Barcelona zwyciężyła w Paryżu i jest bliżej półfinału Ligi Mistrzów!

Błażej Gwozdowski

10 kwietnia 2024, 19:49

685 komentarzy

Fot. Getty Images

Paris Saint-Germain

PSG

Herb Paris Saint-Germain

2:3

Herb Paris Saint-Germain

FC Barcelona

FCB

  • Ousmane Dembélé 48'
  • Vitinha 50'
  • 37', 62' Raphinha 
  • 77' Andreas Christensen 
  • Barcelona zwyciężyła z PSG 3:2 po bardzo emocjonującym widowisku
  • Dwie bramki zdobył Raphinha, a decydujące trafienie zanotował Christensen, natomiast goście odpowiedzieli golami Dembélé i Vitinhi
  • W rewanżu nie zagra Sergi Roberto, który ujrzał dzisiaj żółtą kartkę 

Przed pierwszym spotkanie ćwierćfinałowym Ligi Mistrzów w Barcelonie trwał wyścig z czasem. Ostatecznie do kadry powrócili De Jong, Pedri oraz Christensen, ale tylko Holender rozpoczął mecz od pierwszej minuty. Xavi postawił na mieszankę doświadczenia z młodością i talentem. Nie było żadnych niespodzianek w defensywie, gdzie na środku wystąpili Cubarsi oraz Araujo, a na bokach Koundé i Cancelo. W pomocy do powracającego Frenkiego dołączyli Sergi Roberto oraz Gündoğan. Skrzydła należały do Raphinhi i Lamine’a Yamala, natomiast najbardziej wysuniętym piłkarzem był oczywiście Robert Lewandowski.

Gospodarze od początku zaatakowali, wykorzystując szybkość Dembélé. Udało się jednak odeprzeć pierwszą ofensywę, choć Mbappe oddał niecelny strzał. W odpowiedzi Raphinha uciekł obrońcom i stanął oko w oko z Donnarummą, ale okazję zmarnował. Chwilę później znów byliśmy pod drugim polem karnym, gdzie na bramkę uderzył Vitinha, a piłkę spokojnie złapał Ter Stegen. Niemiec poradził sobie także ze strzałem zza pola karnego Asensio. W 19. minucie efektownie w polu karnym przedarł się Mendes, ale zablokował go Araujo. Chwilę później Barcelony była bardzo blisko objęcia prowadzenia, ale piłka po strzale głową Lewandowskiego została wybita z linii bramkowej przez Mendesa. W 23. minucie z dystansu uderzył Raphinha, a Donnarumma świetnie interweniował.

Pierwsze 25 minut meczu było dość wyrównane. PSG próbowało prowadzić grę, ale to Barcelona miała lepsze okazje do zdobycia bramki. W 28. minucie Ter Stegen stanął na wysokości zadania po kolejnym uderzeniu gospodarzy. Chwilę później Cancelo faulował w polu karnym Mbappe, na szczęście Francuz znajdował się na pozycji spalonej i nie było nawet analizy VAR. W 37. minucie Barcelona za sprawą Cubarsiego zapoczątkowała atak, który przyśpieszył Lewandowski, zagrywając na skrzydło do Lamine’a Yamala. Młody skrzydłowy sprytnie dośrodkował w kierunku Polaka, ale napastnika uprzedził Donnarumma. Zrobił to jednak tak niefortunnie, że piłka spadła pod nogi Raphinhi, który silnym strzałem dał gościom prowadzenie. Gospodarze od razu ruszyli odrabiać straty, ale narażali się na kontrataki. Niestety Barcelona dwie okazje zmarnowała, tracąc piłkę w kluczowym momencie. W doliczonym czasie gry Raphinha świetnie uratował piłkę i odegrał do Lamine’a Yamala, ale Hiszpan fatalnie skiksował przy próbie dośrodkowania. Kolejnych bramek już w pierwszej połowie nie oglądaliśmy. Xavi mógł być zadowolony z postawy swoich podopiecznych.

Luis Enrique dokonał jednej zmiany w przerwie. W miejsce Asensio pojawił się Barcola. W 48. minucie w polu karnym zatańczył z obrońcami Dembélé i huknął w kierunku bliższego słupka nie do obrony. Znów mieliśmy remis. Nie minęły dwie minuty, a było już 2:1 dla gospodarzy. Świetnie rozegrana akcja i Vitinha wpakował piłkę do siatki. W 55. minucie uderzył Barcola, a Ter Stegen sparował piłkę na poprzeczkę. Gospodarze się rozpędzali, a Barça nie potrafiła się zorganizować ani w obronie, ani w ofensywie. W 62. minucie wpuszczony na boisko chwilę wcześniej Pedri zagrał do Raphinhi, a Brazylijczyk pewnym strzałem wyrównał stan gry. Na placu nie było już ani Roberto, ani Lamine’a Yamala, a poza wspomnianym asystentem na boisku pojawił się Felix. W 70. minucie Raphinha uderzył z rzutu wolnego, ale tym razem Donnarumma pewnie chwycił piłkę. Chwilę później świetną interwencję w obronie zaliczył Ronald Araujo, blokując w ostatniej chwili Barcolę wślizgiem.

Xavi na ostatni kwadrans posłał do gry Christensena i Ferrana Torresa w miejsce De Jonga i Raphinhi. Właśnie Duńczyk zaraz po wejściu uwolnił się spod opieki obrońców w polu karnym i strzałem głową pokonał bramkarza PSG! Barcelona znów prowadziła i po zmianach wyglądała na odnowioną. Gospodarze w ostatnich 10 minutach znów odważniej zaatakowali. Na boisku pojawili się Ramos oraz Fermín – Luis Enrique szukał gola, natomiast Xavi dał odpocząć Gündoğanowi. Goście wyczekiwali okazji do kontrataku, broniąc się bardzo głęboko. Z dystansu uderzał Mbappe, ale po kontakcie z obrońcą piłka wyszła za linię końcową, a z rzutu rożnego nic nie wyniknęło. Ostatecznie podopiecznym Xaviego udało się utrzymać skromne prowadzenie i do rewanżu podejdą z przewagą jednego gola. Oba zespoły zaprezentowały dzisiaj świetne widowisko, a zwyciężyła drużyna przede wszystkim skuteczniejsza. Brawa dla Raphinhi, który rozegrał jeden z najlepszych meczów w barwach Barcelony. Świetny był też Cubarsi, a i Araujo miał swoje momenty. Za tydzień trzeba zrobić swoje i awansować do półfinału Ligi Mistrzów. 

Paris Saint-Germain: Donnarumma, Marquinhos, Beraldo, L. Hernández, N. Mendes, Kang-in Lee (min. 61, Zaire-Emery), Vitinha, Fabian Ruiz (min. 86, Ramos), Asensio (min. 46, Barcola), Dembélé, Mbappé.

FC Barcelona: Ter Stegen, Koundé, Araujo, Cubarsi, Cancelo, Sergi Roberto (min. 61, Pedri), De Jong (min. 75, Christensen), Gündoğan (min. 85, Fermín), Lamine Yamal (min. 61, Felix), Lewandowski, Raphinha (min. 76, Ferran Torres).

 

REKLAMA

Poleć artykuł

Aby dodawać komentarze, musisz być zalogowany.

Podczas meczu rozmawiałem z ziomkami o Roberto, wspominaliśmy MSN, Sergiego bramke z PSG na 6:1, Inieste, Xaviego, Rakiticia i jego pracowitość, Ronaldinho, umiejętność rozgrywania Suareza, Puyol, Abidal, ogólnie wielką, wielką Barce. No i siedział z nami kilka lat młodszy chłopaczek z pracy i gość totalnie nie wiedział o czym mówimy. Jest to dla mnie takie uczucie jakby tamte czasy dla mnie były dość niedawno, a dla młodszych to historia. Fajna sprawa. Zaczynam rozumieć sentyment do swojego pokolenia idoli futbolu.
Jedna z puent całej tej rozmowy z koleżką była taka, że Roberto to ostatni gracz poprzedniego pokolenia z La Masii który nadal gra w Barcy :D

@NorbiTBOB Też tak mam, ale co ciekawe mój tata również największym sentymentem darzy epokę Barcy Pepa i później Enrique oraz reprezentacji Hiszpanii z tej samej epoki. Oczywiście czasem wspomina jeszcze czasy Bońka, Laty i Deyny, ale gdy wspominamy zwycięskiego gola Iniesty przeciw Chelsea, 5:0 przeciw Realowi, 6:1 przeciw PSG i inne historyczne widowiska, wpada w największą nostalgię. To po prostu była magia i cieszę się, że mogłem ją przeżyć

@NorbiTBOB Takie rozkimny to znak, że się zestarzałeś :D

@NorbiTBOB Tak to leci. Jakbyśmy zaczęli gadać o reprezentacji Polski i padło np nazwisko Smolarek to ja bym pewnie mówił o Włodzimierzu, inny o Ebim, a inny by nie wiedział o kim rozmawiamy. Jestem ciekawy ilu kibiców kojarzy że Szczęsny z Juve i reprezentacji to syn Szczęsnego z naszej ligi i reprezentacji. Ktoś śledzi każdy mecz i jego okoliczności, ktoś inny sprawdzi wynik i skład żeby miał o czym pogadać w pracy.

@Adran360 wiem, to jest ten mniej fajny fakt :'(
@slayer no dokładnie, ja jestem raczej z pokolenia Ebiego, ale młodsi to na informację, że mieliśmy czarnoskórego reprezentanta Polski przecierają oczy ze zdumienia.
Piłka nożna to piękny sport zwłaszcza jak śledzi się go uważnie od dziecka. Za eksperta sie nie uważam, ale fakt, że odkąd nauczyłem sie chodzić i od razu ciągnęło mnie do piłki przywołuje mnóstwo wspomnień z dzieciństwa. No i moja pierwsze koszulki ever: Jurek Dudek i Ronaldinho z kadr. Potem jeszcze Gerrarda z Liverpoolu miałem, piękna sprawa.
« Powrót do wszystkich komentarzy