Xavi podczas konferencji prasowej przed meczem z Osasuną przyznał, że już parę miesięcy temu podjął decyzję, że to będzie jego ostatni sezon w Barcelonie. Stwierdził również, że praca drużyny nie jest odpowiednio doceniana. Udzielił też pewnych rad następnemu trenerowi Barcelony.
[Marta Mauricio, Barça Studios] To pierwsze spotkanie po twoim ogłoszeniu... Jakiego meczu z Osasuną się spodziewacie?
Xavi: Po ogłoszeniu mojego odejścia po sezonie, myślę jako barcelonista, że teraz najważniejsza jest jedność. To ważne przesłanie po tym niełatwym momencie, jeśli chodzi o rezultaty. Potrzebujemy jedności. Powiedziałem to mojego pierwszego dnia, praktycznie podczas prezentacji drużyny przed meczem o Puchar Gampera. Mówiłem, że potrzebujemy zjednoczenia całego barcelonismo. A teraz bardziej niż kiedykolwiek. To trudne momenty, przede wszystkim dla kibiców, którzy w żadnym momencie nas nie zawiedli. Bardzo dziękuję za wsparcie w tych dniach po ogłoszeniu decyzji. Reakcje są naprawdę spektakularne. Reakcja szatni jest niesamowita. Uczucie miłości, zjednoczenia... z prezydentem również jesteśmy zjednoczeni... Uważam, że to moment na zjednoczenie. Ale krok po kroku, to nie koniec sezonu. Chcemy walczyć i jutro mamy rywala, z którym niedawno graliśmy, który jest skałą w defensywie, który traci niewiele goli, który gra bezpośredni futbol... Arrasate pracuje bardzo dobrze. Od wielu lat mają tego samo trenera. Będzie trudno. Przesłanie dotyczy zjednoczenia, aby zakończyć sezon w najlepszy możliwy sposób.
[Ramon Salmurri, Catalunya Radio] Dlaczego uważasz, że problem w drużynie jest mentalny, a nie sportowy?
Uważam, że chodzi o obie rzeczy. Musimy być lepiej zorganizowani, lepiej atakować, lepiej bronić, reagować po stracie piłki..., a to sprawia, że poziom mentalny i pewność siebie spadają, jesteśmy pogubieni w defensywie, poziom indywidualny niektórych zawodników spada i tak samo całego zespołu... Musimy się uporządkować i znów robić to, co w poprzednim sezonie funkcjonowało doskonale. Uważam, że chodzi przede wszystkim o sferę sportową. Ale sfera mentalna również nie jest odpowiednia, musimy być samokrytyczni. Widać, że nie jesteśmy na poziomie i stąd moje ogłoszenie. Decyzję podjąłem już jednak dawno temu. Myślę, że nie docenia się wystarczająco naszej pracy. Przybyliśmy tu w jednym z najtrudniejszych momentów w historii klubu i decyzja wynika z tego. Słyszałem, że to z tego powodu, czy innego, ale chodzi po prostu o to, że uważam, że nie docenia się wystarczająco naszej pracy. Dlatego wiele miesięcy temu, już na początku sezonu, postanowiłem, że to mój ostatni sezon w roli trenera.
[Marta Ramon, RAC1] Mówisz o reakcji zawodników… Wiemy, że to była bardzo uczuciowa reakcja. Jakiej reakcji spodziewasz się na boisku? Jak szatnia „przetrawiła” twoją decyzję?
Wiem, że mamy na co dzień bardzo zgraną grupę, ale i tak byłem zaskoczony. Wiadomości, telefony… wielu piłkarzy chciało porozmawiać indywidualnie… To właśnie zapamiętam. Koniec końców to sport, futbol, a mnie najbardziej interesuje to, jakim kto jest człowiekiem. Piłkarze sprawili, że się wzruszyłem. Odpowiedź była spektakularna. A moja decyzja była właśnie po to, aby reakcja była pozytywna. Ja jestem culé i powiedziałem zawodnikom, że w lipcu czy sierpniu chce przyjść z rodziną na Gampera; że będę ich wspierał… Chcę, aby te cztery miesiące, które zostały, były najlepsze; abyśmy zostawili na boisku wszystko, ja jako pierwszy, ale piłkarze też muszą wykonać krok naprzód i wierzę, że to zrobimy. Zależymy bardzo od tego, aby zawodnicy byli zainspirowani.
[Adria Albets, SER Catalunya] Kto nie docenia waszej pracy? Klub? Prasa? Kibice?
Uważam, że to ogół. Nie klub. Wewnątrz nic nie ma. Ale uważam, że nasza praca nie jest doceniana. A to powoduje pewne wyczerpanie, w dodatku we własnym domu. Myślisz, że cokolwiek się wydarzy, ta praca nie zostanie doceniona. To moje odczucie. Nie chodzi o to, że nie wytrzymuje presji, wręcz przeciwnie! Wytrzymałem wszystko, przybyłem w jednym z najtrudniejszych momentów w historii klubu. Mam poczucie, że ta praca nigdy nie zostanie doceniona, więc wolę nie kontynuować pracy.
[Xavi Lemus, TV3] Poprzez tę decyzję nieco się uwolniłeś… Co zrobiłbyś teraz inaczej?
Wyniki. Jedyne, co mogę kontrolować, to moi piłkarze, wynik, a w tym sezonie zawiedliśmy. Jeszcze możemy rozegrać bardzo dobry sezon, mamy w grze dwa tytuły… sytuacja jest bardzo trudna, aby odrobić te 10-11 punktów do Girony, ale mamy Ligę Mistrzów, która nas ekscytuje, która również będzie trudna, ale chcemy walczyć. Decyzja wynika jednak z poczucia, że cokolwiek się nie zrobi, ta praca nie będzie doceniona. To powoduje taki wysiłek, który nie ma sensu.
[Josep Capel, Radio Nacional] Dlaczego ogłosiłeś tę decyzję właśnie w tym momencie?
Bo potrzebowaliśmy reakcji, tak powiedziałem prezydentowi. Potrzebujemy reakcji i większej ekscytacji. Barcelonismo potrzebuje większej ekscytacji na kolejny sezon. Moim priorytetem jest dobrze odejść z klubu, myśląc o barcelonistach, o prezydencie, o Deco… ten projekt będzie kontynuowany. Uważam, że to dla wszystkich najlepsza decyzja.
[Helena Condis, COPE] Laporta powiedział po waszych spotkaniach, że zaakceptował twoją decyzję ze względu na to, kim jesteś. Czujesz, że jesteś wspierany przez zarząd?
Tak, zawsze. Z ręką na sercu: zawsze i ze wdzięcznością na całe życie. Jestem wdzięczny za szansę, za zaufanie, szczególnie w bardzo trudnych momentach, jak ostatnio. Prezydent powiedział mi, że nie; że będziemy silni, ale ja odpowiedziałem, że nie chodzi o siłę. Powiedziałem, że czuję się silniejszy, niż gdy przybyłem. Udało się odwrócić tę sytuację. Chodzi o to, że nie docenia się niczego, co robimy.
[Alejandro Segura, Radio MARCA] Przez te 2,5 roku mówiłeś, że kibice zatrzymywali cię na ulicy, wspierali… Jak ludzie reagowali przez te dwa ostatnie dni?
Tak jak powiedziałem, mówili, żebym nie odchodził, że to zła decyzja… cóż, rozumiem, że są ludzie, którzy tego nie rozumieją, ale już to wyjaśniłem. Czuje uczucie, sympatię… to naprawdę spektakularne: od zawodników, przez prezydenta, po kibiców… Czuję się bardzo kochany, a to bezcenne. Uważam szczerze i obiektywnie, że wykonaliśmy dobrą robotę. Ale to prawda, że w tym sezonie nie stanęliśmy na wysokości zadania i nie ma co tego pomijać. Uważam, że postawiono fundamenty na przyszłość dla kolejnego trenera.
[Alfredo Martínez, Onda Cero] W sobotę powiedziałeś, że bycie trenerem Barçy jest okrutne i niewdzięczne. Widzieliśmy też, jak mówiłeś do kamery: „Wstyd!”. Dlaczego doszło do tego, że taka osoba jak ty mówi, że praca trenera w Barcelonie jest okrutna i niewdzięczna?
Bo tak jest, tak czuję. Staram się mówić to, co czuję. Sprawiają, że czujesz, że nie jesteś nic wart praktycznie codziennie. Działo się tak z każdym trenerem. Rozmawiałem z Pepem i tak mi powiedział. Rozmawiałem z Ernesto [Valverde] i on również. Rozmawiałem z Luisem Enrique i również widziałem, że cierpiał. Tak jak powiedziałem, musimy się nad tym zastanowić. Mamy problem, jeśli chodzi o wymagania co do tego stanowiska, bo po pierwsze nie ma z tego radości, to nie ta jakość życia… masz poczucie, że przez cały czas grasz o życie. Tak się nie dzieje w żadnym innym klubie. Dlatego mówię, że to okrutne.
[Carlos Monfort, Jijantes] Jeśli od początku sezonu wiedziałeś, że nie chcesz zostać, to jak rozważana była kwestia przedłużenia kontraktu? Czy było to uwarunkowane rezultatami?
Przedłużenie to był temat sprzed wielu, wielu miesięcy. Ten timing nie ma ze sobą nic wspólnego. Moje odczucie dotyczące odejścia miało miejsce na początku sezonu.
[Alex Pintanel, Relevo] Czy po ogłoszeniu decyzji o odejściu jutrzejszy mecz może być jednym z najbardziej emocjonalnych?
Nie, jednym z bardziej emocjonalnych nie. Z jeszcze większą odpowiedzialnością, ponieważ gramy o dużą stawkę. Gramy o to, żeby być jak najwyżej się da w LaLidze, a potem rywalizować w Lidze Mistrzów. Dlatego dalej podchodzę do tego z maksymalnymi nadziejami i energią. Czuję się bardzo dobrze, to prawda, że jestem trochę uwolniony na poziomie osobistym, ale jestem bardzo zmotywowany. Chcę, żeby piłkarze o tym wiedzieli. Chcę nawet dać coś ekstra, żeby to nadal działało.
[Carles Ruiperez, La Vanguardia] W ostatnich godzinach wielu szkoleniowców było łączonych z Barceloną. Trener rezerw powiedział, że takiej szansie nie można powiedzieć „nie”. Jak się czujesz z takimi deklaracjami? Myślisz, że Márquez może pasować?
Rafa jest przyjacielem i być może jego słowa zostały wyrwane z kontekstu, może się źle wyraził. Oczywiście przygotowuje się, żeby być kiedyś pierwszym trenerem pierwszego zespołu Barçy. To dozwolone i naturalne. Zobaczymy, ja nie jestem kimś, kto decyduje, to przede wszystkim kwestia Deco i prezydenta.
[Ferran Martínez, Mundo Deportivo] Jak się mają pod względem fizycznym Ter Stegen, Iñigo i Christensen, który w ostatnich tygodniach był zmieniany?
W przypadku Andreasa mamy brutalny wysiłek, ponieważ ma dużo meczów z dolegliwościami, ale zmusza się do gry. Musimy zarządzać jego minutami, sprawdzać jego odczucia co do bólu. Generalnie na jutro będzie dostępny, ale zamiar jest taki, żeby grał mniej w najbliższych spotkaniach. Iñigo będzie blisko, a Marc być może będzie gotów na mecz z Granadą.
[Fran Ruben, Television Española] Do jakiego stopnia zużycie z tego sezonu pochodzi z tego, że nie sprowadzono ci elementów, o które prosiłeś? Mocno podkreślałeś w tym kontekście defensywnego pomocnika ze względu na odejście takiej legendy jak Busquets.
Nie, to zużycie związane z byciem trenerem Barcelony nie ma nic wspólnego z sytuacją finansową. Sytuacja finansowa nie pozwalała nam na więcej, ale mówiłem już, że jestem człowiekiem klubu i będę nim do końca. Myślę, że nigdy nie narzekałem na sytuację, dostosowaliśmy się do okoliczności, które na nieszczęście były bardzo negatywne. Zdając sobie sprawę z sytuacji finansowej klubu, uważam, że została wykonana bardzo dobra praca. Jestem bardzo dumny, mam bardzo spokojne sumienie, zawsze priorytetowo traktowałem klub i piłkarzy przed sobą. Stąd ta sympatia i uczucie wielu ludzi, generalnie kibiców, piłkarzy… To nie była wymówka, choć mówiliście, że było 200 wymówek, wręcz przeciwnie. Nigdy nie narzekałem, zaadaptowałem się do okoliczności, starając się robić wszystko jak najlepiej. Zdając sobie sprawę, że było wiele trudności.
[Jordi Blanco, ESPN] Oprócz walki o to, co zostaje w tym sezonie, twoim najlepszym dziedzictwem może być twoim zdaniem to, jacy młodzi piłkarze zostaną? Możesz ich posłać więcej na boisko w tej części sezonu?
Powiem to samo, robiłem to, co czułem, że będzie najlepsze dla zespołu, i nadal będę działał w ten sposób. Tak, to jedna z pozytywnych rzeczy, których szczerze mówiąc jest wiele. Daliśmy szansę bardzo młodym piłkarzom, którzy są przyszłością tego klubu. Teraźniejszością i przyszłością. To pozytywna rzecz, nie moja, ale całej struktury sportowej, sztabu. Tak, to jedna z najbardziej pozytywnych rzeczy.
[David Bernabéu, Sport] Czy uważasz, że narracja klubu była odpowiednia? Przybyłeś, gdy nie było już Messiego, nie mogłeś nigdy sprowadzić piłkarzy jakich chciałeś, wygrałeś dwa trofea w drugim sezonie, a narracja była o wygraniu Ligi Mistrzów, trofeów... W moim rozumieniu to postawienie trofeów nad procesem. Nie uważasz, że to też było szkodliwe, że mogli cię osłonić przed wymaganiami zewnętrznymi?
Możliwe, ale gdy się tu pojawiłem, powiedziałem wam, co myślę. Narracją było też to, że gdy mówiłem, że jesteśmy w budowie, zabijaliście mnie. Ja też dzieliłem się swoją narracją. Kiedy mówiłem publicznie, że nie mamy Barcelony z 2010 roku, też była krytyka. Miałem wrażenie, że niezależnie od tego, co zrobię czy powiem, to będzie niewystarczające, i stąd moje odejście. Czułem, że nikt nie kupi tego, co mówię. Ani o wygraniu ligi z 14 punktami przewagi nad Realem, ani wygraniu Superpucharu po historycznym meczu, ani stawianiu na młodzież, ani byciu człowiekiem klubu... Takie mam wrażenie i stąd ta decyzja. Nie uważam jednak, żeby to była kwestia narracji, ponieważ była ona wyjaśniana i też nie zostało to kupione. To temat otoczenia, klubu, wymagań, moja osobista. To po prostu to generowało. Stąd to moje odczucie o odejściu.
[Gemma Mallorca, Beteve] Którzy piłkarze poprosili cię o pozostanie?
Nie no, myślę, że to musi pozostać poufne. Jeśli powiem „Antonio”, „Pepito”, byłoby to niewłaściwe. To nie jest konieczne. Zostaję z całkowitym szacunkiem wszystkich piłkarzy. Myślę, że rozmawialiśmy z ciężkim sercem, i że zjednoczy nas to bardziej na resztę sezonu. Zostały cztery miesiące, wiele meczów. Uważam, że piłkarze zareagują w następnym meczu. To najlepsza decyzja, jaką mogłem podjąć.
[Joan Domenech, El Periódico] Czy przekreślasz bycie trenerem Barçy w przyszłości?
Nie, nie... nie przekreślam. Jestem człowiekiem klubu. Już to mówiłem. Barça będzie miała tego, kogo potrzebuje, ale teraz uważam, że mnie nie potrzebuje. Mam takie poczucie. Czuję, że potrzebujemy większej ekscytacji, innego trenera, innej osoby... Stąd moje ogłoszenie. Ale podjąłem tę decyzję na początku sezonu. Po całym tym wysiłku masz poczucie, że nie docenia się pracy, która według mnie jest bardzo dobra. Nie moja - całego sztabu i obszaru sportowego. Ale absolutnie nic nie przekreślam.
[Laia Cervello, The Athletic] Podkreślałeś wsparcie od Joana Laporty. Chciałabym zapytać, od kogo otrzymałeś największe wsparcie podczas pracy w roli trenera Barcelony?
Na poziomie wewnętrznym od wszystkich. Najbardziej odpowiedzialnym i liderem całego projektu jest prezydent. Myślę, że cały czas okazywał mi zaufanie… Mam do niego tylko dobre słowa i wdzięczność. Myślę, że mamy świetnego prezydenta w klubie.
[Mari Carmen Torres, Marca] Jaką dałbyś radę następnemu trenerowi Barcelony, żeby nie spotkało go to, co ciebie, Luisa Enrique, Valverde...?
Nie, musi przez to przejść. To jest problem [śmiech]. Moja rada polega na tym, żeby był sobą, był naturalny, żeby robił, co czuje. Nie dał na siebie wpłynąć. Ja tak zrobiłem i jestem z tego dumny. Moim marzeniem było trenowanie Barcelony i wygrywanie, grając dobry futbol, co zostało osiągnięte. Obecny sezon nie jest oczywiście taki, jak oczekiwano, trzeba być realistą, ale do tego czasu rzeczy były robione bardzo dobrze i jestem z tego dumny, mam spokojne sumienie, działałem najlepiej jak mogłem dla klubu. Do końca wierzyłem w swoją filozofię i będę wierzył do samego końca w czerwcu. Moja rada polegałaby na tym, żeby się tym cieszył, ale to niemożliwe [śmiech].
Komentarze (50)