Trzeba przyznać, że Barcelona ma w tym sezonie problem z koncentracją w pierwszych minutach meczów. W listopadowym meczu z Deportivo Alavés podopieczni Xaviego ustawili niechlubny rekord, tracąc gola już w 18 sekundzie meczu, ale wygląda na to, że z lekcji nie wyciągnięto żadnych wniosków.
Już w 2. minucie Unionistas wyprowadziło groźny atak, Mario Losada został wypuszczony na czystą pozycję, ale na szczęście dla FC Barcelony uderzył obok bramkI. Podopieczni Xaviego próbowali rozbijać obronę Salamanki rajdami na skrzydłach. W 6. minucie João Félix dograł piłkę do Ferrana Torresa, który zgrał do Guiu, jego strzał został jednak zablokowany. W 20. minucie przy rzucie rożnym na ziemię padł Christensen; sędzia jednak nie użył gwizdka, a system VAR obecny na tym etapie rozgrywek nie zainterweniował. Już 3 minuty później Blaugrana stworzyła sobie świetną okazję. Z pierwszej piłki uderzał Guiu, ale doskonałą paradą popisał się Martínez.
W dalszych minutach pierwszej połowy piłkarze Barcelony próbowali niezliczonych wrzutek, które lądowały w rękawicach bramkarza lub były z łatwością wybijane przez obrońców. Tragedia nadeszła w 33. minucie. Głębokie dośrodkowanie Serrano z lewego skrzydła świetnie wykorzystał Martin, który strzałem z pierwszej piłki pokonał Iñakiego Peñę. Stracony gol podrażnił Barcelonę, która starała się zdominować grę, narażając się jednak na kontry gospodarzy. Bardzo blisko szczęścia był Rastrojo, który w 44. minucie groźnie uderzył z ostrego kąta, z trudem obronił Peña. W tej sytuacji podziękować bramkarzowi powinien Sergi Roberto. Kapitan w tej akcji przegrał walkę o piłkę i dopuścił do strzału. Brak organizacji taktycznej okazał się zgubny dla zawodników Salamanki. W 45. minucie po rzucie rożnym strzał Rastrojo został zablokowany, a Ferran Torres otrzymał długie podanie od Felixa, po którym stanął twarzą w twarz z Martínezem. Hiszpan oddał płaski strzał w kierunku dalszego słupka, doprowadzając do wyrównania. Xavi nie miał powodów do zadowolenia po pierwszej połowie.
Na początku drugiej częsci spotkania boisko opuścił Christensen, który w pierwszej połowie po jednym ze starć leżał chwilę na murawie. Swój debiut w oficjalnym meczu zaliczył Pau Cubarsi, uzdolniony 16-latek z La Masii. FC Barcelona próbowała zamknąć gospodarzy na własnej połowie, wymieniając podania wszerz boiska. W 58' minucie Cubarsi próbował dogrania do wychodzącego na pozycję Balde, Hiszpan padł w polu karnym, ale sędzia po raz kolejny nie użył gwizdka. Xavi był zmuszony posłać w 61. minucie do boju piłkarzy pierwszego garnituru: na boisku zameldowali się Lewandowski, Gündoğan i Pedri. Wstyd kibice Barcelony mogli poczuć w 66. minucie, kiedy agresywny pressing piłkarzy Salamanki doprowadził do błędu w rozegraniu i wybiciu piłki na aut. Chwilę później świetnym dośrodkowaniem popisał się Martin, ale czujny był Iñaki Peña.
Niespodziewanym wybawiciel Barcelony został Jules Koundé. Obrońca przyjął sobie piłkę około 20. metra i piekielnie mocnym strzałem nie zostawił bramkarzowi szans na interwencję! Asystę przy tym golu zanotował... Pau Cubarsi, który w 71. minucie spóźnił się z interwencją i przy okazji debiutu dostał też zasłużoną żółtą kartkę. Dwie minuty później Alejandro Balde, rozgrywający do tego momentu słabe spotkanie, ruszył z dryblingiem w pole karne i z bliskiej odległości uderzył pod poprzeczkę, dając Barcelonie tak potrzebny oddech. Mając pewny wynik piłkarze Blaugrany zaczęli usypiać grę, wymieniając dużo podań, z których niewiele wynikało. Po wejściu na boisko Gündoğana dużo zyskał De Jong, który mógł pozwolić sobie na więcej kombinacyjnej gry, mając obok siebie Niemca. W 85' minucie Slavy nieźle uderzył z woleja. Pomylił się jednak minimalnie, a sędzia boczny podniósł chorągiewkę, sygnalizując spalonego.
Po gospodarzach coraz bardziej było widać zmęczenie, pozwalali przyjezdnym z Katalonii na coraz więcej pod własnym polem karnym, jednak zawodnicy Barcelony nie mieli już ochoty na wymianę ciosów z trzecioligowcem. W doliczonym czasie gry na ostatni wysiłek zdecydowali się piłkarze Salamanki, ale dwoma interwencjami popisał się Peña, odbierając trzecioligowcom nadzieję na wywalczenie dogrywki.
Do końca meczu nie wydarzyło się już nic ciekawego, FC Barcelona dopełniła obowiązku, awansując do ćwierćfinału Pucharu Króla, co może być jedyną szansą na Puchar w tym sezonie. Na wyróżnienie zasługuje świetna atmosfera na stadionie gospodarzy oraz ładne zachowanie Ferrana Torresa, który wręczył swoją koszulkę choremu na raka kibicowi Salamanki.
FC Barcelona: Iñaki Peña, Sergi Roberto, Jules Koundé, Andreas Christensen (46' Pau Cubarsi), Alejandro Balde, Frenkie de Jong, Oriol Romeu, Fermín López(61' Pedri), Ferran Torres (82' Roque), Marc Guiu(61' Robert Lewandowski), João Félix(61' Gündoğan)
Unionistas Salamanca: Iván Martínez Marqués, Carlos Giménez(60' Sagarna), Ramiro Mayor, Erik Ruiz Álvarez, Ekaitz Jiménez Astigarraga, Álvaro Gómez(60' Nespral), Jordi Tur Antonio, Adri Gómez, Juan Antonio Serrano Llabrés(46' Javier Villar del Fraile), Jorge Rastrojo(60' Slavy) Moro, Mario Losada (80' Teijeira)
Komentarze (406)
Jego walka o górną piłkę polega na wspięciu się na palce i .... liczeniu na cud, że rywal nie wyskoczy do piłki. Każde podanie do tyłu... ja cię....
Mam wrażenie, że Girona notuje taki sezon tylko dlatego, że się go pozbyli z klubu i składu...
Chłopie współczuje Ci kierunku który obrałeś … żal mi go
*oprócz Barcelony Xaviego