Barcelona i Real Madryt wygrały swoje mecze, więc pozostało przekonać się, jaki będzie kształt tabeli po spotkaniu Girony z Sevillą. Drużyna Míchela nie zawiodła i obroniła pierwszą pozycję.
Pojedynek nieoczekiwanie rozpoczął się od prowadzenia Andaluzyjczyków po trafieniu Isaaca Romero w 10. minucie. Nie minęło jednak drugie tyle czasu gry, a Girona prowadziła już… 3:1. W tak krótkim czasie hat-trick zdołał zanotować Dowbyk. Ukrainiec zrównał się tym samym z najlepszym strzelcem LaLigi Judem Bellinghamem, a obaj mają na koncie po 14 bramek.
Po przerwie Girona nadal robiła swoje. W 56. minucie Cyhankow podwyższył prowadzenie po zagraniu Savio, który zaliczył swoją drugą asystę. Chwilę potem Sevilla mogła nawiązać walkę, gdyby Djibril Sow trafił do siatki w dobrej sytuacji, ale uderzył wprost w bramkarza. Girona kontrolowała później przebieg wydarzeń, a w 73. minucie na boisku pojawił się Pablo Torre. Pomocnik wypożyczony z Barcelony przyczynił się do zdobycia piątego gola. Torre posłał idealne długie podanie za linię obrony do Miguela, a ten odegrał do Stuaniego, który wpakował piłkę do siatki.
Girona pewnie wygrała 5:1 i wróciła na pierwsze miejsce w tabeli z przewagą jednego punktu nad Realem Madryt. Drużyna Míchela wyprzedza też Barcelonę o osiem oczek, ale ma jedno spotkanie rozegrane więcej od swoich konkurentów.
Komentarze (9)
Siła tkwi w prostocie i szybkości.