Barça - klub wielkich historycznych gwiazd pozbawiony obecnie wybitnej postaci w ataku

Dariusz Maruszczak

16 listopada 2023, 15:20

40 komentarzy

Fot. Getty Images

Jednym z problemów obecnej Barcelony jest brak chociaż jednej wielkiej gwiazdy, która potrafiłaby dzięki indywidualnym umiejętnościom przesądzać o losach spotkań. W najnowszych dziejach Blaugrany jest to sytuacja bardzo rzadko spotykana, żeby nie powiedzieć - unikatowa. Duma Katalonii przez lata miała wybitnych piłkarzy ofensywnych, którzy ciągnęli ją do sukcesów i napędzali wielkość klubu na różnych płaszczyznach. Teraz brakuje jej jednak klasowego gamechangera.

Po odejściu Leo Messiego zwracano uwagę, że gra Barcelony wreszcie może stać się bardziej kolektywna. Akcenty będą teraz równomiernie rozłożone, a gra drużyny nie będzie zależała w tak dużym stopniu od jednego zawodnika. Być może ma to swoje racje, ale jednak trudno stwierdzić, żeby efektywność zespołowa Barçy spełniała oczekiwania kibiców.

Katalończykom często nie tylko brakuje zdolności do robienia różnicy w polu karnym rywala, ale wręcz momentami pojawia się coś na kształt słynnej Messidependencii, tylko że bez Messiego. Chodzi o to, że zawodnicy nie biorą na siebie odpowiedzialności i zazwyczaj oddają piłkę najbliżej ustawionemu partnerowi. Brakuje podjęcia ryzyka, brakuje wejścia w pojedynek (i wygrania go) czy wywalczenia sobie pozycji do skutecznego strzału czy podania, a przecież takimi akcjami wygrywa się mecze, przesądza o losach wyrównanych starć. Gracze potrafiący zrobić różnicę często w ostatecznym rozrachunku decydują o tym, czy awansujesz, czy odpadasz.

Piękna historia wielkich gwiazd Barcelony

Odejście Messiego w 2021 roku stanowi pewną cezurę czasową, jeśli chodzi o obecność epokowych gwiazd w zespole Barcelony. Po opuszczeniu przez niego klubu nastąpił niespotykany w najnowszej historii zjazd. Dość powiedzieć, że w klasyfikacji kanadyjskiej najlepszy wynik zanotował (obok autora aż dwóch goli Ousmane'a Dembélé) obrońca Jordi Alba. Żeby przebić rezultat strzelecki Messiego z wcześniejszej kampanii, musimy podliczyć łączny dorobek czterech najskuteczniejszych snajperów sezonu 2021/2022. W poniższych tabelkach będziemy przedstawiać wybrane sezony (na wszystkie brak miejsca w takim artykule) z wynikami ofensywnych gwiazd Barcelony na bazie danych z Transfermarkt.

Sezon Piłkarz Mecze Gole Asysty
2021/2022

 

Dembélé 32 2 13
Depay 38 13 2
Aubameyang 23 13 1
2020/2021

 

Messi 47 38 14
Griezmann 51 20 13
Dembélé 44 11 5
2019/2020

 

Messi  44  31  27
Suárez  36  21  12
Griezmann  48  15  4

Co oczywiste, przed odejściem Messiego Barcelona przez długie lata mogła liczyć na kogoś, kto dzięki swoim wybitnym umiejętnościom przesądza o losach rywalizacji. Argentyńczyk przez blisko piętnaście lat był w stanie robić różnicę na najwyższym poziomie. A przecież w tym czasie miał do pomocy również innych wybitnych piłkarzy, jak Luisa Suáreza, Neymara czy Samuela Eto’o. Urugwajczyk nawet w swoim ostatnim sezonie 2019/2020, gdy był powszechnie krytykowany, miał podobną częstotliwość strzelania goli (co 127 minut) jak Robert Lewandowski w ostatniej kampanii (co 120 minut), a przecież El Pistolero zaliczył więcej asyst.

Byli też inni napastnicy, jak David Villa, Pedro, Alexis Sánchez czy Zlatan Ibrahimović, których wyniki też były dużo lepsze od obecnych napastników Barçy z drugiego szeregu. Dorobku słynnego tridente MSN nawet nie ma co porównywać, bo były to liczby na kosmicznym poziomie. Oczywiście wielki wpływ miał też w tym okresie najlepszy środek pola w dziejach klubu, a Xavi czy Iniesta zaliczali niebotyczną liczbę asyst.

Sezon Piłkarz Mecze Gole Asysty
 2015/2016  Suárez 53  59  24 
 Messi  49 41 24 
Neymar   49 31  25 
 2011/2012 Messi 60 73   32
Fàbregas 48 15  20 
Alexis 41  14 
 2008/2009 Messi  51  38 19 
Eto'o  52 36 
Henry   42 26  11 

Natomiast przed Messim wielką gwiazdą Barcelony był Ronaldinho. Nawet w sezonie przejściowym 2007/2008, gdy Argentyńczyk dopiero zaczynał przejmować pałeczkę po Brazylijczyku, drużyna miała oprócz nich do dyspozycji także takich wyjątkowych napastników jak Thierry Henry czy wspomniany Eto’o. Wcześniej miał miejsce stosunkowo krótki, ale epicki prime Ronaldinho, jednego z największych czarodziejów w historii futbolu, laureata Złotej Piłki z 2005 roku. Wielki finał Ligi Mistrzów 2006 to nie był jego dzień, ale gdyby nie on, to Barça zapewne nie zagrałaby w tym spotkaniu, o czym świadczy cudowna asysta do Giuly'ego w półfinale z Milanem.

Sezon Piłkarz Mecze Gole Asysty
2007/2008   Henry  47 19  12 
 Eto'o  28 18 
 Messi  40 16  16 
 2005/2006  Eto'o  47 34  10 
 Ronaldinho  45 26  24 
 Larsson  42 15 
 2003/2004  Ronaldinho  45  22  11
 Saviola  46 19 
 Kluivert 26  10 

Jeszcze przed przybyciem Ronaldinho, które odmieniło historię klubu, Barcelona mogła liczyć na wielkie gwiazdy w ataku, mimo że klub miał długą serię bez trofeów na początku tego stulecia. Nawet w kryzysie Patrick Kluivert potrafił jednak dostarczać dwucyfrową liczbę bramek i asyst, a lepsze wyniki niż obecnie np. Raphinha notował Javier Saviola. A przecież był też Rivaldo – zdobywca Złotej Piłki w 1999 roku. Gdy Brazylijczyk powoli schodził ze sceny, właśnie okres 2001-2003 wydaje się ostatnim najlepszym odniesieniem do dzisiejszych czasów Barcelony, pozbawionej wybitnej postaci robiącej różnicę w ataku, choć wtedy bramki rozkładały się na duet atakujących.

Sezon Piłkarz Mecze Gole Asysty
 2002/2003  Kluivert  51  21  12
 Saviola 51  20
 Luis Enrique 26  10 
 2001/2002  Kluivert  50 25   16
 Saviola  49 21   12
 Rivaldo  33  14  8
 2000/2001  Rivaldo  53  36  10
 Kluivert  48  25  8
 Luis Enrique 41   16  7

Możemy też cofnąć się do końcówki XX wieku. Oprócz Rivaldo brylował wtedy również źle wspominany w Barcelonie Luis Figo. W sezonie 1996/1997 rewelacją był inny późniejszy piłkarz Realu Madryt – Ronaldo Nazario. Wielkiej gwiazdy tak naprawdę mogło brakować w kampaniach 1994/1995 i 1995/1996, czasów schyłkowych Romario i Christo Stoiczkowa, którzy błyszczeli w czasach Dream Teamu, gdy Figo dopiero wchodził do drużyny. Zwłaszcza wyniki z tych drugich rozgrywek przypominają nam sezon 2021/2022, gdy najlepszymi strzelcami byli przeciętni w perspektywie historycznej napastnicy. Natomiast Stoiczkow w 1994 roku sięgnął po Złotą Piłkę, a o tę nagrodę rywalizowali też inni gracze Barçy - Michael Laudrup czy Gheorghe Hagi. Pewnie dostałby ją też Romario, ale wówczas nie brano pod uwagę piłkarzy spoza Europy.

Sezon Piłkarz Mecze Gole Asysty
 1999/2000  Rivaldo  48  28  18
 Kluivert  38  16  14
Figo   45  8  17
 1996/1997  Ronaldo  49 47 13 
 Luis Enrique  51  18  5
 Figo 50  14 
 1995/1996  Meho Kodro  43  15  2
 Oscar García  37 14   1
 Figo  52  8  7

 

 

1994/1995 Stoiczkow 39 17 3
Jordi Cruyff 36 9 1
Begiristain 32 8 1
 1993/1994 Romario 47 32 10
Stoiczkow 48 24 12
Begiristain 34 9 4

Wybitna jednostka generuje przychody

Nie będziemy tu wdawać się szczegółowo w kwestie związane z marketingiem, ale obecność wielkiej gwiazdy też wpływa na zainteresowanie sponsorów czy sprzedaż klubowych produktów. Wystarczy przypomnieć, jak wielkie wpływy odnotowało PSG po przybyciu Messiego. Władze klubu z Paryża twierdziły, że zaowocowało to podpisaniem kolejnych 10 kontraktów sponsorskich, a przychody z umów wzrosły z 3-5 milionów euro do 5-8 milionów. PSG dzięki Messiemu po raz pierwszy przekroczyło milion sprzedanych koszulek. Aż 60% z całej puli stanowiły trykoty z nazwiskiem Argentyńczyka. Już trzy godziny po jego prezentacji klub zarobił z tego tytułu ponad 900 tysięcy euro. W pierwszym sezonie z Messim liczba osób śledzących PSG w mediach społecznościowych wzrosła o 15 milionów. A przecież zwiększyły się również wpływy z biletów. Podsumowując, klub z Paryża osiągnął rekordowy przychód na poziomie 700 milionów w dużej mierze dzięki crackowi z Rosario.

Sama obecność Messiego ogromnie zwiększyła też zainteresowanie Interem Miami i całą ligą MLS. Dlatego Barcelonie również pod tym względem przydałby się ktoś generujący takie przychody. Nawet biorąc pod uwagę wydatki na wynagrodzenie zawodnika. Problem w tym, że pozyskanie czy wychowanie takiego gracza jest bardzo skomplikowane, a na razie trudno liczyć, żeby ktokolwiek mógł w najbliższym czasie odgrywać taką rolę w Blaugranie.

Gasnąca gwiazda

W Barcelonie takim frontmenem miał być w założeniu Joana Laporty Robert Lewandowski. Dlatego właśnie został sprowadzony, mimo bycia po trzydziestce, ponieważ prezydent potrzebował wielkiej gwiazdy, a ta akurat była w jego zasięgu. Polak był innego typu crackiem niż Messi czy Neymar, ale jego zabójcza skuteczność też stawiała go wśród największych. Niestety po mundialu wydajność Lewego znacznie spadła i napastnik do tej pory nie wrócił na swój najwyższy poziom. Choć według ostatnich doniesień koszulki z jego nazwiskiem nadal sprzedają się najlepiej. Jakie byłyby jednak wyniki finansowe, gdyby Lewandowski był jeszcze efektywniejszy? 

35-latek nadal jest najlepszym strzelcem drużyny i pod względem liczbowym wcale nie wygląda źle (41 goli w 60 meczach), ale jednak na palcach jednej ręki można policzyć spotkania, w których przesądzał o wynikach dzięki swojej świetnej postawie indywidualnej. Lewandowski wręcz sprawia drużynie określone problemy, gdy cofa się po piłkę i próbuje rozgrywać, choć w Bayernie takie próby były dużo bardziej efektywne. Oczywiście należy też w jakimś stopniu docenić sam dorobek bramkowy Lewandowskiego, którym nawiązuje do najlepszych wyników sprzed ery Messiego. Choć rzecz jasna wtedy futbol też był inny niż obecnie, co trzeba brać pod uwagę.

Bez wątpienia przydałoby się jednak więcej momentów, w których widzielibyśmy, że to Lewandowski ciągnie drużynę w tych finalnych fazach akcji. Wcale niekoniecznie poprzez jakiś wybitnie efektowny drybling, tylko decydującą rolą w konkretnych momentach na bazie swojej jakości. Jak przy ostatniej bramce głową w starciu z Alavés, trafieniu z Mallorcą w poprzednim sezonie, czy dublecie w pojedynku z Interem na Camp Nou. Wtedy to Polak pokazywał, że to on zamierza wziąć zespół na plecy i go gdzieś doprowadzić. Tego właśnie mi u niego brakuje. Chęci na pewno są, ale wykonanie najczęściej bywa rozczarowujące. Lewandowski w skali historycznej z pewnością jest postacią wybitną, ale w Dumie Katalonii już się tak niestety nie prezentuje.

Pochmurne niebo

Barcelona może mieć czołowych graczy na różnych pozycjach, jak Marca-André ter Stegena, Ronalda Araujo czy Frenkiego de Jonga. Każdy z nich może robić dużą różnicę na korzyść katalońskiego klubu. Chodzi jednak o to, żeby mieć kogoś, kto w finalnej fazie akcji będzie potrafił regularnie decydować o wynikach, wciągnąć zespół na ten jeden, decydujący szczebel wyżej dzięki swojej jakości, nawet jeśli uznamy, że to inni doprowadzali drużynę na 10 poziom. Tak jak Real potrzebował momentami Cristiano Ronaldo czy Karima Benzemę, choć zespół trzymali na powierzchni Luka Modrić czy Sergio Ramos. De Jong, Pedri, Gavi czy Gündoğan to konstrukturzy, którzy wraz z defensorami i bramkarzem tworzą cały budynek, ale bez wykończenia nie będzie można go oddać. Tak to w futbolu jest, że do sukcesu potrzebni są zawodnicy tworzący podstawę drużyny, ale też często ktoś, kto zrobi różnicę w końcowej fazie. Do tego potrzeba wybitnych umiejętności i odpowiedniego charakteru.

Niestety obecnie w Barcelonie nie widać nikogo takiego na dłuższą metę. Raphinha może być przydatny, ale nie będzie decydujący w takiej perspektywie. João Felix ma większy talent, ale jest niezwykle chimeryczny. Ferran Torres efektywność bierze bardziej z dzikiej determinacji niż z możliwości. Ofensywni piłkarze Barcelony przypominają zatem raczej przelatujące meteory niż stale świecące gwiazdy. Cała nadzieja w Lamine Yamalu, który potencjalnie może stać się wybitną jednostką, ale do tego jeszcze bardzo daleka droga. Na tym etapie kariery trudno też wierzyć, że wielką postacią ataku Barcelony może być Ansu Fati, a Vitor Roque dopiero będzie musiał zostać przetestowany w europejskim futbolu. Takie są obecnie warunki, również z powodu fatalnego zarządzania klubem przez lata, więc trzeba się z tym pogodzić, że na pochmurnym niebie trudno będzie dostrzec wielką gwiazdę.

Sezon Piłkarz Mecze Gole Asysty
2022/2023 Lewandowski 46 33 8
Raphinha 50 10 12
Dembélé 35 8 9
2023/2024   Lewandowski  14  4
Torres 16 5 2
Felix 14 3 4

Warto w tym momencie przedstawić wyniki naszej ankiety dotyczącej tego, który piłkarz Barcelony jako następny może zdobyć Złotą Piłkę. Użytkownicy FCBarca.com najczęściej wskazywali właśnie na Lamine Yamala (41,85%), a na dalszych pozycjach znaleźli się Pedri (25,54%), Gavi (7,86%), De Jong (7,2%) i Lewandowski (5,42%). Warto jednak dodać, że bardzo wielu komentujących uważa, że żaden gracz Blaugrany nie jest materiałem na kolejnego zdobywcę Złotej Piłki. Bardzo symptomatyczne.

Być może dałoby się znaleźć przykłady klubów, które zdobywały seryjnie trofea bez wybitnej indywidualności, ale do ich poziomu jako drużyny Barcelonie jeszcze sporo brakuje. Pozostaje w tej sytuacji liczyć na skuteczniejszą grę kolektywną zespołu Xaviego, bo bez tego trudno będzie o jakiekolwiek sukcesy. Tym bardziej, że chcemy mieć też wreszcie jakąś radość z oglądania Barçy, skoro nie mamy wielkiej gwiazdy ofensywnej światowego formatu, która regularnie potrafi robić różnicę, do czego przez długie lata byliśmy przyzwyczajeni.

REKLAMA

Poleć artykuł

Aby dodawać komentarze, musisz być zalogowany.
konto usunięte

Wydaje mi się że Robert Lewandowski jest wybitną postacią w ataku Barcelony. W zespole który jest ciągle budowany i mającym tyle problemów zdrowotnych nie jest łatwo grać na pozycji numer 9. Wcale nie byłbym taki pewny czy Kane lub Haaland w ten Barcelonie mieliby dużo więcej bramek na koncie niż Lewy. Ponad 40 bramek w 60 meczach to znakomity wynik patrząc ile goli łącznie strzela Barcelona oraz ile tworzy sytuacji.

Może ktoś stwierdzi (znowu), że bronię rodaka, natomiast mam żal, że mając tak dobrych pomocników, nikt nie potrafi posłać ciasteczka w kierunku Lewego. Robert dostał ostatnio pół dobrego podania i skończyło się to główką "stadiony świata". Podanie było od obrońcy... Owszem, Lewandowski jest bez formy, ale i tak całą tą ekipę przewyższa liczbami. Skrzydłowi z kolei są bez formy. Powiedzmy sobie jednak szczerze, choć to niepopularne i często nie chce nam to przejść przez gardło, ale brakuje nam Dembélé. Kto ma temu Lewemu podawać albo zrobić różnicę na skrzydle, by napastnik (już jakikolwiek) mógł się urwać od obrońcy? Kto ma zrobić jakieś zamieszanie? Wprowadzić chaos w defensywie rywala? Felix ma tylko przebłyski, Lamine to melodia przyszłości, Ferran co najwyżej dobry joker, Raphinha nie umie kiwać ani też nie jest szybki. Nie widzę nadziei wśród nich. Liczę na Gundo, Pedriego i FdJ, że rozruszają w końcu zespół, bo na razie naszą największą bronią poza Lewandowskim jest Ronald Araújo. Nie mam tu na myśli samych liczb, ale przede wszystkim mental zwycięzcy, granie do końca, branie odpowiedzialności.

To jest niebywałe, że schyłkowy Lucho wykręcał lepsze staty niż obecnie nasze gwiazdy.

Liczby Savioli naprawdę przyzwoite jednak wymagania w Barcelonie zawsze były ogromne bo ja go zapamiętałem z niewykorzystanego potencjału , a obecnie byłby gwiazdą tego zespołu :(

Nie ma mega gwiazdy i nie bedzie. Zarządzanie było fatalne i nie wiem czy teraz jest jakos lepsze. Jesteśmy w finansowym g i szybko z niego nie wyjdziemy. Gwiazdy z topu światowego szybko nie ściągniemy.

Barça - klub wielkich historycznych gwiazd pozbawiony obecnie wybitnej postaci*
Taki powinien być tytuł

W moim przypadku tym magikiem,dzięki któremu pokochałem Barcelonę był Rivaldo i po części Kluivert. No ok ale to prawda zawsze mieliśmy jakiegoś giga cracka

Cyt:" Ferran Torres efektywność bierze bardziej z dzikiej determinacji niż z możliwości." To dosyć odważna teza Darku, ja bym nie zaryzykował. Nie wiem, w którym miejscu kończą się jego możliwości, a gdzie zaczyna i kończy determinacja. Ten piłkarz dla mnie to spory znak zapytania. Oczywiście, w jego przypadku nie można mówić, że to crack.
Artykuł świetny. Czekałem, aż ktoś podejmie ten temat. Sam miałem w głowie podobny pomysł. Zresztą, pisałem ostatnio w komentarzu pod artykułem o Lewym, że kibice są/byli przyzwyczajeni do kreatywnej 10, do piłkarza robiącego różnicę, który potrafił wziąć ciężar gry na siebie, jak nie szło. Robert to niestety, nie ta liga, ale dopóki strzela gole jest drużynie potrzebny.
Zawsze mam ciarki jak oglądam Dinho w akcji. W obecnej drużynie nie ma nikogo, kto byłby w połowie tak dynamiczny jak Brazylijczyk.
Faktycznie, tylko Lamine wygląda na gracza, który daje jakieś nadzieje, oby Xavi go nie zepsuł. Bardzo wierzyłem w Ansu, ale chyba jest zbyt delikatny na wielkie granie. Ma wciąż nadzieję, że napisze kawałek historii w Barcelonie. Roque to ???? w worku. Może będzie dobrym strzelcem, ale nie spodziewam się by był piłkarzem, który sam potrafi coś zrobić. Może kiedyś któryś z trójki małych Messich, choć u żadnego z nich nie widać tej miłości do futbolu, jaką ma ich ojciec.
Tak czy inaczej, pozostaje nam być cierpliwym i czekać.

Barca wydała majątek na Lewego który ma lat ile ma. Plus kilku innych drogich a nie do konca nadajacych się graczy takich jak mimo wszystko Raphina. A tymczasem Bayern kupuje Hary Kane który od razu robi różnicę w ataku.

Od kiedy jestem w stanie sięgnąć pamięcią w tej drużynie była gwiazda najwyższego formatu i zawsze powtarzam, że w tym klubie musi gościć brazylijska magia... Romario, Ronaldo, Rivaldo, Ronaldinho, Neymar (można dopisać Alvesa) laureaci lub finaliści Złotej Piłki, piłkarze z absolutnego topu, dzięki takim zawodnikom dzieciaki zakochują się w danej drużynie. Teraz ze względu na kryzys finansowy czy ogólnie instytucjonalny nie jesteśmy w stanie pozwolić sobie na piłkarza z takiej półki i (nie)stety musimy sami takich produkować. To smutne bo teraz dzieciakowi trudno byłby się właśnie zakochać w Barcelonie, współczuję jak ktoś ma syna i chce zaszczepić w nim miłość do klubu i musi pokazywać mu aktualne mecze. Oby przyjście Vitora utrzymało ten trend, Brazylijczyk w składzie = piękna gra (+ trofea)

PS tak sobie na koniec pomyślałem, że w sumie pokolenie magicznych Canarinhos wymarło, dodatkowo Hiszpania też nie jest już La Furia Rocha, a Barcelona jakoś tak mi się kojarzy z technicznymi Hiszpanami z domieszką (sorki za powtórzenia) brazylijskiej(latynowskiej) magii

Niestety. Dożylismy takich czasów, że do klubu naściągalismy średniaków bez dryblingu, którzy nie są w stanie zrobić żadnej różnicy i wygrywać pojedynków i 35 latka. Wszystko na życzenie Danzela..
konto usunięte

To wogole drużyna bez ikry i osobowości. Skrzydła bez piór, środek ataku bez butów, pomoc bezsilna. Byl Messi, zły bo chodził po boisku, Suarez za gruby, Neymar tez niedobry.
Teraz piękne twarze w reklamach i miałkie na boisku.

Szokujące statystyki w porownaniu do tego co teraz mamy, a dzisiaj w Barcy pomoc nie musi asystować a skrzydlowi nie musza strzelać, mają tylko dryblować xd przynajmniej takie krążą tu opinie

41 goli w 60 meczach, w warunkach Xaviballa, gdzie wszyscy wiemy jak to wygląda, to jest b. dobry, wręcz świetny wynik. Natomiast liczby to nie wszystko. Gdyby częściej czarował jak np. w meczu z Villarrealem w poprzednim sezonie, czy też we wspomnianym meczu z Majorcą byłby lepiej zapamiętany przez kibiców.

Dawid Villa to był kozak. Brał często ciężar strzelania bramek na siebie

Co jak co, ale Lewandowski ma w sobie szczyptę magii. W końcu nie da się racjonalnie wytłumaczyć tak szybkiego zaniku zdolności przyjmowania piłki.

Otóż to, w ataku Barcelony zawsze byli gracze wybitni, potrafiący w zasadzie wszystko, teraz za gwiazdę robi zawodnik, który potrafi "tylko" strzelać, a poza tym któremu już przyjęcie piłki sprawia problem

Tego właśnie mi najbardziej brakuje, jakiegoś magika z przodu, a nie zwykłego rzemieślnika jak Rapha czy Ferran. Liczył człowiek na Ansu, teraz zostaje liczyć na Lamine.

Popatrzmy w ogóle czy na świecie jest dużo takich magików i gwiazd ofensywy jak to było wcześniej. Nie ma dużo gwiazd. Są Mbappe, Haaland, Vinicius, Kane i to tyle. Z czego tak naprawdę dwójka z nich to 9 a nie magicy. Mbappe bazuje na szybkości, najwiecej z magii ma w sobie Vinicius. Słabo to świadczy o obecnej piłce nożnej. Trzeba liczyć, że zaskoczą Yamal, Pedri i na to, że może pojawią się młode talenty na świecie. Piłka nie ma obecnie wielu zawodników, dla których włączałoby się mecze.

Moim zdaniem trochę deprecjonowanie Lewandowskiego i Griezmanna.
Lewy faktycznie ten rok kalendarzowy ma poziom niżej, ale to też zasługa kolegów,
co przykład Antoine jeszcze dobitniej pokazuje, bo jego totalnie nie umiano wykorzystać w Barcelonie. Przy czym jak się okazuje może dawać bardzo dużo w ataku jak i w pomocy, tylko nie w Barcelonie :)

Uuu redakcja ciśnie po Lewym.
No i prawidłowo.