Kończy się właśnie pierwsza runda fazy grupowej w europejskich rozgrywkach. W sumie bierze w nich udział czterech piłkarzy wypożyczonych z FC Barcelony: Nico González, Sergiño Dest (obaj w Lidze Mistrzów), Ansu Fati (Liga Europy) oraz Clement Lenglet (Liga Konferencji Europy). Jak poradzili oni sobie w środku tygodnia?
Jako pierwszy swoje spotkanie rozegrał Nico González. We wtorek FC Porto mierzyło się w "barcelońskiej" grupie H z Szachtarem Donieck. Portugalczycy wygrali 3:1, a Nico González wszedł w 73. minucie, lecz nie wyróżnił się niczym szczególnym. Tylko 11 kontaktów z piłką, 3/4 wygrane pojedynki i 100% celności podań (6/6).
W środę w barwach PSV zagrał Sergiño Dest. Amerykanin mierzył się na lewej obronie z Bukayo Saką z Arsenalu, lecz on i jego koledzy nie poradzili sobie z naporem ofensywnym The Gunners. Londyńczycy wygrali aż 4:0, a Dest rozegrał całe spotkanie. Można wyróżnić w występie 22-latka 4/4 udane dryblingi oraz 6/8 wygranych pojedynków.
Dzisiaj swoje spotkanie rozegrał również Clement Lenglet, który mierzył się z zawodnikami Legii Warszawa. Legioniści wygrali to spotkanie 3:2, a Francuz rozegrał pełne 90 minut, biorąc udział w straconych bramkach.
Jako ostatni zagrał dziś Ansu Fati, który po raz pierwszy od dawna spędził na boisku pełne 90 minut, a będąc dokładnym, to ponad 100, ponieważ sędzia doliczył do drugiej połowy meczu Brighton - AEK Ateny aż 13 minut. Gospodarze przegrali jednak z greckim klubem 2:3. Ansu grał w roli ofensywnego pomocnika i był często pod grą, lecz nie zaoferował żadnych konkretów.
Komentarze (15)
Ansu świetnie wychodzi na wolne pole, ale koledzy mu nie dogrywają. To naturalne, że częściej szukają Mitomy czy Marcha, ale myślę, że to się zmieni. Owszem, jestem ogromnym fanem Ansu, ale de Zerbi też to widzi i dlatego też go nie zmienił. Ansu naprawdę świetnie się porusza po boisku. Podania są celne i przyspieszają akcje.
Mimo porażki, mój entuzjazm nie gaśnie.
Przypomniał mi się mecz Legii z Realem 3:3 od razu.