Nowe wyzwanie Xaviego, czyli o "błogosławionym problemie"

Michał Gajdek

22 września 2023, 19:25

11 komentarzy

Fot. Getty Images

Błogosławiony problem. Tak podczas dzisiejszej konferencji prasowej Xavi Hernández określił nowe wyzwanie, które przed nim stanęło. Trener Barcelony po niemal dwóch latach od objęcia sterów spotkał się wreszcie z kłopotem charakterystycznym dla drużyny tej klasy – jak rozdzielić minuty pomiędzy zawodników, żeby wszyscy byli usatysfakcjonowani?

Powrót Ronalda Araujo do składu oznacza, że szkoleniowiec Barçy ma do dyspozycji wszystkich piłkarzy poza Pedrim. Choć kadra Barcelony w tym sezonie jest wyjątkowo wąska pod względem liczbowym, to jednocześnie jest ona dużo bardziej wyrównana, jeżeli chodzi o poziom piłkarzy. Zasadniczo bowiem, pozostawiając na boku bramkarzy, możemy podzielić zawodników Blaugrany na trzy grupy:

- grupa pierwsza, czyli piłkarze, którzy aspirują do bycia zawodnikami pierwszej jedenastki: João Cancelo, Ronald Araujo, Jules Koundé, Andreas Christensen, Alejandro Balde, Frenkie de Jong, Gavi, Pedri, Ilkay Gündoğan, Oriol Romeu, Robert Lewandowski, Ferran Torres, Raphinha, João Felix i Lamine Yamal,

- grupa druga, czyli piłkarze, którzy powinni być świadomi swojej drugoplanowej roli w zespole: Iñigo Martínez, Marcos Alonso, Sergi Roberto,

- grupa trzecia, czyli dopiero wchodząca do drużyny młodzież, na czele z Ferminem Lópezem.

Gorące krzesła

Wszyscy kojarzymy tę zabawę weselną: na środku sali ustawione są krzesła, których zawsze jest o jedno mniej niż uczestników. Goście chodzą wokół krzeseł, a w momencie, gdy muzyka przestaje grać, jak najszybciej zajmują miejsca. Odpada osoba, która nie ma już gdzie usiąść.

Mam wrażenie, że Xavi Hernández mógłby zastosować tę metodę wyboru składu na kolejne mecze. W kadrze mamy bowiem obecnie piętnastu zawodników, którzy z pewnością chcieliby obsadzić dziesięć miejsc dla zawodników z pola dostępnych w każdym spotkaniu.

Zakładając, że do grona bezdyskusyjnych titularów należą João Cancelo, Alejandro Balde, Frenkie de Jong, Ilkay Gündoğan i Robert Lewandowski, a podstawowym systemem gry będzie umowne ustawienie 4-3-3, aż o połowę miejsc w pierwszym składzie będzie toczyć się twarda rywalizacja:

- na pozycji stopera (dostępne dwa miejsca) zawsze rezerwowym pozostanie jeden z trójki: Ronald Araujo, Jules Koundé, Andreas Christensen,

- na pozycji pomocnika (dostępne jedno miejsce) zawsze rezerwowym pozostanie dwóch z trójki: Pedri, Gavi, Oriol Romeu,

- na pozycji napastnika/skrzydłowego (dostępne dwa miejsca) zawsze rezerwowym pozostanie dwóch z czwórki: Ferran Torres, Raphinha, João Felix i Lamine Yamal.

Konfiguracji jest oczywiście więcej - trudno wyobrazić sobie, że Pedri po powrocie nie wskoczy od razu do pierwszego składu... ale to z kolei może spowodować, że dostępne będzie jedno miejsce mniej w ataku. Konkretne nazwiska nie mają zresztą obecnie większego znaczenia, chodzi o ukazanie pewnego mechanizmu. 

Od przybytku głowa nie boli 

Tak, doskonale znam to powiedzenie i wiem, że sezon jest długi i wyczerpujący. W jego trakcie będą się pojawiać zawieszenia, kontuzje, a ostatecznie najpewniej dla wszystkich wystarczy minut. Martwić powinniśmy się raczej, jeżeli „błogosławiony problem” bogactwa przerodzi się w doskonale nam znany niedobór. 

Jednocześnie jednak, mecz meczowi nierówny. Zawodnicy najwyższej klasy chcą grać w najważniejszych spotkaniach – w końcu po to trafiasz do Barcelony, żeby móc wystąpić w El Clásico, Lidze Mistrzów, czy innych atrakcyjnych starciach w lidze. Dla wszystkich zaś miejsca fizycznie nie wystarczy.

Xavi Hernández staje zatem przed zupełnie nowym wyzwaniem w swojej karierze trenerskiej. Do tej pory musiał on raczej zajmować się skleceniem puzzli w postaci drużyny FC Barcelony z niekoniecznie pasujących do siebie elementów, często umieszczając zawodników z dala od ich ulubionych pozycji bądź sięgając do głębokich rezerw. Teraz będzie musiał należycie zarządzać ego swoich podopiecznych, dbając o spełnienie ich sportowych ambicji. Jak przekazać zawodnikowi, który wszystko robi dobrze, że znów nie znalazło się dla niego miejsce w pierwszym składzie?

Być jak Leszek Miller

Trzymając się polskiej konwencji, szkoleniowiec Barcelony powinien zaznajomić piłkarzy ze słowami byłego premiera: „Prawdziwego mężczyznę poznaje się nie po tym, jak zaczyna, ale jak kończy”.

W dzisiejszym futbolu w dalszym ciągu pokutuje tradycyjne przekonanie o wyraźnym podziale zawodników na podstawowych i rezerwowych. Moim zdaniem, staje się ono coraz mniej aktualne: meczów jest coraz więcej, trwają one coraz dłużej, a w prawdziwą rewolucją było wprowadzenie możliwości dokonywania pięciu zmian, która została z nami na stałe po pandemii.

W praktyce trenerzy w trakcie meczu mogą obecnie wymienić aż połowę zawodników z pola. W dodatku, biorąc pod uwagę nowe wytyczne dotyczące czasu doliczonego, piłkarz, który pojawi się na boisku w okolicy sześćdziesiątej minuty może rozegrać nie pół godziny, a nawet czterdzieści minut. Podział na zawodników pierwszej jedenastki i rezerwowych zaciera się i niekiedy to ci, którzy spotkanie kończą, są nawet bardziej istotni niż ci, którzy je rozpoczęli.

Trener-psycholog

Właśnie w tym aspekcie upatruję zatem istotnej roli Xaviego w obecnym sezonie. Kilka tygodni temu mówił on, że trener aktualnie musi być pół-menedżerem, pół-psychologiem. Miał rację – to na niego spadnie bowiem misja przekonania piłkarzy, że nawet jeżeli nie rozpoczynają spotkania, to w dalszym ciągu mogą być bardzo istotnymi członkami drużyny.

W krótkiej dotychczas trenerskiej karierze legendy Barcelony to właśnie sposób, w jaki zarządza szatnią zaimponował mi najbardziej. Xavi potrafił przeprowadzić rewolucję pokoleniową i doprowadzić do tego, że z zespołem bez jakichkolwiek „kwasów” pożegnało się trzech jego kolegów z boiska. Podczas jego kadencji nie mieliśmy do czynienia z żadnymi istotnymi konfliktami wewnętrznymi, a zawodnicy nie szukali sposobu, by przez zaprzyjaźnionych dziennikarzy uderzyć w trenera.

Warto tu przypomnieć, że sam Xavi nie zawsze miał łatwe życie jako piłkarz Barcelony. Oprócz usłanego różami przeważającego okresu jego kariery, w jej początkach długo nie mógł przebić się do składu jako młody piłkarz i był kwestionowany przez kibiców, zaś pod jej koniec musiał pogodzić się z rolą rezerwowego. Jego CV pełne trofeów mówi jednak samo za siebie: odbywało się to z korzyścią dla drużyny. Teraz to przed nim staje zadanie przekonania do tego swoich podopiecznych.

REKLAMA

Poleć artykuł

Aby dodawać komentarze, musisz być zalogowany.

Mecz Crvena Zvezda - FC Barcelona możesz obejrzeć w Canal+ Online
https://bit.ly/BarcelonaMeczeLM

wystarczyło kilka kontuzji i problem z głowy...

Pedri zmiennikiem? Takiej głupoty dawno nie czytałem :D Jestem prawie pewien, że na ławie usiądzie Gundogan

Jaki cel ma „wytłuszczenie” tekstu?
Autor traktuje czytelników jako ameby, które czytają bez zrozumienia tekstu nie wychwytując podstawowych tez?

Propsy, za "Być jak Leszek Miller". Wielu by napisało "cytując klasyka" nie sprawdzając nawet kto jest autorem cytatu. Chyba, że Michał też już prawa wyborcze nabył 30 lat temu ;)

Dawno nie czytałem na tej stronie tak pozytywnego i budującego tekstu ;)

Xavi nabył już trochę doświadczenia jako trener, nie bez racji jest również twierdzenie, że już jako młodziutki piłkarz miał coś do powiedzenia w drużynie i nawet Pep słuchał o czym mówi do niego.
Dlatego też uważam, że sobie poradzi... gdyby o tym nie myślał, nie podpisywałby nowego kontraktu.