Real Madryt dogonił Barcelonę w tabeli ligowej w ostatniej kolejce przed przerwą na mecze reprezentacji. Stawką meczu z Deportivo Alavés były więc odzyskanie trzech punktów przewagi nad Królewskimi. Hansi Flick wreszcie dał odpocząć Koundé, którego zastąpił Hector Fort. Linię obrony uzupełnili pewniacy: Martínez, Cubarsí i Balde. Do środka pola przesunięty został Raphinha, który miał operować przed Pedrim i Casadó, natomiast na skrzydłach zostali ustawieni Ferran oraz Lamine Yamal. Na środku ataku oczywiście zagrał Robert Lewandowski. Nawet na ławce rezerwowych nie zasiadł jeszcze Wojciech Szczęsny, a między słupkami ponownie stanął Iñaki Peña.
Już na początku spotkania gospodarzy uratował spalony, natomiast chwilę później przyszły gorsze wieści dla Barcelony. Urazu doznał Ferran Torres, którego zastąpił Eric García. Tymczasem w siódmej minucie Raphinha dośrodkował w pole karne, a Robert Lewandowski uciekł obrońcom i dotknął jeszcze piłkę barkiem, zanim wpadła do siatki obok bezradnego Sivery. Na prawym skrzydle z obrońcami tańczył Lamine Yamal, który w ostatnich tygodniach złapał niesamowity luz. W 22. minucie Raphinha świetnie wyprowadził kontratak lewym skrzydłem, idealnie podał do Lewandowskiego, a Polak tylko dopełnił formalności. Chwilę później Lewandowski powinien mieć już hat-tricka, ale Sivera świetnie obronił jego strzał. Co się odwlecze, to nie uciecze. W 32. minucie Polak dostał świetnie prostopadłe podanie od Erica Garcíi, a następnie precyzyjnym strzałem pokonał bramkarza rywali, kompletując tym samym hat-tricka.
W 39. minucie ładnie przed polem karnym uwolnił się Pedri i uderzył na bramkę, ale zdecydowanie zbyt lekko, by zaskoczyć Siverę. Raphinha był bardzo twardo traktowany przez rywali, co zaczął sygnalizować sędziemu. Nie przeszkodziło mu to znów uwolnić się i dośrodkować w kierunku Lewandowskiego, który jednak do piłki nie doszedł. W końcówce pierwszej połowy Deportivo Alavés odpowiedziało. Świetne dośrodkowanie Tenaglii wykorzystał Toni Martínez. Pozycja spalona jednego z gospodarzy uratowała Peñię, który przy tym strzale się nie popisał. W doliczonym czasie bramkarz Barcelony zrehabilitował się świetnym wyjściem z bramki, a doskonałą okazję zmarnował Pedri. Na przerwę podopieczni Hansiego Flicka mogli schodzić z uśmiechami na twarzach.
Hansi Flick nie dokonał żadnych zmian w przerwie, natomiast Luis García zmienił Tenaglie, zastępując go Diarrą. Gospodarze byli blisko gola w 50. minucie, ale piłka po uderzeniu Martíneza trafiła w słupek. W pierwszym kwadransie drugiej połowy dominowało Alavés, jednak wyjątkowo łatwo dawali się łapać na pozycjach spalonych. W 66. minucie pojedynek sam na sam z bramkarzem zmarnował Lamine Yamal, przy czym chwilę później arbiter zasygnalizował pozycję spaloną. Hansi Flick zarządził pierwsze zmiany w 67. minucie. Lamine Yamal i Hector Fort zeszli z boiska, a w ich miejsce pojawili się Ansu Fati i Jules Koundé.
W 74. minucie dobry strzał oddał Ansu Fati, ale Sivera znów popisał się świetną paradą. Chwilę później bramkarz gospodarzy kolejny raz stanął na wysokości zadania po uderzeniu Fatiego, choć pomógł mu jeszcze słupek. Między słupkami drugiej z bramek dobrze spisał się też Iñaki Peña, broniąc strzał Kike Garcíi. W końcówce meczu oba zespoły miały jeszcze swoje okazje, ale piłkarze chyba uczestniczyli wspólnie w biciu rekordu spalonych. Zwłaszcza gospodarze dawali się regularnie łapać w pułapki ofsajdowe. Ostatecznie najważniejsze były jednak trzy punkty, a te udało się zdobyć bez większych problemów. Teraz dwa tygodnie przerwy od piłki klubowej i Barcelonę czeka prawdziwy test potencjału, zarówno w Lidze Mistrzów, jak i LaLidze.
Deportivo Alavés: Sivera – Tenaglia (min. 46, Diarra), Mouriño, Aqbar (min. 67, Pica), Manu Sánchez - Guevara, Blanco (min. 78, Joan Jordan) - C. Vicente, Stoichkov (min. 57, Conechny), Rebbach - Toni Martínez (min. 57, Kike García).
Barcelona: Iñaki Peña – Fort (min. 67, Koundé), Cubarsí, Iñigo Martínez (min. 81, Gerard Martin), Balde (min. 81, Frenkie) - Casadó, Pedri - Lamine Yamal (min. 67, Ansu Fati), Raphinha, Ferran (min. 6. Eric García) - Lewandowski.
Komentarze (277)
Już widzę ataki w komentarzach na Ferrana, zadajacie sobie pytanie w jak słabej formie muszą być inni że Torres dalej gra w pierwszym składzie. Nie jest w dobrej formie to fakt ale dużo daje pod względem pressingu i jak widać to on najbardziej przekonuje Flicka z dostępnych opcji. Trzeba czekać na Olmo i Fermina
Zagrało to, że do przerwy strzeliliśmy 3 gole, a na drugą można było wejść w trybie eko, natomiast mam zastrzeżenia do tego jak ten tryb Eco jest realizowany.
Przypominało to niestety xaviniete. Drużyna nie biegała w ataku, ruszał się tylko zawodnik z piłką w wielu fazach,mprzez co było mało opcji podań, sporo było prób wyjść na wolne pole do długiej piłki, tylko akurat nie było wtedy piłkę (a co się Balde nawkurzal to jego). Z drugiej sporo było takich długich piłek na chaos, bez pomysłu. wiem że są mecze do przedreptania, ale uważam że powinniśmy umieć je kontrolować posiadaniem. Zagrać kompaktowo w środku, cofając trochę przód by były opcje do rozegrania, prowokując rywala by wyciągnąć wyżej jego obrońców.
Strasznie brakuje nam pivota który takie rzeczy widzi. Po Ericu było dziś widać że ustawia się tak, by tylko piłki nie stracic, zamiast tak, by mieć opcje jak ja otrzyma. Jeśli w ogóle umiał się w korytarzu do odebrania podania pojawić. Casado wygląda nieźle, ale w takiej grze jak dziś trudno mu było znaleźć opcje i wydawało się że przegapią sporo szans na podania do przodu.
Widać też było od razu, o ile niżej przeniosło się nasze posiadanie piłki i jak kosztowne mogłoby to być, przeciw odrobinę lepszej drużynie, bo strasznie elektrycznie graliśmy w wyprowadzeniu.
Niepokoi mnie bez nawyk podawania przez obrońców piłki do zawodnika z rywalem na plecach. Prosi się o kłopoty. No i wreszcie słowo o bramkarzu, a raczej jego imitacji. Penya absolutnie jest tu o 5 lat za długo, a bramkarze na rezerwy Barcy mam wątpliwości czy kiedykolwiek był. Pozbyć się bez żalu. Licząc wszystkie zachowania bramkarskie w meczu, dobrze zachował się w 1 sytuacji, kiedy skrócił kąt o dostał piłką.
Zadziwiające, że nawet po zaliczeniu hattricka Lewandowski potrafi być tak irytujący, jest strasznie jednowymiarowy i gdy tylko musi się wykazać techniką i przeglądem pola to jest strata, no ale strzela te bramki, dobija te patelnie, więc niech będzie.
Szkoda że Fati nic nie strzelił, bo widać że pewność siebie u niego leży totalnie.
Pena jest nadal bardzo niepewny, myślę że bardziej niż kiedykolwiek i to źle wróży na starcia z kimś mocniejszym.
Zrobili co do nich należy, w obliczu ilości spotkań i urazów więc nie wymagam.
Chociaż uważam, że on najwięcej daje, jak gra na pozycji 9, a więc w miejsce Lewego, a nie na skrzydle, ale takie są realia przy naszym szpitalu.
Swoją drogą Fati musi być w tragicznej dyspozycji, skoro nawet z takim rywalem nie zaczyna od początku.
I mam nadzieję, że tym razem Pedri będzie grać wyżej niż Casado.