Xavi stąpa po cienkim lodzie po porażce w finale Superpucharu Hiszpanii. Każda kolejna klęska przybliży trenera do zwolnienia z Barcelony, a przyznaje to już nawet „nieoficjalny rzecznik” byłego pomocnika Javi Miguel z dziennika AS.
Według dziennikarza mecz z Unionistas w Pucharze Króla stanowi „próbę ognia” dla Xaviego, a ewentualna porażka sprawiłaby, że jego przyszłość będzie praktycznie przesądzona po utracie szansy na dwa trofea w ciągu zaledwie kilku dni. Z kolei wygrana pozwoliłaby złapać oddech projektowi, który obecnie „kona na OIOM-ie”.
Miguel pisze również, że porażka z Realem bardzo dotknęła drużynę na poziomie mentalnym. Pozbieranie się nie będzie więc łatwe, choć trudno wyobrazić sobie lepszy scenariusz na odbicie się od dna niż mecz z trzecioligowcem. Sytuacji nie ułatwia fakt, że trener będzie mógł skorzystać jedynie z czternastu piłkarzy pierwszego zespołu. Oprócz kontuzjowanych Ter Stegena, Marcosa Alonso, Iñigo Martíneza, Raphinhi i Gaviego zapewne nie będzie też João Cancelo, który dziś nie trenował z drużyną. Xavi nie będzie mógł wysłać do gry również zawieszonych za kartki Ronalda Araujo i Lamine Yamala. Z grona defensorów dostępni są jedynie Alejandro Balde, Andreas Christensen i Jules Koundé.
Media podają, że Joan Laporta zjawił się w szatni Barcelony przed treningiem, aby wesprzeć zespół. Prezydent miał rozmawiać nie tylko z Xavim, ale też z piłkarzami. Laporta miał zachęcić drużynę do szukania rozwiązania i udowodnienia, że nie powiedziała ona jeszcze ostatniego słowa w tym sezonie. Zapewnił, że ma maksymalne zaufanie do pracy Xaviego, i dodał, że nadal jest dużo czasu na reakcję i rozegranie świetnej kampanii.
https://twitter.com/DavidIbañez5/status/1747607916016775418
Komentarze (47)
W tym roku może będzie odwrotnie. Może właśnie porażka z Realem i to w takim wymiarze będzie kopem motywacyjnym na resztę sezonu, w szczególności dla obrony, która od początku sezonu gra tragicznie, a już na pewno nie na poziomie z zeszłego sezonu.
Tak, wiem - kolejne naiwne łudzenie się, że karta się odwróci, że zaczniemy nie tyle dominować, co wygrywać, te duże mecze także, ale to cóż innego w tej sytuacji? Nie mamy kasy albo miejsca w FFP ani na trenera ani na zawodników, choć myślę że dobry trener załatwiłby sprawę. Jest z czego rzeźbić.
Ale to się nie wydarzy.
Nie mogę się doczekać - to będzie wieczór - zimowa herbatka, kocyk, chusteczki i mecz Barcelony z Salamancą, a w tle cicho puszczona ścieżka dźwiękowa Requiem dla snu, gdzie muzyka Clinta Mansella i kwartetu smyczkowego Kronos Quartet to będzie idealne uzupełnienie tej wyrafinowanej uczty sportowej.