Zdaję sobie sprawę, że gdy otworzyliście waszą ulubioną stronę o tematyce sportowej w tę Niedzielę Wielkanocną, raczej nie chcieliście widzieć na "głównej" takiego artykułu, a wasza reakcja była zapewne taka, jak samego zaitneresowanego na zdjęciu. Jak jednak powiedział swego czasu Kevin de Bruyne do Davida Silvy: "Let me talk!!!". W ostatnich tygodniach odbyłem wiele mniej bądź bardziej kulturalnych dyskusji na temat powrotu Leo Messiego do FC Barcelony. Uważam, że wszystko ma swoje plusy i minusy. Nie inaczej jest nawet w przypadku powrotu najlepszego piłkarza w historii. Jeśli jednak wolicie dojadać jajka albo konsumować żurek w lepszym humorze, to zapraszam do tekstu Bartka Plucińskiego, który stawia tezę przeciwną do mojej. Jeśli natomiast będziecie potrzebować np. schronienia w Lany Poniedziałek, to zapraszam do lektury, bo tutaj lania wody nie będzie!
Na samym wstępie chciałbym ustalić kluczową rzecz: Nie uznaję powrotu Messiego jako największego zła czy katastrofy. Nie uważam nawet, że ta opcja jest zła. Moim zdaniem kontynuacja „ery post-Messi” może być po prostu równie dobrą, jeśli nie lepszą opcją co powrót Argentyńczyka. Uwielbiam Leo Messiego i uważam go za najlepszego w historii i wiem, że pewna część mnie będzie radować się jego powrotem. Będzie to po prostu piękne wydarzenie, na jakie sam zasłużył. Przeważają u mnie jednak obawy co do tego, że w futbolu naprawdę bardzo trudno o piękne historie bez żadnych skaz.
Oczywiście zgadzam się z tym, że jego powrót będzie jedną z najpiękniejszych historii w futbolu, a jeśli okrasi to jeszcze klamrą w postaci finału Ligi Mistrzów na Wembley w 2024 roku (o ile nas nie wykluczą), to zdecydowanie najpiękniejszą! Korzyści, jakie uzyskałaby FC Barcelona pod względem marketingowym są niepodważalne. Jestem przekonany, że jeśli ostatecznie założy znów koszulkę Blaugrany, będę cieszył się jak dziecko. Wszystko układa się w piękny film… ALE…
Aspekt sportowy
Leo Messi będzie miał latem już 36 lat. Nadal jest genialny i na pewno będzie w gronie kandydatów do wygrana Złotej Piłki za bieżący sezon, ale nie ma co się oszukiwać – nie jest tak dobry, jak choćby jeszcze trzy lata temu, a na pewno nie jest tak mobilny. Dla zwolenników jego powrotu jest to zapewne „oklepane” stwierdzenie, lecz takie są niestety fakty. Musimy wiedzieć, że jeśli Argentyńczyk wróci do Barcelony, pozyskamy zawodnika, który nie będzie gwarantował takiej intensywności, jakiej wymaga Xavi od zawodników z obecnej kadry. Ktoś zapewne będzie chciał pokazać mi występy Leo Messiego na mundialu w Katarze. Jest to jednak 7-meczowy turniej reprezentacji. Nie widzę większego sensu porównywać tego do 50-meczowego sezonu klubowego, tym bardziej, że te mistrzostwa świata były ostatnią szansą Leo na spełnienie wielkiego marzenia. Argentyńczycy gryźli dla niego trawę i nikt się nie krył z tym, że robią to dla niego. Nicolas Otamendi wytatuował sobie nawet wizerunek Leo na ciele! Czy wyobrażacie sobie Gaviego z tatuażem Messiego z pucharem Ligi Mistrzów na klacie?! No w sumie... Moim zdaniem jednak taki system „wszyscy za jednego” nie zafunkcjonuje w nowej Barcelonie, ale o tym później… Dla mnie jasne jest, że aby Leo Messi dawał drużynie wszystko, co ma najlepsze, gra musi opierać się na nim. A Barça Xaviego opiera się zdecydowanie na wysiłku zespołowym.
Spore wątpliwości budzi u mnie możliwa pozycja na boisku Leo. Wielu kibiców wskazuje na pozycję prawego interiora w formacji z czterama pomocnikami, np. tak jak poniżej:
Wydaje się, że jest to idealne ustawienie Messiego. Moim zdaniem funkcjonować to będzie tylko w ofensywie. W obronie drużyna Xaviego wraca do klasycznego 4-3-3, co widzieliśmy np. w ligowym El Clásico (wybór meczu oczywiście przypadkowy!):
Czy zadziałałoby to w defensywie z Messim jako prawym interiorem? Moim skromnym zdaniem nie. Zgodnie z tym co widzimy obecnie w zespole Xaviego, Argentyńczyk miałby wiele obowiązków obronnych, w tym powroty czy asekuracja skrzydła oraz podwojenie przy obiegnięciach bocznych obrońców rywala. Co więcej, w Barcelonie Xaviego interiorzy dużo biegają. Pedri, Gavi i Frenkie de Jong coś o tym wiedzą. Z Messim w tej roli gralibyśmy w defensywie po prostu o jednego mniej.
Czy jest inne rozwiązanie? Tak: Xavi musiałby zasięgnąć rady Ernesto Valverde, który do perfekcji opanował system z 4-4-2 z Suárezem i Messim bez zadań defensywnych. W tym przypadku za Urugwajczyka wkładamy do jedenastki oczywiście Roberta Lewandowskiego. Mogłoby to wyglądać następująco:
Tu jednak pojawiają się inne kłopoty. Xavi sam mówił nie tak dawno na konferencji prasowej, że nigdy nie praktykował systemu 4-4-2 i sam nie bardzo go lubi. Ponadto, wszyscy widzimy znakomite efekty obecnego ustawienia w defensywie. Oczywiście przeczą temu dokonania Barçy w Europie, lecz uważam, że lepszym rozwiązaniem będzie dopracowanie obecnego systemu, który bije rekordy w LaLidze niż kompletnie go odmieniać, aby zmieścić w zespole genialnego zawodnika.
Jeszcze inne rozwiązanie? Xavi będzie musiał zastanowić się, jak „obudować” Messiego, aby nie ucierpieć w defensywie, oraz kim go NIE obudowywać. Zacznę od tej drugiej kwestii, która jest raczej oczywista: Leo Messi i Sergio Busquets nie mogą przebywać razem na boisku, tym bardziej w meczach wymagających wysokiej intensywności. Hiszpana łączy z Argentyńczykiem wielka przyjaźń, lecz wystawianie ich obu w jedenastce, a już na pewno obu w linii pomocy, będzie opłakane w skutkach m.in. przy kontratakach rywali.
Ktoś powie, że nie wiadomo przecież, czy Busquets w ogóle pozostanie na przyszły sezon w Barcelonie. Umowa kapitana z klubem rzeczywiście wygasa już tego lata, lecz nie można wykluczyć, że zaakceptuje on ofertę Barçy. I jeśli Busquets zdecydowałby się zostać, nie martwiłbym się tym tak bardzo, gdyby nie to, że głównym promotorem jego pozostania jest Xavi. Mimo wieku i coraz bardziej uwypuklających się wad „Busi” nadal jest dla trenera kluczowy. Nie można zatem wykluczyć, że Xavi widzi na boisku razem Busquetsa i Messiego. Moim zdaniem taka opcja może zostać zarezerwowana tylko na mecze z kategorii ostatniego spotkania z Elche.
Nie zapominajmy też, że Busquets prawdopodobnie uzależnia swoją przyszłość w klubie właśnie od powrotu Messiego, podobnie z resztą jak Jordi Alba. Co prawda, trenerowi udało się przeprowadzić bez szwanku wymianę pokoleniową na lewej obronie, jednak w roli piwota Busquets cały czas wiedzie prym i nie widać perspektyw, aby w przyszłym sezonie miało się to zmienić.
Kim z kolei Messiego należy „obudować”? Tymi, z którymi będzie lubił „klepać” jak np. Pedri oraz tymi, którzy będą za niego biegać i pracować w defensywie. Współpracę Pedriego z Messim widzieliśmy w sezonie 2020/21 i już wtedy wyglądała ona świetnie. Można sobie zatem wyobrazić, jak będzie to działało z trzy lata starszym i trzy razy lepszym oraz dojrzalszym Kanaryjczykiem. Ci, którzy mają bardziej pracować DLA Messiego, to piłkarze tacy jak Gavi i… Raphinha? No właśnie. Na prezentowanym składzie wstawiłem na prawe skrzydło Ousmane'a Dembélé, który jest po prostu lepszy od Brazylijczyka, lecz uważam, że to były zawodnik Leeds lepiej nadawałby się do asekurowania Leo. Raphinha ma wiele wad, lecz nie można mu odmówić niestrudzonej pracy zarówno w pressingu, jak i w obronie. Jeśli ktoś miałby biegać za dwóch, to właśnie on, a nie Dembélé, który pod względem defensywnym raczej przeszkadza drużynie, co Leo dobrze pamięta z finału ostatniego mundialu. Z drugiej strony, w ofensywie role "Raphy" i Leo mogłyby się nieco dublować. Brazylijczyk lubi schodzić z piłką do środka, a tam znalazłby się w strefie Messiego. Dembélé częściej jest przyklejony do skrzydła, a dodatkowo nigdy nie wiadomo, czy zdecyduje się na wyścig z obrońcą do linii końcowej, czy na ścięcie do środka.
Ostatni element w aspekcie sportowym dotyczy decyzyjności Xaviego. Czy będzie potrafił zarządzać Messim tak jak np. Piqué i Albą? Ich udało się posadzić na ławce, ale Busquets nadal gra wszystko, mimo że nie zawsze powinien. Ja nie wierzę w słynną „drugorzędną rolę” Leo Messiego w Barcelonie. Trudno mi sobie wyobrazić, że będzie rotowany mimo zaawansowanego wieku i ograniczonych możliwości fizycznych, bo jeśli Busquets, z widocznymi ubytkami, gra u Xaviego wszystko, to tym bardziej Leo Messi. Co jeśli będzie utrzymywał się niekorzystny wynik? Czy Xavi będzie w stanie zdjąć Messiego? A czy będzie w ogóle w stanie posadzić go na ławce na niektóre mecze? Moim zdaniem nie, a to dla mnie kluczowe. Tak, Messi jest geniuszem oraz gwarantem goli, asyst i kilku kluczowych podań na mecz. Jego jakość jest niepodważalna, ale nie wyobrażam sobie sytuacji, że Leo rozgrywa wszystkie mecze od deski do deski, uzależniając powoli drużynę od siebie, tak jak miało to miejsce w erze „post-MSN”. Nie chcę znowu "Messi-dependencii".
Aspekt szatni i drużyny
Kolejne aspekty są dla mnie tak naprawdę najważniejsze. Zależy mi przede wszystkim na przyszłości drużyny i mam poważne obawy co do jej fundamentów i pomysłu po ponownym odejściu Messiego – już na dobre.
W drużynie wytworzyła się nowa hierarchia. Są nowi liderzy, zarówno ci sportowi, jak i mentalni. Są nowi kapitanowie, w tym Marc-André ter Stegen, a do tej roli szykowani są m.in. Ronald Araujo czy Robert Lewandowski. Przybycie Messiego z pewnością zaburzyłoby tę hierarchię. Nie chodzi tylko o opaską kapitańską, która zapewne wróciłaby na ramię Argentyńczyka. Chodzi o aktualny „system przywództwa” w szatni.
Obecnie mamy wielu zawodników-liderów na równi. Nikt nie wybija się pod względem liderowania przed szereg. Robert Lewandowski przybywał jako wielka gwiazda, lecz obecnie jest jednym z wielu razem z Ter Stegenem, Araujo, Busquetsem jako kapitanem, Pedrim, Gavim, De Jongiem… Powrót Messiego oznacza, że bez względu na to, jak wygląda obecnie hierarchia, on będzie ponad wszystkimi, co dla mnie jest zrozumiałe ze względu na jego jakość, ale też na jego legendę i rangę w historii klubu, lecz widzę więcej plusów w obecnym systemie niż w tym, w którym jeden zawodnik jest nie tyle liderem, co wręcz bogiem. Tak już w Barcelonie było i tak będzie, jeśli wróci. Nie mam wątpliwości. Dlatego uważam, że powinniśmy po prostu iść naprzód.
Młodzi piłkarze będą wpatrzeni w Messiego jak w obrazek (ponownie: to zrozumiałe), ale czy ten respekt nie będzie zbyt duży i nie przeniesie się do gry? Znów bardzo dużo będzie zależało od Messiego. On zawsze pokazuje się do gry i w 99% lepiej wie, co trzeba zrobić w danej sytuacji. Czy nie ograniczy to zawodników, którzy bez niego w składzie podjęliby ryzyko i mieliby większą odpowiedzialność? Wyobraźmy sobie, że przy golu Pedriego z Valencią na Mestalla w zeszłym sezonie (a właściwie Aubameyanga) wystawia się do podania Messi. Czy Pedri uderzyłby bez zastanowienia tak jak miało to miejsce? Czy może zagrałby jednak do Messiego, bo on coś zapewne wymyśli? Z resztą sam Kanaryjczyk wypowiadał się dokładnie w takim tonie w marcu 2021 roku. - Kiedy tylko dostaję piłkę, staram się do niego podać, bo za każdym razem, kiedy on dotyka piłki, coś się dzieje - przyznał Kanaryjczyk i trudno mu nie przyznać racji. Pytanie tylko czy w dalszej perspektywie nie wpłynie to na zespół negatywnie.
Takie sytuacje widzieliśmy już setki razy w ostatnich sezonach Leo Messiego na Camp Nou. Trudno się dziwić zawodnikom, że chętnie zagrywają do Messiego, ale czy nie lepiej dla graczy takich jak Pedri, Gavi czy Frenkie, aby to oni decydowali o kluczowych zagraniach w akcji? Aby to ostatnie podanie należało do nich? Ktoś powie, że będą rozwijać się poprzez grę z Messim. To prawda, ale ja uważam, że jeszcze bardziej się rozwiną, mając na sobie pełną odpowiedzialność. Rozwój Pedriego w ostatnich dwóch sezonach to nie tylko naturalny efekt jego wielkiego potencjału, ale też tego, że po odejściu Messiego to na nim oparła się gra Barçy. Czy Pedri byłby jeszcze lepszy, gdyby grał przez te dwa sezony z Messim? Tego się nie dowiemy, ale moim zdaniem niekoniecznie. Nie byłby liderem, nie byłby tym, od którego zależy najwięcej, a co za tym idzie, nie czułby takiej odpowiedzialności i nie przekraczałby własnych granic.
Aspekt "Nowej Ery"
Fundamentem „nowej ery” w najnowszej historii FC Barcelony jest kilka czynników na wielu poziomach. Pod względem instytucjonalnym jest to nowy zarząd, pod względem infrastruktury będzie to przebudowany stadion, jest nowy młody trener, który jest jednocześnie legendą klubu, ale przede wszystkim jest to „era post-Messi”. Najlepszy piłkarz w historii opuścił niespodziewanie klub po 20 latach i zespół musiał nagle radzić sobie bez niego…
I sobie radzi! Tak jak bardzo jesteśmy zirytowani tym, jak Barça prezentuje się w Europie, tak trzeba przyznać, że ta drużyna się rozwija i radzi sobie coraz lepiej. Zawodnicy w kadrze są coraz lepsi zarówno poprzez rozwój, jak i poprzez dokonane transfery, a Pedri czy Araujo awansowali na pewno do grona najlepszych na swojej pozycji – to wszystko bez obecności Messiego. Ponadto, siłą tej drużyny jest aspekt zespołowości. Nawet Robert Lewandowski, który przybywał w chwale wielkiej gwiazdy, został „wchłonięty” do tego zespołu. Oczywiście ma swoje poważanie w zespole, ale nie widać, aby był wyżej w hierarchii niż pozostali. Kiedy ktoś pyta o wskazanie lidera wymienia się: Pedri, bo jest mózgiem zespołu, Araujo, bo jest nie do przejścia i ma świetną mentalność, Lewy bo strzela i pomaga młodym, Gavi, bo ma pazur, Busquets bo jest kapitanem, Ter Stegen bo jest w kapitalnej formie i został jednym z kapitanów… Ale czy da się spośród nich wybrać tego, który jest bezsprzecznie najwyżej w hierarchii? Moim zdaniem nie. Inaczej będzie z Messim w składzie.
Jeśli wróci, to przez całą otoczkę tego wielkiego wydarzenia, ale też ze względu na swoją wielką jakość, karierę, trofea, respekt całego futbolowego świata, nie wyobrażam sobie, że będzie on jednym z wielu obok Pedriego, Araujo i spółki. Jestem przekonany, że będzie ponad nimi. Ktoś powie, że tak było zawsze i to działało. Tak, ale czy to zadziała pozytywnie w zespole, którego fundamentem jest przeciwieństwo „wielkiej jednostki”? Ja mam co do tego wątpliwości. Messi będzie „zbyt wielki” aby ta hierarchia nie została zaburzona. To oczywiście nie oznacza jakichkolwiek konfliktów, bo zapewne nikt nie będzie zły, że Leo Messi jest ważniejszy od nich. Problem pojawi się jednak, gdy taki schemat przeniesie się do gry drużyny, o czym pisałem już w poprzednim podrozdziale.
Czy Barcelona potrzebuje Messiego? Moim zdaniem nie potrzebuje konkretnie Messiego, a kreatywnego pomocnika do rotacji – kimś takim jest np. Gündoğan albo raczej nierealny Bernardo Silva. Oni również wnieśliby do drużyny to, czego brakuje, czyli kreatywność i jakość, ale nie zaburzyliby harmonii w zespole. Byliby jednymi z wielu liderów, a dodatkowo, oni na pewno pracowaliby w defensywie.
Powrót Messiego, to nie tylko powrót genialnego piłkarza. To powrót instytucji, marki, legendy, ikony… To zawsze „czuć” na boisku. To będzie z jednej strony oznaczało jego gole, asysty, kluczowe podania, dryblingi, wygrane pojedynki, kolejne rekordy… ale w efekcie mniej tych goli, asyst, dryblingów i kluczowych podań będą notować pozostali. Po dwóch latach w drużynie pozostaną ci „pozostali”, a tego, od którego najwięcej zależało, już nie będzie. Dlatego martwi mnie również przyszłość. Co będzie potem?
Aspekt przyszłości
Co będzie, kiedy Messi już ostatecznie się pożegna? Czy zawodnicy, którzy go otaczali, rozwiną się z samego faktu gry z Messim? Czy może mogliby wykorzystać ten okres lepiej, wiedząc, że więcej zależy od nich, a nie od genialnego Argentyńczyka. Gra Z Messim opiera się NA Messim. On musi być główną postacią, aby dawał maksimum. Czy zatem po jego odejściu będziemy musieli uczyć się znów gry bez Messiego?
Barcelona poznawała w mękach swoją nową tożsamość. Teraz już ją zna. Siłą tej grupy jest zespołowość. Wykonano bardzo ciężką pracę, aby nauczyć się grać bez Messiego i są tego efekty! Dlaczego więc do tego wracać? Pomijając już wszystkie plusy i minusy, aspekty taktyczne i mentalne, to jest po prostu powrót do tego, co już było, do czegoś, co udało się już przezwyciężyć. Niech ten rozwój dalej trwa swoim tempem: ze wzlotami i upadkami, z nowymi liderami, z młodymi zawodnikami w rolach głównych.
Podsumowując, mój problem z powrotem Leo Messiego nie tyczy się samego Leo Messiego, a drużyny. Nie mam prawa narzekać na samego Argentyńczyka. Mam za to prawo mieć obawy, czy po jego definitywnym odejściu nie będziemy mieli powtórki z jego przedwczesnego odejścia, czyli nauki gry w piłkę bez niego całkiem od nowa. Mówimy o najlepszym piłkarzu w historii. Odczuliśmy jego odejście, odczujemy jego powrót i odczujemy też jego ponowne pożegnanie...
Aspekt finansowy powrotu Leo Messiego pomijam ze względu na brak specjalistycznej wiedzy nt. finansów klubu oraz liczb całej operacji. Ufam, że jeśli zarząd uzna powrót Leo za możliwy i opłacalny, to rzeczywiście tak będzie. Jeśli jednak powrót Messiego będzie musiał wiązać się z rezygnacją z innych celów, jak np. środkowy pomocnik, lewy skrzydłowy czy rezerwowy napastnik lub z trudnościami w rejestracji innych umów, to tym bardziej jestem na nie. Zgodzę się, jeśli powrót Argentyńczyka będzie tą "wisienką na torcie"... ale według mnie nie powinien być priorytetem.
To tyle ode mnie. Zapraszam zatem do kulturalnej dyskusji (Święta są!) w komentarzach oraz do udziału w ankiecie!
Komentarze (242)
Kiedy Messi "rzucił się na arabskie srebrniki"? Każdy dobrze wie, a przynajmniej powinien wiedzieć, że odejście Messiego nie miało nic wspólnego z grą "dla pieniędzy". Messi gra w PSG ponieważ hiszpańskie prawo pracy mu to zabraniało. Odejście Leo było bolesnym ciosem dla całego Barcelonismo.
Mam nadzieję, że te Twoje wypociny to miał być bait, którego nie zrozumiałem.