Pierwszy kapitan FC Barcelony Sergi Roberto udzielił dziś wywiadów dla Sportu i Mundo Deportivo. Jednym z głównych tematów była sprawa Neymara, który według Roberto byłby mile widziany w szatni.
Sergi Roberto w wywiadzie dla Sportu
Sport: We wtorek, po meczu o Puchar Gamperem, wyglądałeś na szczególnie szczęśliwego w nowej roli pierwszego kapitana, jak się z tym czujesz?
Sergi Roberto: Czuję się tak, jak widzisz. W końcu nigdy w najśmielszych snach nie wyobrażałem sobie bycia kapitanem pierwszej drużyny Barçy, więc dla mnie to prawdziwa duma, zaszczyt i chcę się tym cieszyć. To wielka odpowiedzialność, ale także nagroda za tak wiele lat pracy. To już 18 lat tutaj i to szczęśliwy moment.
Kiedy dowiadujesz się, że będziesz nosić opaskę na ramieniu, pojawia się przypływ energii, a potem kolejny moment uspokojenia i uświadamiasz sobie, jaka wiąże się z tym odpowiedzialność... śpisz przez to gorzej?
(Śmiech) Cóż, szczerze mówiąc, w tej chwili jest dobrze, ponieważ przez lata byłem drugim, trzecim lub czwartym kapitanem i już mniej więcej zauważasz i czujesz, jak to jest być kapitanem, chociaż bycie pierwszym kapitanem jest trochę inne.
Na czym polega ta zmiana?
Mogą to być głupie rzeczy, takie jak zmiany w harmonogramie, planowanie lub cokolwiek innego, ale największą zmianą jest to, że ostatecznie to ty jesteś między dyrektorami lub trenerem a wszystkimi zawodnikami. Ale cóż, lubię też pytać o wszystko innych kapitanów; myślę, że o wiele lepiej się dogadujesz, gdy dzielisz się tym z innymi kolegami z drużyny. I cóż, kolejną zmianą na lepsze jest to, że byłem w stanie sam podnieść Puchar Gampera i nawet jeśli jest to nieoficjalne trofeum, to jest to wyjątkowy dreszczyk emocji.
Zeszłego lata twoje słowa były inne. Powiedziałeś: "Ma za sobą dwa najtrudniejsze lata i chcę znów się tym cieszyć". Co się stało i czego się z tego wszystkiego nauczyłeś?
Cóż, przede wszystkim fizycznie było ciężko. W wyjazdowym meczu z Atlético doznałem kontuzji mięśnia czworogłowego prostego. Nie było mnie przez dwa i pół miesiąca. Kiedy wyzdrowiałem, w pierwszym meczu po powrocie nastąpił nawrót kontuzji i byłem poza grą przez kolejne dwa i pół do trzech miesięcy. Potem wróciłem do rywalizacji, ale nie czułem się dobrze fizycznie. To znaczy, z moim mięśniem czworogłowym nie było dobrze, a ja wciąż grałem. I oczywiście mój poziom nie był taki, do jakiego byłem przyzwyczajony, ponieważ fizycznie nie czułem się dobrze; bolało i nie grałem na najlepszym możliwym poziomie. Pojawiło się więc więcej krytyki i był to dość skomplikowany okres. Potem pojawiła się kwestia ekonomiczna oraz kapitanów i skupiono się na nas. To wszystko trochę się połączyło i był to trudny okres.
Kiedy to się zmieniło?
Później, wraz z przybyciem Xaviego, przeszedłem operację, ponieważ nie mogłem już tak grać. Kiedy doktor Pruna mnie zbadał, powiedział mi: "Jak mogłeś grać w ten sposób przez cały ten czas?" Potem przeszedłem operację i miałem zaufanie Xaviego, który powiedział mi: "Spokojnie, nie martw się, poczekamy na ciebie". I w końcu, po tylu latach tutaj, kiedy jest dobrze, musisz dalej pracować, ponieważ wymagania tego klubu są zawsze bardzo wysokie, a kiedy jest źle, tak jak tamte lata, musisz się poprawić i podnieść. I to właśnie zrobiłem i dlatego widzisz mnie teraz w takim stanie, ponieważ dobrze się bawię.
Istnieje strona piłkarzy, której ludzie nie dostrzegają, a mianowicie rzeczy, które przytrafiają się poza boiskiem i które również mają na ciebie wpływ. Obecnie sportowcy zwracają również uwagę na kwestie zdrowia psychicznego i znaczenie pracy nad stroną emocjonalną. Czy w twoim przypadku, w tych trudniejszych momentach, pracowałeś z profesjonalistami?
W tych momentach, w których mówiłem, że miałem zły czas, nic nie robiłem. Ponadto tuż przed tym czasem zmarła moja matka, co było bardzo trudnym okresem. W tym czasie nie pracowałem z nikim nad kwestiami psychicznymi, ale teraz pracuję z jednym z moich najlepszych przyjaciół, Adrią Carmoną, który jest trenerem. Często się widujemy, ponieważ jesteśmy przyjaciółmi, ale pracujemy także nad aspektem mentalnym. Teraz jestem bardziej zaangażowany jak coraz więcej sportowców. Bardzo ważne jest, aby to znormalizować, ponieważ w końcu gramy nogami, ciałem i leczymy się, gdy mamy problemy fizyczne i ból, ale głowa jest tym, co czyni cię bardziej stabilnym, co czyni cię bardziej zmotywowanym. Kiedy jest ci źle, możesz wyzdrowieć, stanąć na nogi... i myślę, że trzeba to sobie zwizualizować i nad tym też trzeba pracować.
Co uważasz za trudniejsze do opanowania: krytykę czy frustrację związaną z nieosiągnięciem poziomu, który chciałbyś osiągnąć? Nad czym pracowałeś więcej?
Cóż, wszystko po trochu. Ostatecznie zawsze można się poprawić we wszystkich aspektach. Patrząc z perspektywy czasu, może pomogłoby wykonanie większej pracy umysłowej w tamtych momentach. W końcu w Barcelonie w jednym meczu jesteś najlepszy i wszyscy cię kochają, w następnym nie grasz dobrze, a potem jesteś najgorszy i muszą znaleźć dla ciebie zastępstwo, więc musisz spróbować skupić się na tym, co ważne. Myślę, że każdy jest świadomy tego, kiedy nie grasz dobrze lub kiedy popełniłeś błąd. Ostatecznie każdy z nas musi znać swoją własną rzeczywistość, a przede wszystkim to, o co prosi nas trener, ponieważ czasami z zewnątrz widzisz jedną rzecz, a trener prosi cię o coś innego.
Dzisiaj dowiedzieliśmy się, że Barça uruchomiła dźwignię, która ułatwi rejestrację. Jak szatnia to odczuła?
Tak, w końcu wszyscy chcemy grać (śmiech). Z góry zawsze dawano nam wiadomość o spokoju, że powinniśmy być spokojni, że wszyscy zostaniemy zarejestrowani. Więc cóż, liga zaczyna się w niedzielę i mam nadzieję, że wszyscy będziemy zarejestrowani.
Czy klub przekazał ci coś w ciągu ostatnich kilku godzin?
Cóż, że mamy być spokojni o to, że wszyscy będziemy dostępni. Taką mamy nadzieję; mam pełne zaufanie do klubu, więc wierzę, że w niedzielę w Getafe wszyscy będziemy dostępni.
Pod względem sportowym, jakie jest twoje wielkie marzenie w tym sezonie?
Powiedziałbym, że jako pierwszy kapitan, moim głównym celem jest, aby ten klub zawsze był na szczycie, aby wszyscy culés czuli się dumni, a osobiście, nie będę cię oszukiwał, jednym z obrazów, które mam w głowie, jest podniesienie pucharu Ligi Mistrzów. Jeśli już byłem szczęśliwy podnosząc Puchar Gampera, wyobraź sobie podniesienie pucharu Ligi Mistrzów.
Nie śniło ci się to jeszcze, prawda?
(Śmiech). Nie, ale mam ten obraz w głowie. To sprawiłoby, że byłbym szczególnie podekscytowany.
Jedną z największych nowości w tym sezonie jest gra na Montjuïc. Jakie były twoje pierwsze odczucia?
Cóż, w końcu to nie jest twój dom, wiesz, że to teren, na którym będziesz przez półtora sezonu, więc na początku to jak gra z dala od domu, ale cóż, musisz uczynić go swoim. Myślę, że w końcu przyzwyczaimy się do tego w miarę upływu czasu. Mecz o Puchar Gampera był dopiero pierwszym, który tam rozegraliśmy, a dzień wcześniej mieliśmy tam pierwszą sesją treningową, więc z czasem myślę, że przyzwyczaimy się do tego i poczujemy się trochę bardziej jak w domu. Dlatego potrzebujemy kibiców, aby byli tam z nami, ponieważ w końcu sprawią, że poczujemy się bardziej jak w domu.
Dużo mówi się o Neymarze i możliwości jego powrotu, czy osobiście byłbyś podekscytowany jego powrotem?
Tak, byłbym podekscytowany, ponieważ jest byłym kolegą z drużyny, który jest przyjacielem i z którym doświadczyłem wielu dobrych rzeczy przez wiele lat. Kiedy był w zespole, były to jedne z najlepszych lat, jakie przeżyłem w pierwszej drużynie Barçy, wygraliśmy wszystko. I cóż, jest zupełnie innym zawodnikiem niż wszyscy pozostali. Jestem pewien, że wiele by nam dał, ale ostatecznie to nie ja o tym decyduję. Niezależnie od tego, czy przyjdzie, czy nie, osoby decyzyjne zdecydują, co jest najlepsze dla klubu. Chcemy mieć najlepszą możliwą drużynę, aby rywalizować o wszystko i mieć najlepszych zawodników.
Do tej pory nie wysłałeś mu żadnej wiadomości WhatsApp, prawda?
Cóż, rozmawiałem z nim.
Ach, tak?
Tak, tak.
I co?
(Śmiech) To prywatne, to prywatne.
Ale cóż, wygląda na to, że to jasne, że chce wrócić, to na pewno...
Tak, tak, bardzo by chciał.
Kolejny "inny" zawodnik, Lamine Yamal. Któregoś dnia zostałeś o niego zapytany i chociaż starałeś się być ostrożny w swoich wypowiedziach, wymknęła ci się ta sama euforia, którą wszyscy culés czuli po jego występie przeciwko Tottenhamowi. Co czyni go tak wyjątkowym?
Cóż, to, co widzieliśmy na boisku. Ostatecznie jest to wyjątkowy talent, z którym się rodzisz. To znaczy, możesz pracować nad wieloma rzeczami podczas swojej kariery piłkarskiej jak aspekt fizyczny, taktyczny, ale talent jest czymś, co masz, a Lamine ma ten talent, ma te rzeczy, które czynią go bardzo "innym", bardzo wyjątkowym i myślę, że wszyscy to widzą, dlatego wszyscy są tak podekscytowani. I tak jak mówisz, starałem się trochę opanować, ponieważ presja bycia zawodnikiem pierwszej drużyny Barçy jest bardzo wysoka, a będąc tak młodym, myślę, że ważne jest również, aby iść powoli, cieszyć się tym. Myślę jednak, że nawet w tym wieku trzeba wykorzystać talent, jaki mają zawodnicy, ale twardo stąpając po ziemi, ponieważ jest bardzo młody.
Pamiętasz, co pomyślałeś, gdy zobaczyłeś go na pierwszym treningu?
Tak, kiedy zawodnicy zaczynają trenować z pierwszą drużyną, pierwszego dnia są skrępowani, ale można już dostrzec talent każdego z nich. Ktoś może wyróżniać się swoją postawą, walecznością, ale u Lamine'a można było to zobaczyć kiedy dotknął piłki lub kiedy stanął z tobą twarzą w twarz... Cóż, już pierwszego dnia było widać, że jest "innym" graczem.
Inny zawodnik, Gündogan... Co może uczynić go jeszcze bardziej wyróżniającym się w drużynie Barçy?
Wiele rzeczy. Jedną z nich jest doświadczenie, jakie zdobył z Pepem. W zeszłym sezonie był na bardzo, bardzo dobrym poziomie. Dzięki tej filozofia, którą miał z Pepem, bardzo szybko dostosuje się do naszej gry. Jego inteligencja również pomaga. Myślę, że jest bardzo inteligentnym graczem z piłką i bez niej; wie, gdzie się ustawić. To coś, co Xavi również bardzo ceni. Przede wszystkim u graczy w środku pola, którzy grają na jego pozycji. I myślę, że jest graczem, który doskonale to rozumie. Trzeci człowiek (el tercer hombre - gra na trzeciego zawodnika). Cóż, elementy z naszego stylu gry miał od pierwszego dnia i myślę, że dostosuje się i bardzo nam pomoże.
Zawodnikiem, którego już z wami nie ma, jest Dembélé. Jak dowiedziałeś się o jego decyzji i jak zareagowała szatnia?
Jeśli chodzi o Ousmane'a, myślę, że wszyscy byliśmy trochę rozczarowani, może dlatego, że jest to zawodnik, który jest bardzo bliski wszystkim graczom w drużynie i chcieliśmy, aby był z nami. To zawodnik, który bardzo dobrze się zaadaptował, wszyscy go lubiliśmy. Szatnia bardzo uwielbia Ousmane'a, dlatego byliśmy bardzo rozczarowani, kiedy odszedł, a podczas tournée, kiedy zaczynasz widzieć, o czym mówi się w prasie, robi się szum i możesz zobaczyć, co może się wydarzyć.
Czy przekazałeś to drużynie podczas rozmowy w szatni?
Nie, nie. Ostatecznie to trener przekazał tę wiadomość, ale cóż, kiedy jesteś w Stanach Zjednoczonych i cały czas przebywasz z kolegami z drużyny, w końcu rozmawiasz ze wszystkimi i się dowiadujesz. Do ostatniego dnia nie było wiadomo, czy odchodzi, czy nie, więc ostatecznie to trener przekazał wiadomość, że Ousmane zdecydował się odejść i życzył mu wszystkiego najlepszego.
Fermín był jednym z objawień presezonu. Czy jest zupełnie innym przypadkiem niż Lamine?
Są bardzo dobrymi zawodnikami, ale Fermin różni się od Lamine. Lamine jest bardziej skrzydłowym, Fermin bardziej gra w środku. To zupełnie inni zawodnicy. Ale jest również jednym z tych graczy, którzy mają talent pierwszej drużyny Barçy.
To, co jest w nim najbardziej uderzające, kierunkowe przyjęcie?
Tak, kontrola i to, że wie, jak grać między liniami. W Barcelonie i ogólnie w piłce nożnej bardzo trudno jest grać między liniami. Trzeba posiadać wiedzę o tym, jak dobrze się obracać i myślę, że Fermín to ma. Jest graczem, który jeśli będzie kontynuował pracę tak, jak do tej pory, na pewno ma przyszłość w klubie.
Czy jesteś zaskoczony poziomem młodych zawodników?
Tak, byłem zaskoczony poziomem Fermína, ale ogólnie wszystkich, a jeszcze bardziej, gdy jesteś trochę starszy i widzisz pewność siebie, z jaką przybywają (śmiech).
Najciekawsze fragmenty z wywiadu dla Mundo Deportivo:
Co twoi koledzy z drużyny widzieli w Araujo i Frenkie, którzy dołączyli do grona kapitanów?
To dwaj kolejni zawodnicy z najdłuższym stażem, którzy są bardzo ważni dla drużyny zarówno na boisku, jak i poza nim. Ronald ma charakter, który jest bardzo ważny, a Frenkie jest bardzo szanowany. To dwa fundamentalne elementy.
Czy chciałbyś, żeby Messi wrócił?
Tak, bez wątpienia. W końcu Leo jest najlepszym zawodnikiem na świecie i w historii. Możliwość ponownego posiadania go jako kolegi z drużyny byłaby wielkim zaszczytem, pomijając fakt, że nie ma lepszego gracza niż on. Jestem pewien, że pomógłby nam zdobywać tytuły i jako przyjaciel dałby mi wiele radości.
A Neymar?
Tak, zawsze darzyłem Neya szczególną sympatią ze względu na wszystko, czego doświadczyliśmy w klubie. Poza tym uważam, że to zupełnie inny zawodnik. Wraz z odejściem "Ousa", gracze o takim talencie są bardzo ważni, ale jest to coś, o czym musi zdecydować dyrekcja sportowa, trener i prezydent. Bardzo go lubię i chcemy, aby w naszym składzie byli najlepsi zawodnicy.
Czy kusi cię, aby przejść do Inter Miami?
Nie. Patrzę na to z dystansu, obserwując moich [bylych] kolegów z drużyny i przyjaciół. Zawsze mówiłem, że MLS to rozgrywki, do których chciałbym trafić w przyszłości. Naprawdę chciałbym pojechać do Stanów Zjednoczonych... za kilka lat. Na razie cieszę się tym z domu.
Czy wiesz, co to znaczy "One Club Man"?
Tak.
Powiedziałeś, że chcesz grać w MLS, ale czy nie chciałbyś być "One Club Man"?
Bardzo bym tego chciał, to byłoby bardzo miłe, ale w przyszłości chciałbym przeżyć coś poza klubem.
Komentarze (37)