Euforia po wysokim zwycięstwie z Bayernem Monachium jeszcze do końca się nie wygasiła, a emocje rozbudził zbliżający się wielkimi krokami Klasyk. Real przystępował do niego po tym, jak wręcz zdemolował w drugiej połowie meczu Ligi Mistrzów Borussię Dortmund. Carlo Ancelotti zdecydował się nie wystawiać w pierwszym składzie Luki Modricia, co oznaczało, że środek pola będzie bardziej fizyczny niż techniczny z Tchouaménim, Camavingą, Valverde i Bellinghamem. Poza tym nie było żadnych niespodzianek. Z kolei Hansi Flick desygnował do gry dokładnie taką samą jedenastkę, jaka pokonała Bayern. Między słupkami stanął Iñaki Peña, a w linii obrony zagrali Koundé, Cubarsí, Martínez i Balde. W środku pola wystąpili Pedri, Casadó oraz Fermín, a bliżej lewego skrzydła ustawiony miał być Raphinha. Niezmiennie prawa flanka należała do Lamine Yamala, z kolei na środku ataku wystąpił Robert Lewandowski.
Real wyprowadził pierwszy kontratak już w drugiej minucie spotkania, ale Mbappe zmarnował okazję, a dodatkowo znajdował się na pozycji spalonej. Gospodarze od początku zaatakowali, napędzani przez swoich kibiców. Obrońcy Barcelony poradzili sobie z trzema kolejnymi rzutami rożnymi, ale wciąż miała problemy z utrzymaniem się przy piłce w środku pola. Tymczasem Real często grał długą piłką, pomijając linię środkową i pressing gości. W dziewiątej minucie sprytne prostopadłe podanie w kierunku Raphinhi posłał Lamine Yamal, jednak Raphinha do niego nie zdążył. W 12. minucie Mbappe próbował lobować bramkarza, na szczęście tym razem się pomylił. W odpowiedzi świetną okazję po podaniu Lewandowskiego miał Lamine Yamal, jednak przegrał pojedynek z Łuninem.
Mecz zrobił się bardzo wyrównany, a Barcelona sporo ryzykowała, wysoko ustawiając linię obrony, co próbował wykorzystać Real. Podopieczni Hansiego Flicka dobrze ustawiali jednak pułapki ofsajdowe. W 21. minucie na strzał zza pola karnego zdecydował się Raphinha, ale wyraźnie przestrzelił. Po drugiej stronie boiska znakomitą okazję wypracował sobie Vinícius, jednak uderzył obok bramki. W 28. minucie z dystansu uderzył Pedri, ale w Łunin był świetnie ustawiony i nie dał się zaskoczyć. Chwilę później głową strzelał Martínez, niestety niecelnie. W 30. minucie Vázquez zagrał idealnie w tempo do Mbappe, a Francuz pewnym strzałem pokonał Iñakiego Peñię. Wtedy jednak interweniował VAR i okazało się, że napastnik Realu Madryt ponownie minimalnie spalił. Minutę później pojedynek z Mbappe wygrał Martínez, ratując sytuację po błędzie Cubarsíego. Real zyskiwał wyraźną przewagę, a Barcelona nie potrafiła odpowiedzieć. Przetrwała jednak do końca pierwszej połowy. Hansi Flick miał chwilę czasu, by znaleźć rozwiązanie problemów swojej drużyny.
W przerwie w miejsce Fermína pojawił się Frenkie de Jong, co miało poprawić współpracę w środku pola. W 51. minucie na strzał z kilkudziesięciu metrów zdecydował się Lamine Yamal, co zirytowało wychodzącego na czystą pozycję Raphinhę. Barcelona wciąż miała problem, by na dłużej utrzymać się przy piłce i spokojnie budować swój atak. W 54. minucie Marc Casadó perfekcyjnie zagrał prostopadle do Roberta Lewandowskiego, a Polak pewnym strzałem pokonał Łunina. Linię obrony złamał Ferland Mendy, dlatego nie było mowy o pozycji spalonej. Real nie zdążył się otrząsnąć, a już było 2:0 dla Barcelony!Świetne dośrodkowanie w szesnastkę Balde i znów Lewandowski precyzyjnym strzałem głową zmieścił piłkę w siatce przy dalszym słupku. Dopiero w 61. minucie Real zapisał na swoim koncie pierwszy celny strzał, ale była to kiepska próba Mbappe.
W 64. minucie bramkę kontaktową powinien zdobyć Mbappe, ale przegrał pojedynek z bramkarzem Barcelony. W odpowiedzi pustą bramkę przed sobą po podaniu Raphinhi miał Lewandowski i trafił… w słupek! W 69. minucie znów Polak zmarnował wyśmienitą okazję na podwyższenie prowadzenia. W równie dogodnej sytuacji po drugiej stronie boiska pomylił się Jude Bellingham, który skiksował przy próbie wykończenia dośrodkowania. Chwilę później znów dobrą sytuację zmarnował Mbappe, uderzając w dobrze ustawionego Peñię. Zmęczenie sprawiło, że na boisku pojawiło się dużo więcej miejsca. W 77. minucie świetnie piłkę przejął Raphinha, w odpowiednim momencie zagrał do Lamine Yamala, a młodziutki skrzydłowy uderzył w krótki róg i Łunin skapitulował po raz trzeci. Real był bezradny i z każdą minutą rosła frustracja w szeregach gospodarzy. Tymczasem Barcelona znów zaatakowała. Do długiej piłki doszedł Raphinha i uciekł Vázquezowi, a następnie przelobował bramkarza Królewskich! W 87. minucie na boisko wszedł Gavi, zmieniając wyczerpanego i poobijanego Pedriego. Chwilę później blisko drugiego gola był Raphinha, ale nie sięgnął piłki. Z kolei Dani Olmo uderzył niecelnie zza pola karnego. W samej końcówce Real już nawet nie zagroził bramce strzeżonej przez Peñię.
Barcelona w drugiej połowie zdeklasowała Real Madryt. Cztery bramki w 45 minut to dużo, a gdyby Robert Lewandowski był skuteczniejszy, to mogło skończyć się nawet 0:6. Świetny mecz Polaka, dobre wejście De Jonga i Olmo i fantastyczna dyspozycja linii obrony, zwłaszcza w zakresie ustawiania pułapek ofsajdowych. Do tego kolejne bramki Raphinhi i Lamine Yamala i wysoka forma Iñakiego Peñii. Teraz czas na świętowanie!
Real Madryt: Łunin - Lucas, Militão, Rüdiger, Mendy (min. 86, Fran García) – Tchouaméni (min. 63, Modrić), Camavinga (min. 77, Brahim), Valverde, Bellingham – Mbappe, Vinícius.
Barcelona: Iñaki Peña, Koundé, Cubarsí, Iñigo Martínez, Balde, Casadó (min. 65, Dani Olmo), Pedri (min. 87, Gavi), Fermín (min. 46, De Jong), Lamine Yamal, Raphinha, Lewandowski.
Komentarze (735)