Już w pierwszej połowie meczu Barcelony z Las Palmas mieliśmy do czynienia ze sporą kontrowersją sędziowską. Arbiter Mateo Busquets Ferrer anulował trafienie Raphinhi, odgwizdując pozycję spaloną.
Brazylijczyk znajdował się na ofsajdzie przy zagraniu jednego z kolegów, ale początkowo nie uczestniczył w akcji, ponieważ to Robert Lewandowski walczył o futbolówkę z Coco. Po niefortunnej interwencji defensora Las Palmas piłka trafiła jednak do Raphinhi, który wpakował ją do siatki. Po chwili arbiter odgwizdał spalonego za to wcześniejsze ustawienie skrzydłowego Barcelony.
Łukasz Rogowski zgadza się z decyzją sędziego, wskazując, że obrońca Las Palmas nie skasował spalonego, ponieważ nie zagrał w sposób rozmyślny, a Lewandowski nie dotknął piłki (pytanie, czy na pewno?). Z kolei Archivo VAR jest przeciwnego zdania. Portal uważa, że nie było spalonego, bo Coco dwukrotnie zagrał piłkę w sposób dobrowolny (nie był to rykoszet, odbicie czy zablokowanie zagrania rywala), a sędzia liniowy podniósł chorągiewkę, mimo że Raphinha nie miał wpływu na akcję w defensywie. Archivo VAR podsumowuje, że VAR wymodelował regulamin według własnego uznania.
twitter.com/zawodsedzia/status/1774170882425979057
twitter.com/ArchivoVAR/status/1774175063941513599
Barrenechea Montero z Mundo Deportivo też twierdzi, że bramka powinna zostać uznana, ponieważ Raphinha był 12-14 metrów od piłki. Z kolei Pavel Fernández z telewizji Gol uważa, że sędzia podjął dobrą decyzję, ponieważ futbolówka trafiła do zawodnika, który był na pozycji spalonej na początku akcji.
AKTUALIZACJA
22:27 Przy uznanym trafieniu Raphinhi Brazylijczyk specyficznym gestem "zadedykował" gola systemowi VAR.
twitter.com/relevo/status/1774186382774202673
Komentarze (61)
I jak real gra piach to nie wiem co my gramy :D