Mundo Deportivo: Jednoznaczny komunikat Hansiego Flicka w przerwie El Clásico

Tomasz Jastrzębski

1 listopada 2024, 10:00

Mundo Deportivo

38 komentarzy

Fot. Getty Images

Minął już prawie tydzień od wielkiego zwycięstwa Barcelony w El Clásico, a katalońska prasa wciąż żyje tym wydarzeniem. Tym razem Joan Poqui z Mundo Deportivo odsłania kolejne kulisy tego meczu, mówiąc o bardzo jasnym komunikacie wysłanym przez Hansiego Flicka w przerwie spotkania na Santiago Bernabéu.

Dziennikarz twierdzi, że w klubie i jego słynnym „otoczeniu” pojawiła się ciekawość co do podejścia niemieckiego trenera do spotkania przeciwko Realowi Madryt i ewentualnych zmian w taktyce, jeśli chodzi o grę wysoką linią obrony. Brano pod uwagę, że z obawy na błyskawiczne przejścia do kontrataku w wykonaniu Królewskich, Flick może zdecydować się na nieco bardziej zachowawczą grę. Po rozpoczęciu meczu widać było, że nie miał takiego zamiaru i podejście zespołu było dokładnie takie samo jak w poprzednich spotkaniach: wysoki pressing i wysoka linia obrony.

Do przerwy było 0:0 i to Real Madryt był bliższy zdobycia bramek w pierwszej połowie, ale przesłanie Flicka w szatni było bardzo stanowcze. Gra bardzo wysoko wysuniętą linią obrony była nienegocjowalna. Trener zalecił zawodnikom grę w sten sam sposób co w pierwszej połowie, pomimo minimalnego spalonego przy nieuznanej bramce Mbappe i kilku pozostałym okazjom Królewskich. Według Joana Poqui, Flick miał nawet zagrozić, że: „jeśli ktoś cofnie się nawet o metr, to go zmienię”. Nie jesteśmy w stanie zweryfikować tych doniesień dziennikarza, ale faktem jest, że druga połowa nie różniła się pod tym względem od pierwszej.

To co jednak się zmieniło, to sposób kontrolowania spotkania. Pojawienie się na boisku Frenkiego de Jonga w miejsce Fermína Lópeza, było dokładnie tym, czego potrzebowała Barça w tamtym momencie. Trener zdecydował się przejąć kontrolę nad meczem dzięki większemu posiadaniu piłki. W pierwszej połowie gra była bardziej bezpośrednia i nie przynosiło to dobrych efektów, a futbolówka rzadko docierała do Roberta Lewandowskiego, Raphinhi i Lamine’a Yamala. Wraz z wprowadzeniem Holendra i przesunięciem Pedriego wyżej, Barça zaczęła sobie stwarzać sytuację za sytuacją i w niecały kwadrans po przerwie było już 0:2, a potem przyszły kolejne gole.

REKLAMA

Poleć artykuł

Aby dodawać komentarze, musisz być zalogowany.

Nie wiem, jak się zakończy obecny sezon, nie wiem, czy Barcelona zdobędzie jakiekolwiek trofeum, ale wiem jedno. Wreszcie oglądanie samej gry Barcelony sprawia radość, nie ma takich tortur jak wcześniej. A to już sporo znaczy chyba dla każdego kibica tego klubu.

Wyniki oczywiście mają również duże znaczenie, ale to, że mecze ogląda się wreszcie z przyjemnością, to jest to właśnie te DNA Barcelony, a nie to głupie klepanie setek podań po obwodzie przez obrońców i do tyłu do bramkarza, nieprzynoszące żadnego rezultatu, żadnego zagrożenia.

Mecze Barcelony były kiedyś i mają być widowiskiem i fajnie, że wreszcie to zaczyna wracać.

@addept 100% PRAWDA

@addept Polać mu!
« Powrót do wszystkich komentarzy