Przerwa na mecze reprezentacji na szczęście nie zdziesiątkowała kadry Barcelony. Urazu doznał Fermín López, ale poza tym wszyscy kadrowicze wrócili do stolicy Katalonii w dobrej kondycji. Hansi Flick uzupełnił kadrę na mecz z Gironą młodziutkim Guille Fernándezem, ale w wyjściowej jedenastce nie dokonał większych zmian względem poprzednich spotkań. Przed Ter Stegenem blok obronny utworzyli Koundé, Cubarsí, Iñigo Martínez i Balde. W środku pola zagrali Casadó, Pedri oraz Dani Olmo, natomiast obok Roberta Lewandowskiego wystąpili Raphinha i Lamine Yamal. Oczywiście przy dużej wymienności pozycji można było równie dobrze mówić o ustawieniu z czwórką pomocników, ponieważ Brazylijczyk od początku sezonu operuje bliżej środka, za plecami Roberta.
Goście wyszli wysokim pressingiem ze sporą agresywnością, przez co Girona miała ogromne problemy z wyprowadzeniem piłki. W pierwszych minutach żaden z odbiorów na połowie przeciwnika nie przerodził się jednak w groźny kontratak. Gospodarze nie zostawiali wiele miejsca w środku pola. W szóstej minucie pierwszy strzał oddał Lamine Yamal, jednak trafił wprost w Gazzanigę. Girona odpowiedziała dopiero w 10. minucie, na szczęście do dośrodkowania Bryana Gila nie doszedł ani Abel Ruiz, ani Tsygankow. W 16. minucie głową po rzucie rożnym uderzył Robert Lewandowski, ale zbyt. lekko, by zaskoczyć bramkarza Girony. Chwilę później z dystansu strzelał Miguel Gutierrez, a Ter Stegen pewnie interweniował.
Barcelona próbowała różnymi sposobami, ale Girona dobrze się broniła i szukała swojej szansy. W 25. minucie uderzył Koundé, niestety niecelnie. W 30. bisko gola po akcji kombinacyjnej był Alejandro Balde, jednak posłał piłkę czubkiem buta obok bramki. Chwilę później Lamine Yamal zabrał piłkę Davidowi Lópezowi i mając przed sobą tylko bramkarza, uderzył bardzo silnie i nie do obrony, dając gościom prowadzenie! Było to drugie trafienie wychowanka Barcelony w tym sezonie. W 37. minucie goście prowadzili już 2:0. Do piłki odbitej na piętnasty metr dopadł Lamine Yamal i znakomitym technicznym strzałem nie dał najmniejszych szans na skuteczną interwencję Gazzanidze.
W 42. minucie Raphinha próbował przelobować bramkarza Girony z okolic koła środkowego, ale zabrakło mu precyzji. Minutę po tej akcji najpierw znakomitą okazję zmarnował Bryan Gil, trafiając z bliska w Ter Stegena, a później w polu karnym ręką zagrał Iñigo Martínez i arbiter podyktował rzut karny. Po długiej analizie VAR i obejrzeniu tej sytuacji ponownie na monitorze, sędzia najwyraźniej uznał, że odległość była zbyt mała i swoją wcześniejszą decyzję anulował. Kibice na Montilivi nie kryli złości i rozczarowania, a kiedy sędzia zakończył pierwszą połowę, pożegnali zespół arbitrów gwizdami. Tymczasem piekarze Barcelony mogli być zadowoleni z pewnego prowadzenia po 45 minutach.
Goście rozpoczęli drugą połowę wprost fantastycznie. Świetne podanie Koundé do Daniego Olmo, który wpadł w szesnastkę i uderzył silnie z bardzo ostrego kąta, a zaskoczony Gazzaniga skapitulował. Golkiper Girony zapewne spodziewał się bardziej dośrodkowania, a sam strzał był mocny i piekielnie precyzyjny. Gospodarze mogli szybko odpowiedzieć, jednak Abel Ruiz nie trafił czysto w piłkę. W 56. minucie świetnie Roberta Lewandowskiego podaniem wypuścił Raphinha, jednak Polak przegrał pojedynek jeden na jeden z bramkarzem Girony. W 58. z kolei Lamine Yamal uderzał na bramkę, ale Gazzaniga dobrze interweniował. Nie minęły dwie minuty, a Robert Lewandowski miał kolejną świetną okazję, jednak uderzył ponad bramką. Tym razem przytomnym podaniem popisał się Lamine Yamal.
W 61. minucie boisko opuścił Dani Olmo, a jego miejsce zajął Eric García. Szansę na odpoczynek otrzymał też Cubarsí, którego zmienił Hector Fort. Jules Koundé przeszedł tym samym na środek obrony. W 62. minucie bardzo groźny strzał oddał Tsygankow, a piłka o centymetry minęła słupek. Tymczasem w 63. minucie Raphinha zapoczątkował kolejny atak sprytnym podaniem do Casadó, który z kolei zagrał prostopadle do Pedriego, a ten minął Gazzanigę i wpakował piłkę do siatki! Na ostatnie 20 minut Hansi Flick dał odsapnąć Lewandowskiemu i Pedriemu, w miejsce których weszli Ferran Torres i Pau Victor. W 77. minucie dośrodkowywał Raphinha, co omal nie skończyło się bramką samobójczą. Girona odpowiedziała chwilę później – błąd Ter Stegena sprawił, że Stuani mógł wpakować piłkę do pustej bramki. W 83. minucie Pau Victor popisał się akcją indywidualną, którą zakończył niestety minimalnie niecelny uderzeniem. Tymczasem w 86. minucie Ferran Torres zdecydował się na bardzo ostre wejście w Asprillę i słusznie został wyrzucony z boiska. W końcówce Hansi Flick dokonał ostatniej zmiany – boisko opuścił Lamine Yamal, a jego miejsce zajął Gerard Martin. W doliczonym czasie gry swoją okazję miał Pau Victor po podaniu Raphinhi, ale uderzył za lekko, by sprawić problem Gazzanidze. W nerwowej końcówce zaroiło się od dyskusji i niepotrzebnych fauli. Najważniejsze jednak, że udało się zwyciężyć.
Na największe brawa zasłużył Lamine Yamal – to on otworzył spotkanie, które wcale nie zapowiadało się na najłatwiejsze. Cały zespół znów funkcjonował znakomicie i zasłużenie pokonał Gironę na Montilivi. Teraz czas na Ligę Mistrzów i trudny wyjazd do Monaco. Poprzeczka znów idzie w górę.
Girona: Gazzaniga – Francés (min. 85, Arnau Martínez), David López, Blind, Miguel Gutiérrez – Tsygankow (min. 69, Van de Beek), Solís, Iván Martín, Bryan Gil (min. 54, Asprilla)- Abel Ruiz (min. 69, Stuani), Danjuma (min. 55, Portu).
FC Barcelona: Ter Stegen - Koundé, Cubarsí (min. 61, Hector Fort), Iñigo Martínez, Balde - Casadó, Pedri (min. 69, Pau Victor) - Lamine Yamal (min. 90+1, Gerard Martin), Olmo (min. 61, Eric García), Raphinha – Lewandowski (min. 69, Ferran Torres).
Komentarze (256)