FC Barcelona potwierdziła w oficjalnym komunikacie kontuzję Gaviego. Pomocnik zerwał więzadło krzyżowe przednie i uszkodził łąkotkę.
Zgodnie z informacją przedstawioną przez klub, Gavi całkowicie zerwał więzadło krzyżowe przednie w prawej nodze. Doszło również do kontuzji łąkotki zewnętrznej, co jeszcze bardziej komplikuje sytuację zdrowotną zawodnika. Według doktora Ripolla może to oznaczać absencję dłuższą niż 8 miesięcy. Barça oświadczyła również, że Gavi w najbliższych dniach przejdzie operację, po której zostanie przedstawiony kolejny komunikat. Javi Miguel z ASa też uważa, że pomocnik będzie poza grą przez około 8-9 miesięcy.
Gaviemu można przesłać wyrazy wsparcia na oficjalnej stronie internetowej FC Barcelony.
Komentarze (150)
Jest to dramat bo Gavi jest w najgorszym wieku aby przechodzić taką kontuzję sugerując się powtarzalnością problemów zdrowotnych po rekonstrukcji w kolejnych latach, a styl gry naszego talentu delikatnie mówiąc może go narażać na kolejne problemy z więzadłami.
Zerwanie więzadła krzyżowego przedniego bardzo często wiąże się z uszkodzeniem łąkotki, która odpowiada m.in. za amortyzację. Sama rekonstrukcja więzadła naraża uszkodzenie łąkotki, zatem istnieje ryzyko jeszcze większego jej uszkodzenia niż jest i tak uszkodzona mówiąc niemedycznie. Zapomnijmy o przerwie od gry 8-9 miesięcy bo widzę że media nie rozróżniają czasu leczenia od czasu gry na najwyższym poziomie (na boisku). Tutaj będzie trzeba zadbać o niego dużo bardziej niż Balde, Araujo i Pedriego razem wziętych bo w normlanym klubie 8-9 miesięcy mógłoby trwać leczenie, a pozwolenie na grę by wiązałą się z treningami a nie grą w piłę. Zapewne warto to tych 8-9 miesięcy doliczyć przynajmniej 1-2 miesiące na odbudowanie, a minimum drugie tyle do pozycji wyjściowej sprzed kontuzji przy założeniu że nie będzie żadnych komplikacji. Suma sumarum dla mnie to będzie realny transfer do kadry Barcelony w najlepszym przypadku zimą 2024/25.
PS: Pozornie winnym wśród kibiców jest selekcjoner, ale to też wina decyzji samego piłkarza, które zostały wyniesione ze standardów olewania zdrowia piłkarzy w Barcelonie. Myślicie że takie charaktery jak Mbappe, Haaland czy Bellingham by kontynuowali grę nie wiedząc czy są w 100% zdolni do gry w meczu o nic? To kwestia wypracowanych standardów i także mentalu, w którym piłkarz ma odwagę powiedzieć dość w sytuacji gdy nie czuje się w 100% zdolny do gry. Mecz z Gruzją nie wymagał poświęceń ze strony Gaviego, piłkarz nie musiał poświęcać się zdrowotnie oraz nie musiał godzić się na mrożenie bólu. To praca u podstaw - piłkarz decyduje czy robimy zmianę czy ból ma być mrożony jeśli ktoś o tym nie wie. Lekarz na boisku jedynie powierzchownie jest w stanie ocenić problem piłkarza i bazuje na tym co przekazuje mu piłkarz.
W ogóle Haaland to samo. W ostatnim sezonie w Borussi opuścił 1/3 spotkań przez zbyt szybkie powroty na boisko.
@Khajio i @Granto chwila chwila, nie porównuj niemieckich standardów przywracania do gry piłkarzy z tymi jakie są w Barcelonie. Tam nie ma opcji aby po kontuzji od razu grać mecz. Są dziesiątki przypadków w których piłkarz może mieć procedowaną operację a gra - w większości topowych lig to standard. Kluczową kwestią to jak w Niemczech wyglądają procedury zgłaszania przez piłkarzy problemów zdrowotnych - zapewne nie wiecie że piłkarze przechodzą regularnie szkolenia, których zadaniem jest minimalizowanie ryzyka pogłębienia kontuzji lub auto diagnoza problemów stricte boiskowych. W Niemczech nie ma też warunkowego dopuszczenia do gry jak w Hiszpanii, że przez piłkarz bierze ryzyko na siebie biorąc środki przeciwbólowe. Ryzyko Haalanda to żart bo to inny poziom procedur - kibice mogą narzekać że za wcześnie, za późno, że coś tam źle, ale jaki to ma punkt odniesienia. Porównujecie medyczną Szwajcarię do Sudanu.