Najbliższy doradca Joana Laporty Enric Masip udzielił wywiadu dziennikowi Sport, w którym podsumował ostatnie wydarzenia w klubie. Wypowiedział się między innymi na temat odejścia Mateu Alemanyego i powodach zatrudnienia Deco. Masip był też pytany o brak przybycia Messiego i rozczarowanie spowodowane przeniesieniem się Dembélé do PSG. Zabrał również głos na temat kontrowersji związanych z cięciami wydatków w sekcjach sportowych czy tajemniczą rolą Alejandro Echevarrii w klubie.
Sport: Jako członek komisji sportowej, jak oceniasz letnie okienko transferowe?
Masip: Jesteśmy bardzo zadowoleni, ponieważ ułożenie konkurencyjnego zespołu zawsze jest trudne, zwłaszcza w sytuacji, jaką napotkaliśmy dwa i pół roku temu, z nieodpowiednimi pensjami, weteranami i krótkimi kontraktami dla młodych zawodników. Wykonano nadzwyczajną pracę. Zmniejszono budżet płacowy i zrównoważono kadrę. Dzięki dźwigniom mogliśmy w poprzednim roku sprowadzić bardzo konkurencyjnych zawodników i wygrać ligę. W tym roku jeszcze bardziej zrównoważyliśmy drużynę, wzmacniając taką pozycję jak prawa obrona poprzez João Cancelo. Przyszli też João Felix, Gündoğan, Oriol Romeu. Nadal wierzymy w canterę. Pojawił się Lamine, Gavi czy Balde są już skonsolidowani.
Jak sprowadzić pięciu piłkarzy za jedyne 3,4 miliona euro?
Poprzez pracę, przewidywanie. Przygotowując sprawy z wyprzedzeniem, aby móc sprowadzić zawodników, którym wygasają kontrakty. Mateu i Jordi Cruyff wykonali w tym zakresie wspaniałą pracę. Ponadto Barça odzyskała tę esencję, którą miała od zawsze. Byli zawodnicy, którzy czekali do samego końca, ryzykując, że nie będą mogli zostać zarejestrowani, ponieważ chcieli tu grać. Było tak z Cancelo i João Felixem, podobnie jak rok temu z Christensenem. Na koniec sprowadziliśmy Deco, który ze względu na swój bagaż doświadczeń bardzo nam pomógł w domknięciu operacji.
Budżet płacowy został zmniejszony.
Wysiłek był tytaniczny. I zrobiliśmy to z piłkarzami z obowiązującymi kontraktami, których nie można było wyciąć od tak. Były umowy, które były więcej niż nieproporcjonalne, musieliśmy z nimi żyć. Praca prezydenta w tym zakresie była gigantyczna. Co więcej, prezydent i zarząd postanowili pójść dalej z budową nowego Camp Nou. Ma to tym większą zasługę, ponieważ obiecano to już trzy razy i nie zostało to zrealizowane. Zarządzanie jest na „10”, chociaż ludziom zostaje w głowach słowo dźwignia i inne bzdury.
Takie nastawienie jak to Ter Stegena, który niedawno przedłużył kontrakt, pomogło.
Jest wzorem i dlatego jest kapitanem. W ten sposób pokazuje się barcelonismo. To człowiek, który chce zostać w Barcelonie i pomóc klubowi, który przedłuża swój kontrakt i pomaga z budżetem płacowym, wiedząc, że w ten sposób będzie można sprowadzić zawodników, którzy pomogą ci wygrać. Barcelonismo pokazuje się czynami, a nie słowami. Jest wzorem dla wielu osób, również w innych sekcjach.
Pracowałeś z Mateu Alemanym. Co się stało i jak oceniasz jego pracę?
Ocena jest nadzwyczajna. Wydaje mi się niesamowitym profesjonalistą. Dużo wie o świecie futbolu. Jego esencja nie polega na byciu dyrektorem sportowym, idzie dużo dalej. Zna Finansowe Fair Play jak własną kieszeń. Tutaj odgrywał rolę chirurga. Cięcia w budżecie płacowym wynikają w dużej mierze z jego pracy. To, co się wydarzyło, jest bardzo proste, niezależnie od tego, jak bardzo niektórzy szukają konfrontacji. Zdecydował się zaakceptować ofertę z innego klubu, ekscytującego projektu. Stąd też rozpoczęto poszukiwanie następcy. Pomyślano o Deco, a on zaczął odcinać się od swoich biznesów. Mateu ostatecznie postanowił nie odchodzić i został, ale pomyślano o innej roli dla niego, ponieważ był już Deco. Mateu na pewno chciał dalej robić to samo i myślę, że mu to nie pasowało, ale nikt nikogo nie zwolnił. Wszystko było naturalne.
Co Deco daje Barcelonie?
Ma jedną rzecz, jest liderem. Jest przekonującą osobą, ponieważ jako piłkarz był punktem odniesienia. Tutaj w Barcelonie, w reprezentacji Portugalii, w Porto. To bardzo ważne, kiedy jeden lider udaje się na rozmowę z innym liderem. Deco cię przekonuje. Jest osobą szanowaną za swoją ciszę. Dużo wie o futbolu, ma dużą osobowość i spektakularne kryteria. Zaskoczył mnie spokojem, z jakim wykonuje zadania, i szacunkiem, który ma ze strony wszystkich. Jest wielką postacią futbolu i się wyszkolił. Musisz tylko zobaczyć, kogo reprezentował, gdzie się poruszał i od kogo się uczył. Ma oko na wszystko, również na rezerwy i futbol młodzieżowy. I skauting. Zaczął już kłaść pierwsze kamienie węgielne.
Kiedy wróci, będzie musiał domknąć przedłużenie kontraktu z Xavim.
To coś, co jest w toku i zostanie wykonane, kiedy zdecyduje dyrekcja sportowa. Jesteśmy z niego bardzo zadowoleni. Wygraliśmy ligę i Superpuchar w starciu z Realem, klubem bez problemów finansowych. Wykonali świetną pracę. Klub zapewnił mu wspaniałą kadrę dzięki dźwigniom i prezydentowi Laporcie, który zaryzykował swoim majątkiem. Cały ten wysiłek sprawił, że w poprzednim sezonie mogliśmy odnieść sukcesy, i mamy nadzieję, że w tym sezonie dalej tak będzie.
A Xaviego ocenia się po sukcesach czy po pracy?
Wszyscy wiedzą, że tutaj trzeba wygrywać i grać dobrze. Wie o tym Xavi i wie o tym prezydent Laporta. To, czego dokonał, ma dużą zasługę. Zaakceptować przybycie prawie bez doświadczenia, z byłymi kolegami w szatni, ze skomplikowanymi kontraktami. Ocenią go, jak zawsze, wyniki, ale tutaj bardzo się ceni Xaviego. W spektakularny sposób wygrał ligę z Realem i musimy ugruntować ten sukces oraz walczyć o Ligę Mistrzów. Później zobaczymy, ponieważ są tak wielkie ekipy jak City, ale mocno wierzę w Xaviego i w drużynę. Stworzono szaloną kadrę.
Messi mógł przyjść?
Myślę, że tak, na warunkach, o których się mówiło. Gdyby był podekscytowany przybyciem tutaj, wysiłek zostałby wykonany. Ostatecznie każdy decyduje udać się tam, gdzie są jego marzenia i projekt życiowy. Odpuścił zarabianie pieniędzy w Arabii, aby udać się do Stanów Zjednoczonych. Wygląda na szczęśliwego ze swoją rodziną. Prezydent chciał, żeby wrócił, ponieważ odejście Leo było gorzkie, ale musiał przedłożyć klub nad wszystko inne. Relacja została wznowiona. I myślę, że prezydent postąpił bardzo dobrze, oferując, żeby przeszedł na emeryturę w koszulcę Barcelony, i otwierając drzwi do zrobienia hołdu, na jaki zasługuje najlepszy piłkarz w historii.
Rozczarowało cię odejście Dembélé?
Oczywiście. Wszyscy muszą być rozczarowani sposobem, w jaki do tego doszło. Lubię dobrych piłkarzy, ale wolę zawodników zaangażowanych. Jeśli masz obie te rzeczy, doskonale. Dembélé już pokazał swoje niewielkie zaangażowanie, gdy nie przedłużył kontraktu. Wolę gracza, który daje mi „7” lub „8”, niż zawodnika, który daje mi „10”, a dwa dni później odchodzi do innego zespołu, by zarabiać więcej. Bardzo łatwo jest całować herb, kiedy strzelasz gola lub mamisz innych w mediach społecznościowych. Chęć zarabiania więcej jest dozwolona, ale gdy ktoś jest zaangażowany, nie patrzy na pieniądze i nie mówi czegoś jednego dnia, a drugiego coś innego. Wolę grać z chłopakiem z cantery czy Raphinhą, który daje z siebie wszystko na każdym treningu, niż z kimś, kto daje ci „9”, a innego dnia „3”.
Jest duży pośpiech z Lamine Yamalem?
Należy podążać za procesem i ci, którzy muszą to zrobić, wiedzą o tym. Należy przeprowadzić proces, aby ostatecznie się uformował, ale bez podcinania mu skrzydeł. To, że ma 16 lat, nie oznacza, że musisz trzymać go w pudełku i sprawiać, żeby grał w juvenilu lub w rezerwach, czekając, aż skończy 18 lat, ponieważ takich zawodników jak on nie ma. Nie można zatrzymywać tak błyskawicznego pojawienia się. Musimy się nim zaopiekować i mamy już ludzi, żeby to zrobić, jak Bojan, Márquez, Xavi…
Porozmawiajmy o sekcjach. Podjęto znaczący wysiłek, żeby ciąć wydatki.
To interesujący temat. W poprzednim roku [budżetowym] prezydent Laporta musiał udzielić gwarancji, ponieważ w sekcjach nie zostało zredukowane to, co trzeba. Sekcje, z wyjątkiem jednej, tracą pieniądze. Kosztują. Kiedy klub miał się dobrze, nic się nie działo. Byłem w jednej z tych sekcji i trzeba mieć świadomość, że nasze kontrakty opłaca pan, który jest na Camp Nou. Jeśli ktoś tego nie rozumie, jest w złym klubie i powinien udać się do miejsca, w którym piłka ręczna jest królową sportu. Albo koszykówka. Były bardzo wysokie, nieproporcjonalne kontrakty. Nie możemy mieć kontraktów jak w NBA. Ludzie mówią nam, że musimy szanować umowy, ale również, że musimy kupować w futbolu, ale jeśli nie spełnimy Finansowego Fair Play, nie będziemy mogli tego robić. Mówią nam, żeby w koszykówce nie wycinać tego, kto zdobywa wszystkie punkty. To samo jest w piłce ręcznej. Musimy mieć świadomość, że futbol nas karmi. To logiczne, że każdy patrzy na swój sport i wiemy, że Barça jest wielka ze względu na swoje sekcje, ale ja, który zdobyłem sześć Pucharów Europy w piłce ręcznej, wiem, że całe życie byłem w Barcelonie dzięki panom z Camp Nou. Każdy ma prawo odejść do innego zespołu, aby zarabiać więcej pieniędzy, ale nie mów później, że jesteś barcelonistą.
Zostawmy część sportową. Jaką rolę odgrywasz jako doradca prezydenta?
Jestem tu od wielu lat. Znam klub, otoczenie i prasę. Są tacy ludzie, którzy myślą, że ci z nas, którzy są obok prezydenta, tylko mu przyklaskują. Ja jestem szczery i krytyczny, a on to akceptuje. Porozumieliśmy się w 2015 roku. Mogę doradzać w sprawach sportowych, sekcjach i innych aspektach. Mogę powiedzieć, co mi się nie podoba, a on to akceptuje, ponieważ wie, że robię to z miłości do klubu i niego samego.
Martwisz się o jego zdrowie?
Na początek muszę powiedzieć, że to brak szacunku, że mieszają się co do jego fizyczności. Przeżywa w swoim ciele tę presję wszystkiego, co tłumaczyłem. Nawet nie jestem w stanie ci wyjaśnić, ile godzin nie śpi, że nie odpoczywa. To odciska na nim piętno i nie ma się z czego śmiać, gdy pojawia się felietonista, mówiąc, że jest gruby, tak jakby ten, kto pisze, był atletą. Można krytykować zarządzanie, ale nie fizyczność. Trzeba mu przyklasnąć za wszystko, co zrobił, bardziej niż krytykować trzeba go wspierać. Je ze względu na to uczucie udręki. Oczywiście, że się martwię, ponieważ w tym wieku trzeba o siebie dbać. Kontroluję to pod względem odżywiania, a kiedy udajemy się na wyjazdy, spacerujemy, uprawiamy sport. Dbam o niego, jakby był moim ojcem, i ganię go.
Jak opisujesz Laportę?
Jest zwycięzcą, urodzonym przywódcą. Nie widziałem nikogo tak optymistycznego i zwycięskiego jak on. W Stanach Zjednoczonych byłby bohaterem, tutaj ludzie mu zazdroszczą. Jest dzielny, odważny i jest osobą, która bardzo troszczy się o innych.
Jaką rolę w klubie odgrywa Alejandro Echevarria?
Pytasz mnie o mojego przyjaciela. Przyjaciel prezydenta, któremu poświęca sporo uwagi. To świetny gość, chociaż wielu go krytykuje. Wiele osób mówi, niech zarabia w klubie i ma stanowisko. Nigdy go nie chciał. Dobrze się czuje w tej pozycji. Ma świetne relacje z piłkarzami. Kiedy ktoś ma problem, dzwoni do Alejandro. Jednak to nie tylko Laporta. Rosell i Bartomeu też dzwonili do Alejandro, kiedy mieli problem z zawodnikiem. Próbowano zszargać jego imię, obrzucić go błotem. To wszystko kłamstwa. Wykonuje nadzwyczajną pracę z piłkarzami. Xavi jest jego bardzo dobrym przyjacielem, a prezydent bierze go pod uwagę, ponieważ jest osobą, która łączy się ze wszystkimi obszarami, politycznymi i społecznymi.
Co się stało w sprawie taksówek [dowożących młodych piłkarzy z La Masii na zajęcia – przyp. red. ]?
Ma to logiczne wyjaśnienie, ale tutaj wszyscy widzą tylko negatywne sprawy. Żyjemy w epoce cięć i to nie jest normalne, że 8 czy 10-letnie dzieci podróżują same luksusową furgonetkę, jak te, które zabierają piosenkarzy na koncerty. To było niewiarygodne, gdy się widziało 60 czy 70 furgonetek czy prywatnych taksówek. Zmieniono tę sytuację. Teraz będzie autobus, linia, która będzie kursować według planu i zatrzymywać się w określonych miejscowościach. I będzie ojciec, dziadek, wujek, który zabierze cię na trening. Jak zawsze. Przyjście tu na trening jest luksusem. Uważam też, że to uczy kultury wysiłku, poświęcenia. Będziesz musiał trochę badziej się poświęcić, aby zagrać w Barçy, ale przywdziewanie tej koszulki nie ma ceny.
Jak postrzegasz teraźniejszość i przyszłość klubu?
Bardzo dobrze. Z wielką nadzieją z powodu konstrukcji stadionu. Poświęcenie na Montjuïc będzie miało rekompensatę. Drużyna bardzo mi się podoba i nadal będzie się rozwijać, ponieważ Deco będzie wspaniałym dyrektorem sportowym. Nawet w sekcjach. Są ludzie, którzy nie do końca widzą ten projekt, ale jesteśmy zwycięzcami i nadal nimi będziemy. W poprzednim sezonie wygraliśmy wszystkie ligi. I to z postawieniem na osoby stąd. Z Rogerem Grimau, Xavim, Deco, Carlosem Ortegą, Márquezem, Alexanko, Bojanem… ludźmi, którzy znają klub.
Komentarze (11)
ponownie go pozyskujac Barcelona musiała się liczyć z tym że ktoś wpłaci klauzule.
z drugiej strony Dembele dał zarobić coś Barcelonie, więc nie rozumiem trochę tego obsmarowania.
Pięknie wyjaśniony najemnik z Francji. Brawo!