Co jakiś czas podczas okienka transferowego powraca temat wpłaty klauzuli odstępnego za danego zawodnika. Ostatnio takie spekulacje pojawiają się w przypadku Nico Williamsa czy – w odwrotnym kierunku – Marca Guiu. Wokół tej kwestii narosło wiele powielanych przez lata mitów, które warto odczarować.
Na wstępie należy zdefiniować, czym w ogóle jest klauzula odstępnego. Aby to odpowiednio przedstawić, trzeba przede wszystkim wspomnieć, że w Hiszpanii piłkarze są zatrudniani w oparciu o umowę o pracę (w odróżnieniu np. od Polski). Klauzula odstępnego jest zatem niczym innym jak swoistą formą odszkodowania za zerwanie umowy o pracę zawartej na czas określony.
W teorii zatem, klauzula odstępnego dotyczy relacji wyłącznie na linii klub – piłkarz. Nowy pracodawca danego zawodnika pod względem prawnym nie odgrywa w tym równaniu żadnej roli. W praktyce jednak sprawa ma się zgoła inaczej: żaden piłkarz nie wykupi przecież swojego kontraktu, żeby udać się na bezrobocie. Oczywiste jest zatem, że w rzeczywistości środki, które przekaże on swojemu dotychczasowemu klubowi będą pochodzić od nowego pracodawcy. Co za tym idzie, piłkarz w praktyce będzie tylko swoistym pośrednikiem, który najpierw otrzyma kwotę X od swojego nowego klubu, by następnie od razu przekazać tę samą kwotę na konto dotychczasowego zespołu.
To zaś może mieć istotne konsekwencje – podatkowe oraz faktyczne.
Łaskawy fiskus…
Tu dochodzimy do pierwszego mitu – przyjęło się uznawać, że pozyskanie przez klub piłkarza poprzez wpłatę klauzuli odstępnego jest droższe niż jego transfer. To stwierdzenie było niegdyś prawdziwe, a u jego podstaw leżała interpretacja hiszpańskiego fiskusa. Skoro bowiem piłkarz otrzymuje od swojego nowego pracodawcy kwotę X, to powstaje u niego przychód, a zatem… powinien zapłacić podatek. A ten może sięgać niemal 50%. Co za tym idzie, gdy np. Bayern Monachium w 2013 roku pozyskiwał Thiago Alcântarę, to aktywując jego klauzulę odstępnego musiałby mu przekazać nie tylko kwotę 18M euro przeznaczoną dla FC Barcelony, ale także i "pokryć" podatek od uzyskiwanego przez Hiszpana przychodu. Bardziej opłacalne dla Bawarczyków niż aktywowanie klauzuli okazało się zatem zapłacenie 25M euro bezpośrednio Barçy.
To już jednak odległa przeszłość. Zgodnie z interpretacjami urzędu skarbowego z 2016 roku, po stronie piłkarza nie powstaje w istocie przychód podlegający opodatkowaniu – bo przecież całą otrzymaną kwotę przekazuje on natychmiast swojemu dotychczasowemu klubowi. Wynika to z odszkodowawczego charakteru klauzuli odstępnego, o którym pisaliśmy na początku. Co za tym idzie, nowy pracodawca może przekazać zawodnikowi kwotę odpowiadającą klauzuli, bez niebagatelnej, blisko 50% "górki".
Warto przy tym wspomnieć, że od kilku lat wpłata klauzuli odstępnego nie tylko nie jest już zatem mniej korzystna od transferu, lecz… może być nawet bardziej kusząca. Wynika to z faktu, że transfery piłkarzy dokonywane są na linii klub – klub, a zatem podlegają opodatkowaniu podatkiem VAT (w Hiszpanii jego stawka to 21%). Klauzula odstępnego dotyczy zaś relacji pomiędzy klubem, a danym zawodnikiem, w związku z czym nie mamy do czynienia z podatkiem. W praktyce różnica z reguły będzie niewielka (VAT naliczony przy transferze klub najczęściej będzie mógł odliczyć), ale warto mieć to na uwadze.
… i problemy gotówkowe
Skoro wszystko wygląda tak pięknie, dlaczego zatem kluby dalej dążą do tego, żeby unikać aktywowania klauzul odstępnego, nawet za cenę podwyższenia kosztu danej operacji? Odpowiedź jest prosta – chodzi o pieniądze.
Gdy kluby dogadują się ze sobą co do transferu, najczęściej płatność dokonywana jest w ratach. Możliwe jest ustalenie dogodnych terminów płatności, powiązanie części kwoty odstępnego ze zmiennymi… słowem – rozłożenie w czasie momentu, w którym księgowa fizycznie będzie musiała zlecić przelew. To z tego względu w sprawozdaniach finansowych pojawiają się niekiedy oczekujące płatności za piłkarzy, którzy dawno już klub opuścili (co zawsze zresztą budzi śmiech niezorientowanych w realiach kibiców).
W przypadku klauzuli odstępnego nie ma żadnej elastyczności i żadnego pola manewru. Jeżeli chcesz ją aktywować, to musisz jednocześnie wpłacić całość kwoty, co do ostatniego centa. Nie ma negocjacji, rozkładania płatności na raty, wciskania zawodników w rozliczeniu… płacisz wszystko od razu albo odchodzisz z kwitkiem, take it or leave it. A skoro większość klubów nie posiada skarbca wypełnionego złotem, to wypłacenie naraz kilkudziesięciu milionów euro może się okazać poważnym ciosem dla ich płynności finansowej.
To właśnie z tego względu obserwować możemy próby dogadania się z dotychczasowym pracodawcą danego piłkarza na transfer, nawet jeżeli sumarycznie będzie on kosztować więcej niż aktywowanie klauzuli odstępnego.
P.S. Wracając jednak do wspomnianego na początku tekstu Nico Williamsa: Athletic jest słynny z tego, że nie negocjuje klauzul odstępnego. Całą kwotę, mającą wynosić rzekomo 58-60 milionów euro, trzeba by było zatem wpłacić na konto Basków natychmiast. Czeka nas więc najpewniej kolejna długa, letnia saga.
Komentarze (25)