Czy Barcelona powinna żałować odejścia Juliana Araujo?

Dariusz Maruszczak

11 sierpnia 2024, 13:15

10 komentarzy

Fot. Getty Images

W mediach społecznościowych przewija się sporo dyskusji na temat sprzedaży Juliana Araujo. Barcelona ma otrzymać za Meksykanina 10 milionów euro, a piłkarz przeniesie się do Bournemouth. Rozważmy zatem, czy ta operacja jest dla Blaugrany korzystna.

Niektóre media jeszcze w trakcie wypożyczenia Araujo do Las Palmas twierdziły, że 22-latek będzie pierwszym letnim wzmocnieniem Barcelony. Meksykanin rzeczywiście spędził presezon z pierwszym zespołem, ale treningi z drużyną rozpoczął dopiero 18 lipca, a pozwolenie na grę dostał tydzień później, tuż przed wylotem do USA. Powodem była kontuzja, która zabrała mu kilka dni pracy pod okiem Hansiego Flicka.

Podczas amerykańskiego tournée Araujo dostał szansę gry w wyjściowym składzie już w pierwszym spotkaniu towarzyskim z Manchesterem City. Meksykanin nie zagrał jednak na swojej nominalnej pozycji, tylko jako skrzydłowy. Spisywał się dość solidnie, a jego szybkie i płaskie dośrodkowania sprawiały pewne zagrożenie pod bramką drużyny Pepa Guardioli. W przerwie pojedynku Araujo został jednak zdjęty i później już nie pojawił się na murawie. Wygląda na to, że jedynym letnim występem 22-latka na prawej obronie był inny sparing z Olotem, w którym też zagrał 45 minut. Najwyraźniej zawodnik nie zdobył sobie uznania Hansiego Flicka lub po prostu dla Barcelony pojawiła się okazja do poprawienia swojej sytuacji finansowej poprzez sprzedaż piłkarza.

Brak miejsca w kadrze

Trudno nam ocenić, co przeważyło, być może obie te kwestie miały znaczenie. Możemy jednak rozważyć temat na podstawie tego, co wiemy. A gołym okiem widać, że Araujo byłoby bardzo trudno o regularną grę. Wydaje się, że prawą obronę zmonopolizuje Jules Koundé, który stabilizuje całą defensywę. Zastanawiające jest natomiast to, że w presezonie Hansi Flick dużo szans na tej pozycji dał lewonożnemu Alexowi Valle. A przecież jest jeszcze inny wychowanek Hector Fort. Obu tym graczom trzeba zapewnić szanse na rozwój, jeśli mają zostać w kadrze. A nie ma wątpliwości, że stoją przed nimi większe perspektywy niż przed Araujo, mając odpowiednio 20 i 18 lat.

Nie można też zapominać, że Barça cały czas pracuje nad wypożyczeniem João Cancelo. Jeżeli Portugalczyk trafi do klubu, najlepszym rozwiązaniem byłoby oddanie gdzieś na takiej samej zasadzie Valle lub Forta, aby nie stopować rozwoju zawodnika. W kontekście składu boków obrony nie można zapominać, że dobre wrażenie na lewej flance zrobił Gerard Martin. Wydaje się więc, że w tej konfiguracji dla Araujo zwyczajnie brakuje miejsca w kadrze i pozostanie w klubie obniżyłoby jego wartość. 

Cena

Nie bez znaczenia pozostaje sytuacja finansowa klubu. Barcelona musi sprzedawać, więc możliwość zyskania 10 milionów euro na piłkarzu, który prawdopodobnie byłby w najlepszym wypadku trzeci w kolejce do gry, była dla niej bardzo kusząca. Czy Blaugrana mogłaby dostać za Araujo więcej? Wydaje się, że nie. Nie zapominajmy, że prawy obrońca przyszedł do klubu „tylko” z MLS. Pierwsze pół roku w Europie nie grał w ogóle, ponieważ nie był nawet zarejestrowany. Wypożyczenie do Las Palmas owszem, było dla niego korzystne, ale jednak ostatecznie zdołał rozegrać w tym klubie 28 meczów i spędzić na murawie 1655 minut. Nie jest to wynik, który może oszałamiająco zwiększyć wartość zawodnika.

Zwłaszcza że Araujo furory w Las Palmas nie zrobił. Prezentował się całkiem solidnie, a gdyby nie kontuzje i absurdalne zawieszenie na cztery mecze, na pewno częściej pojawiałby się na murawie. Trudno jednak oczekiwać, żeby przyzwoite występy w takim klubie mogły dać Barcelonie większy zysk z jego sprzedaży, szczególnie, że od pierwszej minuty zagrał w mniej niż połowie spotkań Primera División (15). A przecież problemy zdrowotne w kontekście ceny mogą działać tylko na niekorzyść gracza. Oczywiście w tym wszystkim nie można zapominać, że Katalończycy wydali na Araujo 4 miliony euro, pozyskując go z USA. Zatem był już poniesiony koszt, ale i teraz jest ewidentny wzrost wartości.

Pozytywy i negatywy

Czy Araujo ma coś, czego Barcelonie może brakować? Jeśli Koundé będzie grał na tej pozycji i ustabilizuje formę, to raczej nie. Zwłaszcza w przypadku harmonijnego rozwoju solidnego po obu stronach boiska Hectora Forta. Warto jednak podkreślić, że Meksykanin ma pewne cechy, dzięki którym w teorii mógłby być przyzwoitym dublerem dla podstawowego prawego defensora. Przede wszystkim całkiem nieźle potrafi grać w linii, jest rzetelny w swoich obowiązkach, dobrze rywalizuje z dryblującymi przeciwnikami (8. miejsce w całej LaLidze w poprzednim sezonie w przeliczeniu na 90 minut) i błyskawicznie potrafi uzupełnić formację w przejściu z ataku do obrony. Zwłaszcza ta ostatnia cecha jest kluczowa dla Barcelony przy jej stylu gry.

Araujo w poprzednim sezonie strzelił dwa gole i nie zanotował żadnej asysty. García Pimienta w Las Palmas używał go jako dość defensywnie usposobionego gracza, który sporadycznie miał okazję do ofensywnych wejść. Araujo nie ujawnił się więc jako piłkarz będący wartością dodaną w ataku, sprawiał wrażenie zawodnika wykonującego podstawowe zadania w tym zakresie, choć mającego też pewien potencjał przy włączaniu się do akcji na połowie rywala. Trzeba dodać, że po wspomnianych okresach kontuzji czy zawieszenia García Pimienta powoli przywracał 22-latka do wyjściowego składu, nawet gdy ten był już do dyspozycji, a czasem wpuszczał go na prawe skrzydło. Nie był więc graczem fundamentalnym, którego trener od razu wstawiał do wyjściowej jedenastki po okresie absencji. Araujo potrafił długimi momentami spisywać się nieźle np. na tle Realu Madryt, stawiając czoła Viníciusowi, ale też nie ustrzegał się przed pewnymi niedopatrzeniami. Podsumowanie występów Meksykanina w Las Palmas można przeczytać w tym artykule.

Perspektywy

Oczywiście istnieje możliwość, że Araujo wypromuje się w Premier League i jego cena wzrośnie kilkakrotnie w trakcie sezonu. Te rozgrywki potrafią zrewaloryzować wartość zawodnika. Być może okaże się, że Barcelona dużo straci, nie włączając do umowy np. odpowiedniego procentu z następnej operacji. Na ten moment nie mamy jednak pewności co do tego, jak przebiegnie rozwój Araujo, a Barça potrzebuje poprawienia swojej sytuacji finansowej, więc być może lepiej wziąć od razu pełne 10 milionów niż liczyć na mglistą szansę zysków w przyszłości. Zresztą w Barcelonie takie sprawy to ostatnio kwestia nie tyle wyboru, co konieczności. 

Zwróćmy uwagę, że Araujo nie sprawia wrażenia gracza, który miałby jakieś wielkie pole do rozwoju. Warto pamiętać, że wkrótce skończy 23 lata, więc to nie jest też tak, że to młodziutki, nieukształtowany zawodnik. Powinien wchodzić w swoje najlepsze lata, a tymczasem dalej nie wiemy, jak spisze się w roli podstawowego gracza w skali całego, trudnego sezonu. Jest więc trochę niewiadomą, a teraz będzie miał dobrą weryfikację w warunkach Premier League. Przykłady Ansu Fatiego czy Clementa Lengleta, choć zgoła odmienne, to jednak pokazują, że skutki wypożyczenia do Anglii wcale nie muszą przynosić specjalnych korzyści, więc może się okazać, że to najlepszy moment na sprzedaż zawodnika.

Głównym zagadnieniem pozostaje to, czy Araujo mógłby w przyszłości stać się graczem na miarę wyjściowego składu Barçy, wejść na wyższy poziom. Na razie trochę mu jednak do niego brakuje. A skoro Barcelona dostaje dwucyfrową ofertę za rezerwowego, to trudno, żeby z niej nie skorzystała. Zwłaszcza że ma sporo utalentowanych wychowanków na bokach obrony.

REKLAMA

Poleć artykuł

Aby dodawać komentarze, musisz być zalogowany.

Dla Mnie nie powinna żałować ... good deal
« Powrót do wszystkich komentarzy