Gerard Piqué: Wyszedłem kiedyś na miasto z Puyolem i pojawiła się plotka, że baluje; Obsr*ł się i już nigdy więcej ze mną nie wyszedł

Mateusz Doniec

3 kwietnia 2023, 21:00

YT: Jijantes

15 komentarzy

Fot. Getty Images

Gerard Piqué udzielił niemal godzinnego wywiadu Gerardowi Romero. Były obrońca Barçy wypowiedział się m.in. na temat możliwego powrotu Leo Messiego, relacji z Pepem Guardiolą czy krytyki po rozstaniu z Shakirą.

Gerard Romero: Co sądzisz o słowach Rafy Yuste o powrocie Messiego?

Gerard Piqué: Znam Rafę. To bardzo, bardzo dobry człowiek. On zawsze mówi to, co chcesz usłyszeć. Nic więcej nie wiem na ten temat. To byłoby coś niewiarygodnego, gdyby Leo wrócił, ale też wymuszanie pewnych rzeczy może być bezproduktywne. Ja zostawiłbym to w spokoju, aby wszystko ułożyło się płynnie i naturalnie. Uważam, że jeśli obie strony chcą, to w futbolu można sfinalizować każdą operację. Czas pokaże…

Za chwilę mecz z Elche… ty lubiłeś takie wyjazdy…

Tak, tak! (śmiech) Ostatni raz graliśmy tam o 16:15 i w takich dniach mówisz sobie: „Gerard, niewiele ci zostało…”. Trzeba było wylecieć dzień przed, potem jesz o 12 w południe… nie możesz zrobić sobie sjesty, która dla mnie była bardzo ważna… Gdy widziałem w terminarzu mecz o 16:15… słuchaj, celowe doznanie urazu, żeby nie zagrać w meczu, to ostatnia rzecz, jaką bym zrobił, ale przysięgam, że momentami myślałem: „Po co ty masz jechać grać mecz w Elche…”. Mówię akurat o Elche, bo zacząłeś o Elche… żebyście mi nie zarzucali.

Na czacie piszą, że po to ci płacą, żebyś grał o takiej godzinie…

Tak, tak, ale nie wchodźmy w ten temat… już nie zarabiam ani euro, cholera! Zawsze o wynagrodzenie!

Pep Guardiola mówił kiedyś, że zawsze było po tobie widać, kiedy ci się nie chce, ale na mecz z Realem Madryt czy Atlético byłeś pierwszy…

Tak, mogę wiele opowiedzieć o Pepie (śmiech) Z Pepem mieliśmy spektakularną relację; może w ostatnim sezonie było trochę napięć. W drugim roku naszej świetnej relacji, pod koniec roku, kiedy było zimno, ja zawsze chodziłem w krótkim rękawku, a 2 stycznia wracałem z anginą! Było jakeś moje zdjęcie ze śniegiem w tle i ja w krótkim rękawku… i ukarał mnie! Pamiętam, że mieliśmy wtedy mecz z Tenerife, 3-godzinny lot… i mnie nie powołał. Potem nałożył na mnie karę w wysokości 12 tysięcy euro i musiałem też postawić kolację całemu zespołowi, co też mnie kosztowało! Rozmawialiśmy: „Gerard, cholera… nie możesz tak robić, drużyna cię potrzebuje…”. I był chyba mecz w Pucharze Króla, który przegraliśmy z Sevillą 1:2. W rewanżu wygraliśmy 1:0, ale nie awansowaliśmy… Trzy dni później on znowu mnie przyłapał, ukarał i nie powołał (śmiech). Miałem wtedy 22 lata i wychodziłem częściej niż słońce! Wygrywaliśmy wszystko. Nie wychodziłem na miasto tylko dzień przed i w dniu meczu. To był mój pierwszy sezon i ludzie mnie jeszcze nie rozpoznawali.

Wyszedłem też kiedyś na miasto z Puyim, który był w klubie 11 lat i nigdy nie wychodził. Wyszedł ze mną 2-3 razy i pojawiła się plotka, że Puyol baluje. Obsrał się i już nigdy więcej nie wychodził. Ja dalej wychodziłem.

Z Pepem miałem świetne relacje. On wiedział, że ja mogłem dać zespołowi wiele. Potem często wychodziłem na miasto i było trochę problemów, ale teraz jest między nami znakomicie. Czasami z trenerami są lepsze i gorsze relacje. Pep chce, żeby jego zawodnicy byli zawsze skoncentrowani na 300% i ja to rozumiem, to logiczne.

Mnie dziwi to, że on tak długo wytrzymuje w Manchesterze City…

Tak, ale on tam ma ludzi, którzy dobrze zarządzają klubem, a prasa nawet w połowie go tak nie męczy. Zbudował świetny zespół i czuje się komfortowo. Będzie tam, jak długo zechce. My w Barcelonie nie zdajemy sobie sprawy… Pójdziesz gdzieś na kolację akurat po porażce i ludzie już piszą bezsensowne rzeczy. Gdy drużyna nie wygrywa, zawsze trzeba znaleźć jakiś pozasportowy powód.

Jak przyjmowałeś krytykę?

Na początku źle. Ja przykładam wagę do tego, co jest naprawdę ważne. Ludzie rozmyślają o wielu rzeczach, które w ogóle nie są ważne. Trzeba martwić się przede wszystkim o zdrowie, o rodzinę, relacje… nic więcej. Wszystko mi jedno, co jeden czy drugi o mnie myśli. Po tylu latach ludzie już wiedzą, jaki jesteś. Już nikogo nie oszukujesz.

Mogę ci na przykład opowiedzieć o sprawie z zeszłego roku… moja była partnerka [Shakira] jest z Ameryki Południowej… nie masz pojęcia co do mnie docierało w mediach społecznościowych od jej fanów… coś brutalnego, ale absolutnie mnie to nie obchodzi, zero! Nie znam tych ludzi, oni nie mają życia i piszą… dlaczego masz się tym przejmować. Nigdy w życiu ich nie poznasz, to roboty. To moim zdaniem zdrowe podejście mentalne. Jeśli będziesz przejmował się jakimś komentarzem, jesteś martwy.

Tak i ci ludzie osiągnęli swój cel…

Tak, wiele razy były podczas mojej kariery momenty, że kiedy wychodziłeś przed kamery myślałeś: „a co jak zobaczą, że się czymś przejmuję albo coś powiem…” – oni wtedy wygrywają. Nie! Masz wyjść i powiedzieć: „Mam gdzieś to co mówicie!”. I kropka. I właśnie kiedy zobaczą, że ci to obojętne, wtedy wściekają się i piszą, że ten robi to i tamto… Żyj swoim życiem.

Czasami wydaje się, że kiedy komuś coś się udało, trzeba go zgnoić, żeby szło mu źle…

Taki jest ten kraj… Zazdrość króluje w tym kraju… Musisz być ponad tym. Nie możesz kontrolować tego, co robią ludzie, tylko to, co robisz ty. A ty masz żyć swoim życiem. I to można przełożyć na każdy aspekt życia: polityka, biznes… albo sprawa LGBT… niech każdy robi w swoim życiu, na co ma ochotę! Idziemy jako społeczeństwo gównianą drogą. Nakładamy taką presję na ludzi, którzy chcą po prostu robić to, na co mają ochotę. Nawet na dzieci i nastolatków. Potrzebują aprobaty od swojego otoczenia. Co to ma być? w jakim świecie żyjemy? Te filtry i „muszę wyglądać lepiej…”.

Robimy te różne „beefy”, to jest w modzie, jakieś małe konflikty… ale zapominamy o tym, jak może to wpłynąć na drugą osobę. Co musi się stać, aby zdać sobie sprawę, że to przesada? Ma ktoś popełnić samobójstwo?! Jestem zawiedziony społeczeństwem. Staram się robić swoje rzeczy najlepiej, jak tylko mogę i mam gdzieś co się o mnie mówi. Jestem teraz super szczęśliwy i staram się spędzać czas z bliskimi, którzy mnie kochają… to jest bezcenne.

To ja teraz poproszę o twoje przesłanie do ojców piłkarzy. Ostatnio przemówił ojciec Fatiego, moim zdaniem nie na miejscu, i wywarł taką presję na tym dzieciaku z nr 10…

To bardzo skomplikowane. Futbol rodzi się na ulicy. I piłkarze nie mają takiego szczęścia, aby się wcześniej wykształcić. Inaczej jest w Stanach Zjednoczonych, gdzie jesteś zobowiązany do pójścia na studia. Mogę powiedzieć, że tam piłkarze są dużo lepiej przygotowani. Tenis na przykład jest w klasach średnio-wyższych, ale futbol jest na ulicy. Osiągasz jakiś poziom, ale nie jesteś przygotowany i otaczasz się ludźmi, do których masz zaufanie i to zazwyczaj są członkowie rodziny (Mówię teraz ogólnie, choć są wyjątki). I oni również nie są gotowi. Nie mówię teraz o Fatim. Miałem okazję poznać ojca, który jest moim zdaniem dobrym człowiekiem. Mówię o świecie futbolu. Ci członkowie rodziny muszą nagle zarządzać pieniędzmi czy zasiadać do rozmów z ludźmi, którzy są z kolei świetnie przygotowani. I nie wiedzą jak to robić, ale czują się silni z faktu bycia bliskim piłkarza. A piłkarz z kolei też chce, żeby zanim pieniądze zarobi agent, niech zarobi je ojciec czy brat. I to wielki błąd. Musisz zawsze oddać się w ręce kompetentnych ludzi. Dodatkowo w Europie agenci i przedstawiciele nie mają dobrej opinii, bo mówi się, że to brudny świat, milionowe prowizje… to nie pomaga, bo nie ma takiej przejrzystości jak właśnie w Stanach Zjednoczonych, gdzie wszystko jest oficjalne.

Widzisz się kiedyś w roli prezydenta Barçy?

Jestem naprawdę zmotywowany Kings League. Stworzyliśmy coś prawdziwego. Widzisz reakcje ludzi. Ty przegrałeś 9 meczów i widzimy jak się cieszysz, gdy wygrywasz po raz pierwszy. To maksymalna otwartość i codzienny kontent. W tradycyjnym futbolu nie ma tego kontentu. Ostatnio na Tik Toku mieliśmy kilkaset milionów więcej wyświetleń niż ligi piłkarskie czy NBA. Ludzie potrzebują konsumować wszystkio, co związane z futbolem. Jeśli wszystko będziemy robić dobrze, jestem przekonany że to będzie coś wielkiego. Potencjał jest ogromny. Z miejsca weszliśmy do mainstreamu.

REKLAMA

Poleć artykuł

Aby dodawać komentarze, musisz być zalogowany.

Za to Puig się nie obsrał i dzisiaj jest w MLS.
« Powrót do wszystkich komentarzy