśmy rozmawiać o innych rzeczach. Na koniec żyjemy futbolem 24 godziny na dobę i kiedy się widzimy, to pytamy o nasze rodziny, które się znają. Rozmawiamy o życiu.

Dlaczego nie przerwano meczu po obelgach rasistowskich w stronę Lamine Yamala na Santiago Bernabéu?

Już o tym rozmawialiśmy, każdy jest inny. To jasne, że cię to wkurza. Wykonujemy swoją pracę. Wiemy, że kibice rywala mogą próbować wszystkiego, żeby ci nie wychodziło. My musimy być skoncentrowani, ale kiedy cię obrażają i przenoszą te obelgi na pewną stronę to jest to trudniejsze. Rozmawiałem później z Ansu [Fatim] i opowiadał, że mu się to przydarzyło. Był smutniejszy. Z Laminem słyszeliśmy, że mówią coś do nas, ale nie rozumieliśmy dokładnie, co mówią. Ale Ansu to zrozumiał. Po meczu widzieliśmy wszystkie filmiki i wtedy zdaliśmy sobie sprawę, co do nas mówiono.

Żałujesz, że tego nie zatrzymaliście?

To, co możemy zrobić po meczu, to robimy po meczu. Podczas gry musimy być skoncentrowani. Jest wielu ludzi, którzy normalizują to, że na stadion idzie się, by obrażać. To nie może być znormalizowane. Ktoś, kto ma większą władzę, musi coś z tym zrobić.

Rozumiesz przez to Viníciusa?

Oczywiście. Nie wiemy, co się działo w jego dzieciństwie. Nie wiemy, co słyszał, kiedy był mały. Te rzeczy sprawiają, że człowiek jest na krawędzi i jego to bardzo denerwuje. Vinicíus to bardzo uśmiechnięty chłopak, zawsze potrafi żartować. Jedyny temat, jaki go denerwuje, to właśnie ten i rozumiem jego wkurzenie. Ale nie jestem w jego sytuacji, więc nie mogę powiedzieć, co zrobiłbym na jego miejscu.

REKLAMA

Poleć artykuł

Aby dodawać komentarze, musisz być zalogowany.

Świetny wywiad. Czytalo sie z wielką przyjemnością, prowadź Raphinha!

A ja uważam że nie powinni tak jechać z Xavim, bo życie bywa przewrotne i nie można wykluczyć jego powrotu np. w perspektywie nr 4 lat, a wtedy można okupić takie coś miejscem w skladzie

Różnica między Barcą Xaviego a Barcą Flicka jest taka, że u Xaviego grali piłkarze, a u Flicka gra zespół.

Nawet już wywiady dzielicie na dwa artykuły? Aha XD

Xavi jak był aktywnym zawodnikiem wiedział absolutnie wszystko co zrobić na boisku.
Xavi jak został trenerem nie widział absolutnie nic jak zrobić pożytek z Raphinhy i niemal całej drużyny, którą Flick ogarnia jak geniusz.
Nie każdy wybitny piłkarz może być trenerem. W przypadku Xaviego byłoby dużo lepiej poasystować najpierw takiemu Flickowi, jak to np. uczył się Zidane u boku Ancelottiego.

Ogrodnik próbował go zniszczyć, bo był zapatrzony w Dembele, który i tak go ostatecznie wystawił. Jak dobrze, że teraz mamy świetnego trenera, który potrafi wykorzystywać potencjał swoich piłkarzy.

Raphinha ma rację. Wszyscy zawodnicy są znacznie lepsi, niż w trakcie gry u Xaviego. No, prawie wszyscy. Ferran jest takim samym kasztanem.