Aurélien Tchouaméni jest obecnie piłkarzem Realu Madryt, ale przed przybyciem na Bernabéu był uważnie obserwowany przez Barcelonę. Jeden ze skautów wystawił jednak niezbyt dobrą recenzję na temat jego gry. A był nim ojciec Bojana Krkicia, który zajmował swego czasu to stanowisko w klubie. Obserwował francuskiego pomocnika już za czasów jego gry w Bordeaux.
Barcelona była zainteresowana Tchouaménim i obserwowała go na różnych etapach jego kariery. Podczas gry w Monaco Cesc Fabrégas chwalił młodego Francuza i polecił go jako potencjalnego następcę Sergio Busquetsa. To nie była jedyna okazja, kiedy nazwisko Tchouaméni przewinęło się przez klubowe notesy.
Bojan Krkic Senior ujawnił jednak, że kiedy pracował w Barcelonie, negatywnie oceniał tego zawodnika:
- Można opisać go pojęciem czysta siła. Wtedy grał w Bordeaux i widziałem go w trzech meczach. Przeciwko Monaco, PSG i Marsylii, ponieważ zawodników, którzy mają przyjść do wielkiego klubu, trzeba oceniać w ważnych, ligowych spotkaniach. Widziałem pozytywne rzeczy, ale tym, co mnie nie przekonywało, były jego umiejętności gry na małej przestrzeni - tłumaczy w wywiadzie dla Cadena SER.
- W takim zespole jak Bordeaux masz przed sobą dużo miejsca, często kontratakujesz, nie ma aż tak wielkiego nacisku na zawodnika. W Barçy czy Realu wystawia się jednego pomocnika więcej i musisz mieć tę umiejętność szybkiego myślenia: myślisz, decydujesz, wykonujesz. Ja w nim tego nie widziałem.
- Jako środkowy obrońca jest bardzo szybkim zawodnikiem, jest silny, bardzo dobrze zbudowany... Mógłby tam grać, ale nie jest do tego przyzwyczajony. Być może mógłby zostać zmieniony w środkowego obrońcę i tam spisywałby się nawet lepiej niż w środku pola.
Komentarze (25)
Nim podjęto jakieś decyzje.
Ale w naszym klubie to przydała by się jakaś klauzula zakazująca zatrudnianie rodzin pracowników, począwszy od prezesa kończąc na piłkarzach.