Nowy sezon LaLigi to oczywiście nowe kontrowersje sędziowskie. Jak zaś donosi madrycki AS, te skrupulatnie wybiera i rozlicza Real Madrid TV, klubowa telewizja wicemistrza Hiszpanii. Na pierwszy plan wysuwają się oczywiście rzekome błędy sędziowskie w meczach FC Barcelony.
Dziennikarze ASa wskazują, że po zaledwie czterech ligowych kolejkach zaczyna narastać konflikt pomiędzy Realem Madryt, a FC Barceloną w sprawie sędziowania. W klubie ze stolicy Hiszpanii mają uważać, że Barça niesprawiedliwie skorzystała na decyzjach arbitrów podczas ostatnich spotkań przeciwko Villarrealowi i Osasunie. "Błędach, które mogły pozwolić drużynie Xaviego nie stracić dystansu podczas tego początku ligi...".
Przede wszystkim, Real ma skupiać się na sytuacjach w swoich własnych meczach. Jeżeli chodzi o ostatnie spotkanie przeciwko Getafe, to w stolicy Hiszpanii nie rozumieją, dlaczego VAR zainterweniował przy przy rzucie karnym podyktowanym za wejście Carlesa Aleñii w Jude'a Bellinghama (minuta 22.), gdy "nastąpił większy lub mniejszy kontakt między zawodnikami", a jednocześnie zignorowana została sytuacja, gdy Bellinghama zahaczył Djene. Eduardo Iturralde González, ekspert ASa oraz Cadena SER powiedział o tej sytuacji, że "gdyby sędzia odgwizdał karnego, Getafe nie mogłoby nic powiedzieć".
Stołeczny klub jednak nie próżnuje i "ze zmartwieniem przygląda się" również wydarzeniom w ostatnich dwóch meczach FC Barcelony. W pierwszej kolejności, w Madrycie podejrzana wydawała się sytuacja z anulowaną bramką Sorlotha, gdzie "linie wyrysowane przez VAR pojawiły się dopiero pół godziny po akcji, a do tego nie widać w nich momentu podania, zaś Capoue nie dotknął piłki". To jednak dopiero preludium śledztwa - na poważnie pod lupę Real Madryt wziął dopiero spotkanie Barçy z Osasuną.
Po pierwsze, zwraca się uwagę na bramkę Julesa Koundé, przed którą ten "wskoczył na obrońcę, opierając na nim oba ramiona, żeby uderzyć głową". To jednak nie jedyne rzekomo polemiczne sytuacje. Osasuna miałaby zostać poszkodowana również w sytuacji uderzenia łokciem Ibañeza przez Oriola Romeu, którego nie zauważył sędzia. To, co arbiter natomiast zauważył, to "delikatny kontakt pomiędzy Cateną i Lewandowskim". Zdaniem ASa "szokujący" ma być również zapis w protokole sędziowskim, w którym znalazło się stwierdzenie, że Catena otrzymał czerwoną kartkę za "przytrzymywanie przeciwnika", podczas gdy dziennikarze ASa wyśledzili, że obrońca zaledwie próbował przytrzymać napastnika. Wreszcie, w Madrycie podkreśla się, że Lewandowski mógł otrzymać drugą żółtą kartkę w 61. minucie meczu, gdy nadepnął Ikera Munoza.
Jak zauważa AS, wspomniane akcje były wielokrotnie odtwarzane w różnych materiałach Real Madrid TV, oficjalnej telewizji klubowej. W samym Realu "kłuje" zaś fakt, że wszystko jest owinięte w "odrodzenie polemiki wokół Caso Negreira", w której, w ocenie dziennikarzy ASa, ostatnio pojawił się "demolujący raport Guardia Civil".
Jeżeli chodzi o ten ostatni wątek, zachęcamy do samodzielnego zapoznania się z fragmentami "demolującego raportu" i wyrobienia sobie opinii na ten temat. Dodatkowo, madrycki AS niestety nie wskazuje, czy w Real Madrid TV poświęcono również miejsce na kontrowersyjne decyzje na korzyść stołecznej drużyny, jak zignorowanie spalonego Joselu, czy decyzje krzywdzące mistrza Hiszpanii, jak niepodyktowany rzut karny na Lamine Yamalu w meczu z Villarrealem - odpowiedzi jednak możemy się domyślić.
Na marginesie, warto wspomnieć, że portal ArchivoVAR specjalizuajcy się w ocenie sędziów LaLigi publikuje alternatywną klasyfikację ligi, bez błędów popełnionych przez VAR. W ocenie portalu, VAR w meczach Realu i Barcelony pomylił się póki co dwukrotnie: na niekorzyść Barcelony w meczu z Getafe (anulowany karny po faulu na Ronaldzie Araujo) oraz... na korzyść Realu Madryt, również w meczu z Getafe (brak zauważenia spalonego Joselu w akcji bramkowej). Portal zauważa, że o ile aktualnie to Barça traci dwa punkty do Realu, to w rzeczywistości powinno być dokładnie odwrotnie.
Kończąc, warto również zaznaczyć, że w madryckim ASie pojawił się również wczoraj artykuł, według którego to w Barcelonie ma panować niezadowolenie z sędziowania na starcie ligi. Materiał opublikował dziennikarz Javi Miguel, który w końcówce okienka transferowego zasłynął z zupełnie nietrafionych opinii mających mieć podstawę w informacjach napływających z klubu.
Komentarze (106)