Javier Tebas wystąpił w podcaście, którego prowadzącym jest kataloński YouTuber działający pod pseudonimem Jordi Wild. W trakcie blisko dwugodzinnego wywiadu prezes LaLigi poruszył szereg wątków, w tym także dotyczących bezpośrednio FC Barcelony. Przedstawiamy jego pełne wypowiedzi na temat sytuacji finansowej Blaugrany, w tym między innymi na temat dźwigni finansowych.
Zaraz będę musiał odbyć jakieś studia, żeby to wszystko ogarnąć, inżynierię kosmiczną, czy coś, bo nie rozumiem - zagaił temat Finansowego Fair Play prowadzący. Jako culé i jako sympatyk LaLigi, dlaczego, do cholery, od lat wydaje się, że Barça musi przeprowadzać wyższą arytmetykę, żeby móc rejestrować zawodników, zawsze w ostatniej chwili… jak właściwie działa to finansowe fair play i dlaczego z Barçą jest aż tak źle, a z innymi nie?
Poniżej znajduje się pełny zapis wypowiedzi Javiera Tebasa.
***
- Zacznę od końca. Z Barçą jest mniej źle niż to, co ludzie opowiadają. Ale było źle. Trzeba pomyśleć o tym, że gdy Laporta objął stanowisko prezydenta, zadeklarował straty wynoszące 500 milionów euro. Gdy jakaś organizacja traci 500 milionów euro, ktoś musi je dołożyć albo musisz sprzedać aktywa, bo masz dziurę wynoszącą 500 milionów. Może i mieli coś w kasie, ale też odroczyli płatności… jeżeli nie zostaniesz zmuszony, żeby opracować plan, żeby to wszystko odwrócić, to skończysz bez możliwości regulowania płatności i upadniesz, a potem znikniesz. Gdy deklarujesz straty wynoszące 500 milionów, regulacje LaLigi przewidują – i to jest ogólny sens, nie będę się odwoływał konkretnie do artykułu X – że masz przedstawić plan wykonalności. Ale w kolejnym roku, z powodu tych 500 milionów, nie pozwolę ci kupić więcej zawodników, bo twoje wydatki jeszcze wzrosną. A Barcelona wydawała 600 milionów na piłkarzy. 600 milionów, mając 500 milionów straty w pierwszym roku. Straty, którą zadeklarował sam Laporta, który popełnił pewien błąd, bo zrobił to, żeby jeszcze bardziej obciążyć Bartomeu [śmiech prowadzącego i Tebasa]… „patrzcie, wszystko co złe, to Bartomeu” i dlatego wpisali 160 milionów euro tytułem rezerw na wypadek konieczności zapłaty zobowiązań. A to nie były oficjalne straty, tylko straty „na wszelki wypadek”. Wpisali te 160 milionów w łącznie 560 milionów strat. Oni sami to zrobili. Ani ja, ani LaLiga, nie będziemy weryfikować, czy te rezerwy są właściwie zrobione. W tym roku z tego skorzystali, bo z tych 160 milionów jest część, która tak naprawdę nie okazała się potrzebna.
- Tak czy siak, my widzieliśmy 560 milionów strat, widzieliśmy 600 milionów wydatków na piłkarzy i nie mogliśmy im tak o pozwolić kupować piłkarzy. Tzn musieliśmy [pozwolić], bo takie są normy LaLigi - jeżeli straciłeś 500 milionów i wydajesz 600 milionów, a nie pozwolisz klubowi kupować piłkarzy… to jak oczekujesz, że kogoś sprzedadzą? Stąd reguła 40% czy reguła 60%. Przy każdym piłkarzu, którego sprzedasz, możesz kupić innego za 60% jego wartości. W ten sposób, redukujesz dług. I w ten sposób działała Barcelona… ale to nie jest zasada 1:1, gdy twoje przychody i wydatki są zrównoważone. Barça na razie do tego nie dotarła, ale jest całkiem blisko.
- Co się zatem zadziało, jak podsumować te lata? Cóż, jest słynna operacja Libero – Barça Studios. Spopularyzowali określenie „dźwignie” [Prowadzący: Nikt go nie znał, a nagle wszyscy je stosowali… raz jeden gość, kibic Realu, przyniósł mi tu do studia „dźwignię” (śmiech prowadzącego i Tebasa)]. Barca, bardzo kreatywnie, najpierw zrobiła operację z Sixth Street, temat związany z 25% praw telewizyjnych. Swoją drogą, potem, w listopadzie, operacje tego typu zostały przez LaLigę zabronione… była już kolejka klubów, żeby to powtórzyć. Wprowadzono limit maksymalnie 5% budżetu. Potem zrobiła tę operację z Libero. Zrobili to 30 sierpnia, przed notariuszem, z aprobatą audytora, gdzie Orpheus – należący do Jaume Rouresa – oraz Socios.com, kupili 50%, nie pamiętam za ile, 60-70 milionów, nie pamiętam dobrze. Każda ze spółek zapłaciła od razu 10 milionów euro. LaLiga nie mogła powiedzieć, że to było nieprawdziwe, operacja została przeprowadzona przed notariuszem, a LaLiga nie mogła wątpić w Orpheus, czy w Socios.com. Gdybyśmy to zrobili, to my byśmy trafili do więzienia. Co stało się potem? Pieniądze nie wpłynęły, a Barça została za to ukarana. Barcelona musiała pokryć te wszystkie środki, które miała pozyskać; które w tamtym momencie pozwoliły je podpisać tego z tyłu, stopera, z Sevilli [Prowadzący podpowiada: Koundé]… Koundé i Lewandowskiego. To oni przyszli na sam koniec. To wszystko, ta cała operacja – to było jednak więcej niż 60 milionów, to było ponad 100 milionów – pozostała bez płatności. Potem Barça musiała pokryć te wszystkie środki i ponadto musiała to zrobić w dokładnie ten sam sposób, a nie poprzez nowych sponsorów; to jest możliwe tylko poprzez aktywa, które my uznamy – regulamin LaLigi uzna – za odpowiadające tamtym. Teraz działają w tym kierunku, są w tej dynamice i uważam - liczę, życzę sobie - że będą mogli wrócić do zasady 1:1 przed styczniowym okienkiem transferowym.
[Prowadzący pyta: I to by im pozwoliło działać jak normalnemu klubowi?] Wszystko to, co pozyskaliby od sponsorów zaliczy im się na zawodników. Ponadto mają limit wydatków wynoszący 420 milionów. Dlatego gdy ludzie mówią bardzo źle o Barcelonie, ja odpowiadam: „powstrzymajcie się trochę”. [Prowadzący: Widzę madridistę w stanie hibernacji, co nie?]. Nie, nie… trzeba być obiektywnym. Dwa lata temu mocno przyłożyłem Laporcie. No ale cóż, on mówił, że będzie kupować, itp., a 15 stycznia okazało się, że wydawali 600 milionów euro... [Prowadzący: W tym okresie nawet była mowa o Messim… Tebas prycha]. Trochę zgubiłem wątek… ale są bliżej, wprawdzie o tym się póki co mówi, a jeszcze tego nie widzieliśmy, ale temat Nike pomoże, jeżeli oczywiście go zamkną, a tego nie wiem. Teraz wydają 450 milionów euro, co oznacza, że odchudzili wydatki o 200 milionów euro. To jest bardzo duża kwota, jeżeli chodzi o wydatki na zawodników. Wierzę, oczekuję, że w grudniu… bo nie zapomnijmy, że Olmo jest tylko do grudnia (śmiech) [Prowadzący: Gdy wreszcie, po tylu latach uśmiechamy się przy Barçy Flicka, bo grają bardzo dobrze, wszystko dobrze działa…] Słuchaj, gdyby to zależało od prasy katalońskiej, to Laporta podpisałby Leão i jeszcze kilku! Teraz Barça wygrywałaby po 12:0 albo 14:0, nie? [Śmiech prowadzącego].
[Prowadzący: A zatem części z tych dźwigni, które uruchomiła Barca, nie można by już było teraz powtórzyć? NFT i inne takie…] Barça przyspieszyła otrzymanie środków za 25% swoich praw telewizyjnych w ciągu najbliższych 25 lat. Tego już nie można zrobić, chyba że do limitu, który wynosi 5% budżetu klubu. Gdybyśmy tego nie ograniczyli, to tu by było 25, tam inne 25, i tutaj rzeczywiście wyprzedawałbyś przyszłe aktywa. Przyznaję, że te zasady są skomplikowane dla kibiców. Ale te zasady są przyjmowane przez kluby, są przez nie analizowane… jest na przykład taka, którą Barça wykorzystała i uważam, że to dobra reguła: oni teraz tracą na tym, że grają na Montjuïc, bo realizują inwestycję, która interesuje LaLigę, interesuje hiszpański futbol, czyli robią nowe Camp Nou. Jeżeli my, jako LaLiga, już teraz odejmiemy Barcelonie środki, bo ma mniejsze wpływy za bilety i zabierzemy im możliwość kupowania zawodników, to co byśmy im mówili? „Nie remontuj stadionu, bo nie pozwolę ci kupować”? Nie. Zamiast tego, gdy skończą prace, od ich wpływów z biletów odejmiemy to, co stracili teraz, a co mogli już wydać. Istnieją tego typu reguły, które zastosować może każdy klub, żeby zwiększyć swoje obroty. Dziś w Sewilli mówili mi… właściwie to powiedział mi to dziennikarz w weekend: „Sevilla nie może już nikogo kupić, bo ma 2 miliony limitu!”. Ale Sevilla nie weszła do Ligi Mistrzów, samo to oznacza 70 milionów mniej, a na zawodników wydajesz tyle samo. Dlatego jesteś w złej sytuacji. To, co robimy, to podejście: jeżeli chcesz kogoś kupić, to najpierw sprzedaj, a będziesz mógł wykorzystać 60%. Trzeba to stosować, żeby kluby mogły rywalizować, żeby były maksymalnie konkurencyjne.
Co do Barcelony, naprawdę wierzę, że trzeba być optymistą. Ja nie wchodzę w zarządzanie, w to, czy dyrektorzy podają się do dymisji, czy zatrudniają innych… to jest taki klub. Wiesz, tak jak Real Madryt jest „wertykalny” [Tebas przejeżdża dłonią od góry do dołu i się śmieje] [Prowadzący: Tak, Barca… no cóż, jest szalona. Swoją drogą, jakie masz stosunki z Laportą? Wiem, że z Florentino słabe, ale jak jest z Janem?]. Dobre, dobre, dobre. Znamy się już od wielu lat. Z Laportą trudno być w złych stosunkach. [Prowadzący: Ma charyzmę, co?] Tak, poza tym jest zabawny… kosztuje go, żeby się skoncentrować, ale jest zabawny. Gdybym miał wskazać jakiś błąd w jego zarządzaniu, to wskazałbym na ten wieczny optymizm; on jest wielkim optymistą i lubi o tym opowiadać. Może powinien być mniej optymistyczny, bo czasami bycie zbyt dużym optymistą to bycie nieodpowiedzialnym. Może powinien być bardziej stonowany. Ale ,już pomijając Jana, ja, jako prezes LaLigi, nie mam się świetnie dogadywać z prezesami klubów, tylko być z nimi w dialogu, rozmawiać z nimi o problemach, starać się je rozwiązywać, gdy je mają. Poza tym ważne jest bycie w tej ogólnej strategii rozwoju, którą mamy w LaLidze jako… druga liga na świecie, walczymy tu z Bundesligą.
***
Przypominamy, że w ostatnim czasie temat Finansowego Fair Play poruszaliśmy obszernie na łamach naszego portalu. Najpierw Błażej Gwozdowski opublikował artykuł „Barça Studios, czyli krótka historia o tym, jak Tebas skarcił Laportę”, a później zajęliśmy się przekrojowo kwestią finansów Barcelony w 172. odcinku podcastu Un Toc de la Rambla.
Nie ukrywaliśmy, że w sporej mierze materiały te musiały powstać na bazie szczątkowych informacji, uzupełnianych naszymi domysłami. Wywiad, który przeczytaliście powyżej, to tak naprawdę pierwsza tak długa i szczegółowa publiczna wypowiedź Javiera Tebasa na temat Finansowego Fair Play. Choć nie zabrakło w niej nieścisłości co do pewnych dat czy kwot, a prezes LaLigi niekiedy miesza wątki, to, jak się okazuje, potwierdził on zdecydowaną większość poruszanych przez nas wątków.
W szczególności Javier Tebas przyznał, że regulacje dotyczące FFP zostały zmienione wskutek działań Barcelony z lata 2022 roku; że LaLiga nie miała żadnych możliwości prawnych, żeby nie zaakceptować dźwigni finansowych; wreszcie, że LaLiga ukarała Barcelonę za brak wpływu środków za Barça Studios, odejmując te pieniądze od limitu wydatków klubu w kolejnych sezonach – i nie pozwalając ich zastąpić żadnymi innymi przychodami, np. z umów sponsorskich. Wszystkie te wątki poruszyliśmy w powyższych materiałach, do których odtworzenia – bądź odświeżenia – serdecznie zachęcamy.
Ponadto Javier Tebas, jak to ma w zwyczaju, zdradził kilka informacji, które z pewnością powinny upublicznić władze Barçy, a nie on sam. Warto w szczególności zwrócić uwagę na wspomnienie, że Blaugrana wydaje obecnie 450 milionów euro na płace oraz amortyzacje, co jest kwotą nieznacznie już tylko większą od limitu wydatków, wynoszącego 426 milionów euro. Pozostaje czekać, czy liczby te zostaną potwierdzone w sprawozdaniu finansowym klubu, które ma zostać przedstawione w przyszłym tygodniu.
Komentarze (6)
Niestety nawet to nie pomogło nam to w znalezieniu fragmentu, w którym Tebas „przyznał, że transfery Kounde i Lewandowskiego są nielegalne”... można by uznać, że taka wypowiedź po prostu nie istnieje i ktoś bardzo brzydko o niej nakłamał, ale przecież to nierealne, prawda? ;)