Iñaki Peña od momentu kontuzji Marca-André ter Stegena zajmuje miejsce na bramce Barcelony, i nie zamierza łatwo odstępować go Wojciechowi Szczęsnemu. Zdał testy przeciwko Bayernowi i Realowi Madryt, dzięki czemu zyskał pewność siebie. Zapraszamy do zapoznania się z fragmentami wywiadu, jakiego 25-latek udzielił Mundo Deportivo.
Mundo Deportivo: Jesteś podekscytowany przed derbami? To będą twoje pierwsze?
Iñaki Peña: Derby dla Barcelony zawsze są bardzo ważne, to derby miasta. Od młodzików uczyli nas, że to jeden z meczów roku i trzeba go wygrać. Z taką mentalnością musimy zagrać.
Są tylko punkt nad strefą spadkową, jesteście pewni siebie?
Jesteśmy pewni siebie. Mamy za sobą jeden z najbardziej wymagających tygodni ostatnich lat, pokonaliśmy dwie z najlepszych drużyn na świecie, ale osiąganie dobrych wyników nie może sprawić, że obniżymy nasze standardy. To byłby błąd.
Co proponujesz?
Grać tak jak do tej pory, pokazując ten sam poziom i starać się zwiększać różnicę punktową.
Jesteś pełen pewności siebie po twoim świetnym występie w Klasyku.
Jestem szczęśliwy, bardzo szczęśliwy, a przede wszystkim trochę bardziej zrelaksowany. Szczęśliwy na poziomie osobistym i zespołowym. Żadną paradą nie mogę odpłacić się za radość, jaką widziałem w szatni. Szczęście trenera, sztabu, drużyny, wszystkich pracowników... Zwycięstwo na Bernabéu przynosi niewyobrażalną dumę.
Ile razy oglądałeś mecz i twoją obronę strzału Bellinghama?
Tak naprawdę, to ani razu.
Czy po podpisaniu kontraktu ze Szczęsnym przeszło ci przez myśl, że nie będziesz w wyjściowym składzie?
Nigdy nie miałem takich zmartwień. Grając co trzy dni, nie miałem czasu myśleć o takich rzeczach. To oczywiste, że klub musi się zabezpieczać, zwłaszcza na takiej pozycji. Posiadanie tylko jednego bramkarza pierwszej drużyny i dwóch z rezerw nie jest wykonalne na dłuższą metę. Klub zdecydował się podpisać kontrakt z golkiperem i przekazali mi to. Jestem wdzięczny, że mi to powiedzieli, to wiele mówi.
Jakie masz relacje ze Szczęsnym, dał ci jakieś rady?
Jako osoba jest spektakularny, co widać z zewnątrz. Znałem go tylko jako piłkarza i wiedziałem, że grał w najlepszych drużynach w Europie. Pierwszego dnia zaczął ze mną rozmawiać i powiedział mi, że nie przyjeżdża, aby ze mną rywalizować, że jedyną konkurencją jestem ja sam, byłem tym zszokowany. Na pozycji takiej jak bramkarz, która jest tak konkurencyjna i gdzie gra tylko jeden zawodnik, okazał szacunek, na który być może nie zasłużyłem. Ma 34 lata i jest bardzo pomocny.
Komentarze (8)
"Żadna konkurencja dla pana szefie"
https://youtu.be/fhAA5Uwm5Es?feature=shared